Granicę polsko-ukraińską przekroczyło już ponad 1,7 miliona osób uciekających przed wojną. - W radyklanym scenariuszu może to być pięć, nawet siedem milionów. Pewnie około czterech milionów przeszłoby przez Polskę, tylko jeżeli te wszystkie osoby chciałyby zostać, wyobraźmy sobie, jakie to jest wyzwanie - powiedział w poniedziałek, na antenie TVN24, profesor Maciej Duszczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami UW. I opisywał, jak - jego zdaniem - powinna wyglądać systemowa pomoc udzielana uchodźcom.
Poniedziałek jest 19. dniem rosyjskiej agresji na Ukrainę. Od początku inwazji - jak podała Straż Graniczna - do Polski przybyło już ponad 1,7 miliona uchodźców. W środę, 16 marca ruszy przyjmowanie wniosków o nadanie numeru PESEL dla obywateli Ukrainy.
O pomocy dla uchodźców oraz systemowym podejściu do jej organizowania mówił w TVN24 profesor Maciej Duszczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego. - Środa to moment, który jest bardzo ważny. Wtedy okaże się, czy pomysł, który jest w ustawie o pomocy uchodźcom z Ukrainy zadziała. On na pewno z punktu widzenia informatycznego zadziała, ale cały czas obawiam się, że - nawet jeśli te 10-20 proc. z tego ponad miliona, który znajduje się w Polsce ruszy do urzędu - możemy mieć administracyjne problemy - ocenił.
Zdaniem Duszczyka, dobrym pomysłem jest stworzenie dodatkowych punktów, gdzie będzie można załatwiać formalności oraz skierowanie personelu administracyjnego do wsparcia urzędów w dużych miastach, takich jak Warszawa czy Kraków. - Bardzo się tego obawiam, czy to zostanie w odpowiedni sposób przygotowane - przyznał na antenie TVN24.
Duszczyk: potrzebujemy rozwiązania systemowego
- Drugi krok to zorganizowanie relokacji uchodźców z dużych miast. To już się dzieje na własną rękę, ale potrzebujemy rozwiązania systemowego - ocenił. - Jeżeli możemy ich przekonać, żeby pojechali do mniejszych miast, to powinniśmy zrobić to na granicy, bo wtedy też mogą zebrać najlepsze informacje - dodał.
Wskazał, że właściwym sposobem byłoby przygotowanie kodów QR, przenoszących bezpośrednio do informacji na temat możliwości pobytu w Polsce. Do działań informacyjnych powinny też, jego zdaniem, zostać zaangażowane odpowiednie osoby z urzędów wojewódzkich i samorządów.
- Ostatnia rzecz, która też jest do przygotowania na ten tydzień, to stworzenie systemu wsparcia dla rodzin, które przyjęły uchodźców z Ukrainy. Na pewno część z nich będzie już chciała wrócić do normalności - mówił. Sprecyzował, że chodzi o zebranie dla nich informacji, gdzie mogą skierować przyjęte pod własny dach osoby i jak zapewnić im dalszą pomoc.
Duszczyk: musimy zrobić wszystko, żeby uniknąć tragedii ludzkich
Profesor Duszczyk opisywał też, że jednym z obowiązków państwa jest zapobieganie przestępstwom, na które mogą być narażone osoby uciekające z ogarniętego kraju wojną. - Nasze doświadczenia z kryzysów migracyjnych pokazują, że te niestety przyciągają grupy przestępcze, które zajmują się najbardziej obrzydliwymi rzeczami, czyli handlem kobietami i niestety handlem dziećmi - wskazał.
- Musimy zrobić wszystko, żeby uniknąć tragedii ludzkich, a zdajemy sobie sprawę z tego, że to ryzyko występuje. 1,7 miliona przekroczeń granicy uchodźców wojennych w ciągu trzech tygodni, to tak olbrzymia liczba, że nad tym nikt nie zapanuje, ale musimy minimalizować ryzyko - podkreślił profesor.
Według szacunków Ukrainę może opuścić nawet siedem milionów osób
Według profesora Duszczyka trudne jest szacowanie, ile osób może w najbliższym czasie przybyć do Polski z Ukrainy. Jak zastrzegał, wszystko zależy od rozwoju sytuacji. - Pamiętajmy o tym, że mamy tak zwanych przesiedleńców wewnętrznych, którzy uciekli ze wschodu Ukrainy na zachód. To pewnie 500-600 tysięcy osób. Jeżeli te rejony będą nadal bezpieczne, a ataki incydentalne - to pewnie większość z nich tam zostanie. Jeżeli będzie gorzej, część z nich będzie chciała przyjechać do Polski. Musimy być na to przygotowani - powiedział.
Przywołał też szacunki Komisji Europejskiej i biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców. - W radyklanym scenariuszu może to być pięć, nawet siedem milionów uchodźców. Pewnie około czterech milionów przeszłoby przez Polskę, tylko jeżeli te wszystkie osoby chciałyby zostać w Polsce, wyobraźmy sobie, jakie to jest wyzwanie. Udzielimy pierwszego wsparcia, jeszcze raz zepniemy się jako społeczeństwo, będą mieli swoje łóżko polowe na hali. Pytanie, jak długo da się tak działać - mówił profesor.
I dodał, że kolejnym etapem powinno być zapewnienie uchodźcom miejsc czasowego pobytu, w których będą mogli liczyć choć na odrobinę prywatności i odpoczynku. Następnie należy, zdaniem profesora, zadbać o edukację najmłodszych i umożliwienie kobietom podjęcia pracy, by mogły wkrótce zacząć się usamodzielniać. - To jest zadanie na kilka tygodni - wskazał.
- Ta wojna prawdopodobnie potrwa. Pytanie o Polskę i jej rolę w łączeniu podzielonych rodzin. Tutaj są kobiety i dzieci, a mężczyźni walczą. Pytanie, czy nie zdecydowalibyśmy się, by przyjmować u nas żołnierzy z frontu, którzy będą mieli urlop, żeby mogli podtrzymywać swoje więzy z rodziną - powiedział profesor Duszczyk. Sugerował, że polski rząd powinien zawczasu uzgodnić z władzami Ukrainy, na jakiej zasadzie mogłoby się to odbywać.
Czytaj też: "Najszybciej narastający kryzys uchodźczy". W ciągu 10 dni z Ukrainy uciekło ponad 1,5 miliona osób
Atak Rosji na Ukrainę. Oglądaj TVN24 w internecