"Wyzwolę się z tych demonów". Opowiada, że molestował ją ksiądz Jankowski

[object Object]
Barbara Borowiecka opowiedziała reporterce TVN24 o molestowaniu przez ks. Jankowskiegotvn24
wideo 2/23

Dzieci podobno uciekały, kiedy go widziały. Ostrzegały się, wołając "Jankowski idzie". Ona też była wtedy dzieckiem, miała 11 lat i twierdzi, że była wielokrotnie molestowana przez duchownego, który potem stał się legendą Solidarności. Barbara Borowiecka opowiada, co spotkało ją 50 lat temu w Gdańsku. Pokazuje miejsca pełne bolesnych wciąż dla niej wspomnień. Reportaż magazynu "Czarno na białym" w TVN24.

Barbara Borowiecka z partnerem Markiem Kuligowskim od lat 70. mieszkają w Australii. Niedawno przylecieli do Gdańska. To pierwsza wizyta w Polsce od czasu, gdy pani Barbara jako kolejna osoba opowiedziała o molestowaniu przez księdza Henryka Jankowskiego.

"Chcę podnieść rękę na pedofilię w Kościele"

O swoim przylocie poinformowali gdańską kurię, która wyznaczyła termin spotkania od razu tego samego dnia, kiedy mieli pojawić się w Polsce. Nie zdążyli się stawić. Czekają na kolejną propozycję terminu.

Pani Barbara zadeklarowała gotowość do poddania się badaniom psychologicznym. Zastanawia się, czy procedura, na którą została zaproszona, to wstępne dochodzenie kanoniczne w sprawie dotyczącej gdańskiego prałata. Czy w skład komisji wejdą świeccy specjaliści? Czy będzie mogła złożyć wnioski o przesłuchanie konkretnych osób?

Kuria odpisała, że na te pytania odpowie, jeżeli wstępne dochodzenie kanoniczne się rozpocznie. Pani Barbara chce przyjść z prawnikiem. Na decyzję od kurii w tej sprawie czeka.

- Ja nigdy nie chciałam podnieść ręki na Kościół - przyznała kobieta. - To nie było moim zamiarem. Ja wierzę w Boga. Natomiast ja tym, co robię w tej chwili, chcę podnieść rękę na pedofilię w Kościele i na zamiatanie [spraw - przyp. red.] pod dywan, bo gdyby to był nauczyciel, lekarz, przeciętny pan Kowalski, toby siedział w więzieniu - tłumaczyła w TVN24 decyzję o ujawnieniu swojej historii.

Jak dodała, to, co ją spotkało w dzieciństwie, "zostaje na całe życie, ale z tym można żyć", jednak "wpływa to na całe życie", na "jakość decyzji", które podejmowała. - Ja byłam bardzo nadopiekuńczą matką, krzywdziłam swoje córki - przyznała.

- Próbowałam sobie z tym radzić na różne sposoby. Jeszcze kiedyś, będąc nastolatką, to były myśli samobójcze, to jeszcze było zbyt świeże i było bardzo takie natrętne - wspomina. - Później zaciągałam porady psychologów, psychiatrów, ale nie miałam tego zaufania, nie mogłam powiedzieć po prostu, uciekałam od tego, bałam się, że jeżeli powiem, to co wtedy? Jakaś pani przypomniała sobie po 40 latach, że ksiądz Jankowski w niepoprawny sposób zachowywał się w stosunku do niej? Ja mam imię i nazwisko. To były poważne sprawy, nie to, że ja sobie o nich przypomniałam po 40 latach, tylko ja z tym żyłam przez 50 lat - wyjaśniała pani Barbara.

"Jankowski idzie". Dzieci ostrzegały się przed księdzem

Ksiądz Henryk Jankowski był wikarym w kościele Świętej Barbary w Gdańsku od roku 1967 do 1970. W tamtych latach po drugiej stronie ulicy nie było bloków mieszkalnych, był obszerny plac i dom przy ulicy Łąkowej, w którym wychowała się pani Barbara.

- Budynek, w którym się wychowałam, zupełnie inaczej wygląda w tej chwili. Pod tym budynkiem są piwnice, które mają takie odnogi, tam się chowaliśmy - opowiadała. - Jak nam się udało uciec, to na ogól na klatkę schodową i do domu. Nie zawsze się to udawało, bo trzeba było jeszcze klucz ściągnąć z szyi, żeby otworzyć drzwi. W momencie desperacji to mnóstwo dzieciaków przeskakiwało na boisko, bo wiadomo było, że na boisku zawsze ktoś był - dodała.

- Między sobą nikt nie mówił o tym - podkreśliła. - Natomiast w momencie, kiedy widzieliśmy księdza Jankowskiego, ktoś krzyczał: "Jankowski idzie". I w tym momencie dzieci rozpryskiwały się w różnych kierunkach. Sąsiedzi krzyczeli: "Co wy wyprawiacie, jak można tak krzyczeć, uspokójcie się". A Jankowski od razu wtedy mówił: "Przyszedłem sprawdzić, dlaczego dzieciaki nie przychodzą na religię, czy rodzice są w domach". I to dało nam szansę, żebyśmy mogli uciec bezpiecznie - powiedziała.

Pytana, czy wówczas nikt księdza nie podejrzewał o to, o co go się teraz oskarża, odpowiedziała, że absolutnie nie. - A jeżeli chodzi o dzieciaki, to była taka niewypowiedziana sztama między nimi. Dzieciaki ostrzegały siebie nawzajem, że Jankowski idzie - mówiła.

"To jest coś przeokropnego, jak się jest w tym miejscu". 50 lat później

Ksiądz Jankowski był wikarym w kościele Świętej Barbary, gdy Barbara Borowiecka miała od 11 do 13 lat. Zapytana, czy znalazłaby w sobie siłę, by wejść do budynku, w którym kiedyś się wychowywała, odpowiedziała, że tak.

Kobieta oprowadziła ekipę TVN24 po budynku, opowiadając o różnych miejscach ze swego dzieciństwa. Weszła również do piwnicy, o której wspominała. - To jest ten sam zapach. Proszę zobaczyć, ile tutaj jest różnych możliwości, żeby się schować - mówiła.

Jak podkreślała, były tam również kąciki, gdzie było ciemno i gdzie dzieci się chowały. Pytana, czy jeżeli ksiądz znalazł dzieci w tym miejscu, to czy zdarzało się, że też tu je molestował, odpowiedziała, że tak. - Jak najbardziej - podkreśliła.

Pani Barbara po chwili przeprosiła i powiedziała, że musi stamtąd wyjść. Wróciły do niej wspomnienia. - To jest okropne - mówiła do partnera, płacząc. - 50 lat, ale to jest coś przeokropnego, jak się jest w tym miejscu, gdzie to się działo - dodała po wyjściu.

Pytana, czy ksiądz się obnażał, rozbierał przy dzieciach, odparła: - Przeważnie to było podnoszenie sutanny, czasami miał spodnie i marynarkę. Kiedy miał sutannę, podnosił ją i onanizował się w momencie, kiedy nas gonił pomiędzy korytarzami w piwnicy.

Jednak jak zaznaczyła, to nie zawsze działo się w piwnicy. - Czasami było tak, że jeżeli dorwał mnie i za bardzo był podekscytowany, chciał się ocierać o ciało, czasami było tak, że ocierał się o ubranie, a czasami o ciało czy o pośladki, czy dotykał mi piersi - opowiadała.

Zdarzenia opisywane przez Barbarę Borowiecką miały według niej miejsce od 20 do 30 razy.

"Sutanna opadła i tak mnie zostawił"

- Była jedna najbardziej dla mnie taka drastyczna sytuacja, kiedy dorwał mnie i uciekłam na ostatnie piętro i nie mogłam się dostać na strych, żeby uciec. Akurat tego dnia strych był zamknięty. Najpierw chciał, żebym uklękła przed nim, a później próbował mi włożyć penisa do ust - opowiadała kobieta. - Było takie pierwsze odczucie, że wiem, że to jest ohydne, że nie powinnam być w takiej sytuacji. W pewnym momencie pomyślałam, że jeżeli dojdzie do tego, to ugryzę go i może uda mi się uciec. Ponieważ wywijałam się i nie pozwoliłam na to, to nie wiem, czy podekscytowany był tym, że się tak opieram, w każdym razie doszło do wytrysku na moją szyję, na twarz, na włosy, na moją sukienkę. I tak jak gdyby nigdy nic, podciągnął spodnie, ta sutanna opadła i tak mnie zostawił - mówiła.

- Długo tam siedziałam, zanim doszłam do siebie. Płakałam, brzydziłam się właściwie samej siebie, czy mogłam jeszcze coś zrobić, żeby uniknąć tego - wspominała. - Zeszłam do domu i w tym czasie mój brat wrócił do domu. Zamknęłam się w łazience, brat tak na mnie spojrzał i mówi: "Zdejmij tę sukienkę, ja ci ją wypiorę". A ja w tym czasie wycierałam tę spermę ze swojej twarzy, z włosów - mówiła. Jak dodała, jej brat miał tylko osiem lat.

Przyznała, że kiedy po latach wróciła do tej piwnicy, wszystko jej się przypomniało. - Myślę, że ten wypadek był najgorszy, jaki przeżyłam. Dotarło do mnie, że ten człowiek robi coś podłego - przyznała.

Przełomowy 2014 rok

Pani Barbara na wiele lat odwróciła się od Kościoła. Wszystko zmieniło się w 2014 roku.

- Ksiądz Kaczkowski zmienił moje nastawienie do Kościoła, że nie wszyscy księża są podli, nie wszyscy księża są pedofilami - powiedziała.

W 2014 roku pani Barbara jeszcze nie znała księdza Jana Kaczkowskiego, założyciela puckiego hospicjum, nie znała też Marka Kuligowskiego, swego obecnego męża. To był rok, kiedy pan Marek przygotowywał się na śmierć swojej żony Joli po jej długiej chorobie nowotworowej.

- Kiedy moja żona umierała, poprosiła mnie w pewnym momencie, żebym skończył jej ból, żebym po prostu ją dobił w sposób taki, żebym udusił ją poduszką. Ja jestem takim chłopakiem, że nie pękam w różnych takich życiowych sytuacjach, ale jakoś nie mogłem się na to zdobyć. Ponieważ żona zapadła w agonię, w której była 17 dni, zacząłem szukać w internecie, w jaki sposób mogę jej pomoc, żeby ona umarła, żeby ułatwić jej śmierć - opowiadał mężczyzna. - Natrafiłem na bloga księdza Jana Kaczkowskiego, on tam opisywał historię, że on już był przy śmierci ponad trzech tysięcy osób. Tam była instrukcja, jak pomóc komuś odejść, powiedzieć tej osobie: "Ty już nie musisz tu być, możesz spokojnie odejść". Ja to zrobiłem. Ona odeszła. To był taki moment, kiedy pomyślałem o księdzu Janie Kaczkowskim - mówił pan Marek.

Wizyta księdza Kaczkowskiego w Australii

Po śmierci żony Kuligowski postanowił zaprosić księdza Kaczkowskiego do siebie, do Australii. Przyleciał w 2015 roku.

Pan Marek wiedział, że Barbara Borowiecka prowadzi w pobliżu kafejkę. Słyszał, że była nauczycielką angielskiego, zadzwonił do niej i poprosił o katering na czas przyjazdu księdza i o tłumaczenie mszy.

- Najpierw pomyślałam, że (ksiądz Kaczkowski - red.) to jakiś dziwak, ciągle chce ze mną rozmawiać i ja mu wręcz powiedziałam, że ja wierzę w Boga, ale jeżeli chodzi o księży, to ja raczej na dystans. Wtedy ksiądz Jan powiedział mi: "No to musimy na ten temat porozmawiać". Takimi małymi kroczkami zmniejszał odległość między nami, chciał rozmawiać, ale robił to niesamowicie fajnie, jak psycholog. Nienatrętnie, ale dosadnie - relacjonowała kobieta.

- Podejście Barbary, że ona nie lubi księży, troszeczkę mnie hamowało. Wierzę w Boga i spytałem, czy ona w ogóle miała jakieś sakramenty i ona powiedziała, że nie, że miała takie doświadczenie z księdzem, że jako dziecko była molestowana - mówił pan Marek.

Tuż przed powrotem do Polski, jeszcze w Australii na lotnisku, ksiądz Kaczkowski poprosił panią Barbarę o chwilę rozmowy na osobności. - Kazał wszystkim odejść i powiedział: "I co, pani Basiu, będzie komunia, czy nie będzie komunii?". A ja jeszcze wtedy, żeby dał mi spokój, odpowiedziałam: "Janie, jak to będzie komunia, którą ty mi dasz, ja podejdę do tej świętej komunii. Ale jeżeli mam iść do jakiegokolwiek innego kościoła i rozmawiać z jakimkolwiek innym księdzem, to nie". A on powiedział: "No to trzymam za słowo" - opowiadała.

Spowiedź i komunia święta w hospicjum księdza Kaczkowskiego

Ksiądz Kaczkowski już wtedy wiedział, że jest chory, cierpiał na glejaka mózgu. Po jego wyjeździe pan Marek często dzwonił do duchownego do Pucka. Opowiadał, że ksiądz pytał, jak Barbarze idą przygotowania do komunii. Przyznał także, że nie ma już za dużo czasu.

- Powiedziałem Barbarze: "za trzy tygodnie lecimy". Kupiłem jej bilet, przylecieliśmy do hospicjum - mówił pan Marek.

Pani Barbara wyspowiadała się i przyjęła komunię świętą w Puckim Hospicjum imienia świętego Ojca Pio. To wtedy pani Barbara po raz pierwszy opowiedziała historię o księdzu Jankowskim.

- To mi pomogło w tym, że się otworzyłam. Nie przerywał mi, powiedział: "Może pani mówić o czymkolwiek, z jakiegokolwiek okresu życia, po prostu wyzwolić się". I tak rozmawialiśmy przez ponad dwie godziny - wspominała.

"Zobaczyłam ten pomnik i zaczęłam się trząść"

Gdy zakończyła się komunia pani Barbary w Pucku, pan Marek chciał przyjaciołom pokazać Gdańsk. Pojawili się przy kościele Świętej Brygidy i wtedy pani Barbara zobaczyła stojący tam jeszcze do niedawna pomnik księdza Henryka Jankowskiego.

- W ogóle nie wiedziałam, że on tutaj istnieje. Marek pokazywał naszym znajomym okolicę, mówił, że pokaże mi pomnik i pójdziemy do kościoła Świętej Brygidy. Zobaczyłam ten pomnik i zaczęłam się trząść - opowiadała kobieta.

- Barbara zaczęła się trząść i mówiła: "Wysadź mnie tutaj na rogu, idźcie sami. Pytałem, co się stało, była taka szczęśliwa, że przyjęła komunię. A ona do mnie wtedy powiedziała: Marek, ten, który mnie molestował, to był Jankowski, ja nie mogę tam przechodzić koło tego pomnika. Wracają moje koszmary" - relacjonował Kuligowski.

"Temu człowiekowi nie należy się pomnik"

Wspominał, że pani Barbara powiedziała, że ten pomnik nie może stać, że ona musi w końcu opowiedzieć swoją historię. - I stało się - przyznał.

- Jest ogromna ulga. Nie muszę patrzeć na tego człowieka - przyznała pani Barbara. - Uśmiechałam się. To była ulga, temu człowiekowi nie należy się pomnik. Ja zdaję sobie sprawę, że on dużo dobrego zrobił dla ludzi, ale był łajdakiem z drugiej strony. Był podłym człowiekiem, który wykorzystywał niewinne dzieci. I żeby nie wiem, ile dobrego zrobił, to ta część przeważa - dodała.

Pytana, jakie ma teraz oczekiwania od kurii, co by chciała usłyszeć, odparła: - Przeprosiny. Ja wiem, że ksiądz Jankowski nie żyje, ale ja musiałam dojrzeć do tego psychicznie, żeby móc o tym mówić, i zrobiłam to też dzięki księdzu - Janowi Kaczkowskiemu.

Pan Marek podkreślił, że czekają na odpowiedzi od kurii na zadane przez nich pytania. - My zadaliśmy kurii pytania, proszę na nie odpowiedzieć, a wtedy my przyjdziemy. Może będzie tak jak w filmie "Kler", sześciu księży będzie napadać na niewinnego człowieka i go stłamszą z błotem, żeby człowiek wyszedł załamany, tak jak Barbara wyleciała z tej piwnicy, gdzie była molestowana - mówił.

Jak dodał, to, że jest z panią Barbarą, "to jest też w jakimś stopniu zasługa księdza Jana Kaczkowskiego". - Bo on mi powiedział: "Ty się musisz nią opiekować, ona potrzebuje ciebie, nie daj jej skrzywdzić" - przypomniał.

"Obiecałam księdzu Kaczkowskiemu, że kiedyś wyzwolę się z tych demonów"

Pani Barbara podkreśliła, że "obiecała księdzu Janowi Kaczkowskiemu, że kiedyś wyzwoli się z tych demonów". - I dzięki niemu właściwie mogę o tym mówić, inaczej niż tylko w swoich myślach - mówiła.

- Robię to również dla tych osób, które jeszcze żyją z tymi myślami w swojej podświadomości, może dodam im troszeczkę odwagi, może się oczyszczą w ten sposób, że będą mogły zamknąć jeden rozdział życia i zacząć nowy już bez tego strasznego balastu, ale nie wiem, czy do tego dojdzie - przyznała.

Autor: kb//now / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Raporty:
Pozostałe wiadomości

"Na początku listopada obserwujemy pogłębienie różnicy w notowaniach dwóch najbardziej liczących się ugrupowań" - podkreśla CBOS w komentarzu do najnowszego badania preferencji partyjnych. Gdyby wybory do Sejmu i Senatu odbywały się w tym miesiącu, na Koalicję Obywatelską zagłosowałoby 34 proc. Polaków, a na Prawo i Sprawiedliwość - 25 proc. Na podium znalazłaby się również Konfederacja.

"Największy spadek" jednej partii. Nowy sondaż

"Największy spadek" jednej partii. Nowy sondaż

Źródło:
PAP

Ustalenie zasad zwrotu niewykorzystanych środków, uproszczenie umów z operatorami telekomunikacyjnymi, łatwiejsze porównanie ofert oraz większa ochrona przed nieuczciwymi sprzedawcami. Takie zmiany wprowadza nowe Prawo Komunikacji Elektronicznej, które wchodzi w życie w niedzielę.

Duże zmiany dla klientów. Nowe przepisy

Duże zmiany dla klientów. Nowe przepisy

Źródło:
tvn24.pl

Elon Musk nazwał w czwartek kanclerza Niemiec Olafa Scholza "głupcem", komentując informację o rozpadzie koalicji rządowej w Niemczech. Jak zauważa portal Politico, miliarder jest "w świetnej formie" po wyborach w USA. Tym bardziej, że Donald Trump "dał do zrozumienia", że "​​nagrodzi" jego pomoc w powrocie do Białego Domu.

Musk skomentował rozpad koalicji Scholza. Obraźliwe zdanie po niemiecku

Musk skomentował rozpad koalicji Scholza. Obraźliwe zdanie po niemiecku

Źródło:
Politico

Szef estońskiej dyplomacji Margus Tsahkna poinformował, że w czasie czwartkowego ataku na Kijów rosyjski dron uderzył w wieżowiec, gdzie mieszka ambasador Estonii w Ukrainie, Anneli Kolk. "Nikt nie jest bezpieczny w Ukrainie, dopóki Rosja nie zaprzestanie swojej agresji" - podkreślił Tsahkna.

Dron uderzył w wieżowiec, gdzie mieszka ambasador Estonii

Dron uderzył w wieżowiec, gdzie mieszka ambasador Estonii

Źródło:
tvn24.pl, NV

Prezydent Korei Południowej Yoon Suk Yeol przeprosił za kontrowersje wokół swojej żony, pod adresem której kierowane są oskarżenia między innymi o korupcję i ingerencję w sprawy państwowe. Doniesienia te sprawiły, że poparcie dla prezydenta spadło poniżej 20 procent. Yoon stwierdził jednak, że niektóre zarzuty wobec pierwszej damy zostały wyolbrzymione i nie zgodził się na wszczęcie formalnego śledztwa w ich sprawie.

Prezydent przeprasza za swoją żonę: powinna zachowywać się lepiej

Prezydent przeprasza za swoją żonę: powinna zachowywać się lepiej

Źródło:
BBC, Korea Times, Straits Times

Policjanci zatrzymali 30-latka poszukiwanego na podstawie listu gończego wydanego przez Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa. Chodziło o kradzież 250 tysięcy euro. Teraz mężczyzna najbliższe cztery lata spędzi w więzienia.

Ukradł ćwierć miliona euro. Zatrzymali go pod dwóch latach

Ukradł ćwierć miliona euro. Zatrzymali go pod dwóch latach

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Odmówiono wszczęcia śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez prokuratorów w związku z wykorzystaniem treści znajdujących się w telefonie podejrzanego Janusza Palikota i domniemanym naruszeniem tajemnicy obrończej - poinformowała w piątek Prokuratura Krajowa. Według jednego z obrońców byłego polityka urządzenie zostało zarekwirowane przez CBA i przekazane prokuraturze wraz z jego korespondencją z adwokatem.

Prokuratura odmówiła śledztwa w sprawie telefonu Palikota

Prokuratura odmówiła śledztwa w sprawie telefonu Palikota

Źródło:
TVN24, PAP

ING Bank Śląski, BNP Paribas, Credit Agricole, Bank Pocztowy - te instytucje zapowiedziały utrudnienia w najbliższych dniach. W niektórych przypadkach mogą pojawić się kłopoty z aplikacją, płatnościami czy korzystaniem z kart.

"Ograniczenia w korzystaniu z kart". Ostrzeżenia banków

"Ograniczenia w korzystaniu z kart". Ostrzeżenia banków

Źródło:
tvn24.pl

- Zbigniew Ziobro chciał zbudować nowe imperium medialne i mieć "młodego Rydzyka". Ksiądz O. pasował mu do tej konstrukcji - powiedział Mariusz Witczak z Koalicji Obywatelskiej o ustaleniach w sprawie księdza Michała O. i jego wiedzy w sprawie konkursu w Funduszu Sprawiedliwości. Katarzyna Kotula, ministra do spraw równości, stwierdziła, że "Zbigniew Ziobro i jego koledzy okradali nie tylko państwo polskie, ale też osoby doświadczające przemocy".

"Ziobro chciał mieć 'młodego Rydzyka'. Ksiądz O. pasował mu do tej konstrukcji"

"Ziobro chciał mieć 'młodego Rydzyka'. Ksiądz O. pasował mu do tej konstrukcji"

Źródło:
TVN24, tvn24.pl

Do Sądu Okręgowego w Rzeszowie został skierowany akt oskarżenia przeciwko 40-letniemu Grzegorzowi B. Mężczyzna zwabił swoją szwagierkę, 25-letnią Joannę, w ustronne miejsce, tam udusił i okradł. Zabrał jej m.in. 300 zł i telefon. 40-latkowi grozi dożywocie.

Zwabił szwagierkę zbierać pokrzywy. Tam napadł, udusił i okradł

Zwabił szwagierkę zbierać pokrzywy. Tam napadł, udusił i okradł

Źródło:
tvn24.pl

Seul odpowiedział na prowokację reżimu w Pjongjangu, wystrzeliwując w czwartek pocisk balistyczny krótkiego zasięgu Hyunmoo-II - poinformowało południowokoreańskie Dowództwo Połączonych Szefów Sztabów. Pocisk został wystrzelony podczas manewrów przeprowadzonych na zachodnim wybrzeżu kraju. Miał trafić w cel na Morzu Żółtym, symulujący północnokoreańską wyrzutnię rakiet.

Rośnie napięcie między Koreami. Seul odpowiedział na prowokację i wystrzelił pocisk

Rośnie napięcie między Koreami. Seul odpowiedział na prowokację i wystrzelił pocisk

Źródło:
PAP

Księżna Walii w ten weekend weźmie udział w uroczystościach w Londynie, które odbędą się z okazji Dnia Pamięci - poinformował Pałac Buckingham. Podano szczegóły.

Nowy komunikat Pałacu Buckingham o księżnej Kate

Nowy komunikat Pałacu Buckingham o księżnej Kate

Źródło:
BBC

Po wygraniu wyborów w USA przez Donalda Trumpa w polskich mediach społecznościowych zaczęto rozpowszechniać rzekomy cytat z książki, którą napisał kiedyś J.D. Vance - teraz kandydat na wiceprezydenta. Miał to być niewybredny żart o Polakach. Jednak słowa te wcale nie pochodzą z jego książki "Elegia dla bidoków".

J.D. Vance "tak pisał o Polakach"? Nie on

J.D. Vance "tak pisał o Polakach"? Nie on

Źródło:
Konkret24

To nie jest zdarzenie niemożliwe, bo się zdarzyło. Jednak te 11 osób trafiło szóstki w Lotto tego samego dnia. Tym rządzą podstawowe prawa rachunku prawdopodobieństwa, a głównie tak zwany rozkład Poissona - powiedział w rozmowie z TVN24 profesor Andrzej Sokołowski, ekonomista, statystyk z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.

Wysyp szóstek w Lotto. "To nie jest zdarzenie niemożliwe"

Wysyp szóstek w Lotto. "To nie jest zdarzenie niemożliwe"

Źródło:
tvn24.pl

Z jednego z laboratoriów w Karolinie Południowej uciekło kilkadziesiąt makaków królewskich. Trwa akcja, dzięki której zostaną złapane. Służby wiedzą, gdzie ukrywają się zwierzęta. Wiadomo też jak uciekły. Policja doradziła mieszkańcom, by zamknęli drzwi i okna w domach.

Małpy uciekły z laboratorium. Wiadomo, gdzie się ukrywają

Małpy uciekły z laboratorium. Wiadomo, gdzie się ukrywają

Źródło:
CNN, tvnmeteo.pl, ABC News

Lekarze, pielęgniarki, nauczyciele, magazynierzy, murarze czy spawacze - to tylko niektóre z listy zawodów deficytowych według prognozy na 2025 rok. Niedobory mają dotyczyć 23 zawodów - o sześć mniej niż w ubiegłym roku.

Nowa lista zawodów deficytowych w Polsce

Nowa lista zawodów deficytowych w Polsce

Źródło:
PAP

Do niespotykanej sytuacji doszło w autobusie komunikacji miejskiej we Wrocławiu. Kierowca zdenerwował się na omyłkowe wciśnięcie przycisku "stop" przez pasażera i nie chciał jechać dalej. Jest reakcja Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego we Wrocławiu. 

Kierowca nie pojechał dalej, gdy pasażer omyłkowo nacisnął "stop"

Kierowca nie pojechał dalej, gdy pasażer omyłkowo nacisnął "stop"

Źródło:
tvn24.pl

Sąd Okręgowy w Nowym Sączu uwzględnił w piątek wniosek Prokuratury Regionalnej w Krakowie o przejęciu funkcji oskarżyciela w procesie policjantki z Zakopanego, która interweniowała u prokuratora opiekującego się dzieckiem. Funkcjonariuszka została skazana w pierwszej instancji za przekroczenie uprawnień.

Prokuratura Regionalna w Krakowie przejmie funkcję oskarżyciela w procesie policjantki

Prokuratura Regionalna w Krakowie przejmie funkcję oskarżyciela w procesie policjantki

Źródło:
PAP

Prokuratura ma już wstępne wyniki sekcji zwłok trzylatki z okolic Grodziska Wielkopolskiego. Wiadomo, że konieczne będą "dodatkowe, poszerzone badania". Prawdopodobnie dziewczynka, jej siostra i matka zatruły się oparami środka na gryzonie, który rozłożyli w pastylkach wokół domu. Okoliczności tragedii bada policja i prokuratura.

Trzylatka miała objawy zatrucia, nie udało się jej uratować. Są wyniki sekcji zwłok

Trzylatka miała objawy zatrucia, nie udało się jej uratować. Są wyniki sekcji zwłok

Źródło:
TVN24

W Galewicach (Łódzkie) kierująca wjechała samochodem osobowym w dom. Kobieta miała ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie. Uderzenie było tak silne, że pękła ściana budynku. Znajdująca się w nim kobieta, podobnie jak kierująca, trafiła do szpitala. Policja opublikowała nagranie z momentu zdarzenia, które jest wstrząsające.

Bez hamowania, na pełnej prędkości, przebiła ogrodzenie i wjechała w dom. Wstrząsające nagranie

Bez hamowania, na pełnej prędkości, przebiła ogrodzenie i wjechała w dom. Wstrząsające nagranie

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

Do Sądu Rejonowego w Cieszynie trafił akt oskarżenia przeciwko Wiesławowi G. Mężczyzna został oskarżony między innymi o znieważenie zwłok swego ojca Andrzeja G., którego ciało po śmierci umieścił w chłodziarko-zamrażarce i tam przetrzymywał przez ponad pół roku. W tym czasie pobierał jego emeryturę.

Zamroził ciało ojca i pobierał jego emeryturę

Zamroził ciało ojca i pobierał jego emeryturę

Źródło:
tvn24.pl
Jak ksiądz Michał O. szykował się do budowy Medialnego Centrum Ewangelizacji

Jak ksiądz Michał O. szykował się do budowy Medialnego Centrum Ewangelizacji

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Jacek Siewiera to nie jest osoba, której wypowiedzi powinienem w ogóle komentować - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński dziennikarzom w Sejmie. Pytany był między innymi o słowa szefa BBN dotyczące prowadzenia resortu obrony narodowej w czasie, gdy kierował nim Antoni Macierewicz.

Kaczyński o słowach Siewiery: najwyraźniej chce się jakoś ustawić w tej rzeczywistości

Kaczyński o słowach Siewiery: najwyraźniej chce się jakoś ustawić w tej rzeczywistości

Źródło:
TVN24

Prokurator generalny Adam Bodnar powołał w Prokuraturze Krajowej zespół śledczy do zbadania nieprawidłowości w funkcjonowaniu podkomisji smoleńskiej w latach 2016-2023. Zajmie się złożonymi przez MON zawiadomieniami oraz raportem z prac zespołu oceniającego działalność podkomisji Antoniego Macierewicza.

Specjalny zespół śledczych powołany. Zajmie się podkomisją Macierewicza

Specjalny zespół śledczych powołany. Zajmie się podkomisją Macierewicza

Źródło:
tvn24.pl

W Mozambiku od końca października co najmniej 18 osób zginęło w zamieszkach, które wybuchły po ogłoszeniu wyniku wyborów prezydenckich. Oficjalnie wygrał je Daniel Chapo, ale opozycja nie uznaje rezultatów głosowania. Sytuacja w Mozambiku budzi coraz większy niepokój sąsiednich państw.

Chaos i śmierć po ogłoszeniu wyników wyborów. Sąsiedzi zamykają granicę

Chaos i śmierć po ogłoszeniu wyników wyborów. Sąsiedzi zamykają granicę

Aktualizacja:
Źródło:
PAP

Opozycja oskarża rząd Donalda Tuska o fatalną politykę gospodarczą, której skutkiem ma być to, że wielkie międzynarodowe firmy wycofują się z planów dotyczących Polski. Jako przykłady podawane są najczęściej koncerny: Intel, Ford, Maersk, Beko. Tylko że ich decyzje mają inne podłoże. Wyjaśniamy.

Intel, Ford, Beko, Maersk. Polska traci inwestycje "przez nieudolność rządu"? Wyjaśniamy

Intel, Ford, Beko, Maersk. Polska traci inwestycje "przez nieudolność rządu"? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Nagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego wraca po latach przerwy. W kategorii wideo nominacje otrzymało dwoje dziennikarzy "Superwizjera" TVN - Ewa Galica za materiał "Krąg Putina. Tajemnice rosyjskich majątków w Europie" i Bertold Kittel za reportaż "Król amfetaminy. 'Breaking Bad' po polsku". Nominowany został też Kacper Sulowski z "Czarno na białym" za dwuczęściowy materiał "Szkoła Ziobry". Celem konkursu jest wyróżnienie najbardziej rzetelnych, obiektywnych i poprawnych warsztatowo publikacji, spełniających najwyższe standardy wyznaczone przez ikonę polskiego reportażu.

Trzy nominacje do prestiżowej nagrody dla dziennikarzy "Superwizjera" TVN i "Czarno na białym"

Trzy nominacje do prestiżowej nagrody dla dziennikarzy "Superwizjera" TVN i "Czarno na białym"

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Aż trzy obsypane nagrodami Akademii Filmowej filmy będą miały w najbliższych dniach premierę na platformie Max. Wśród nich jest słynny "Gladiator" Ridleya Scotta, ale też znakomita komedia z Cher i dramat kostiumowy Martina Scorsese.

Trzy oscarowe hity na platformie Max. Jeden już od dziś

Trzy oscarowe hity na platformie Max. Jeden już od dziś

Źródło:
tvn24.pl

Od czwartku 7 listopada możemy oglądać w kinach najnowszą odsłonę świątecznego hitu - "Listy do M. Pożegnania i powroty". W szóstej komedii z tej serii oglądamy dobrze znanych bohaterów, ale jest też kilka zaskoczeń. Zapytaliśmy o nie scenarzystę "Listów do M." Mariusza Kuczewskiego.

"Listy do M. Pożegnania i powroty" już w kinach

"Listy do M. Pożegnania i powroty" już w kinach

Źródło:
tvn24.pl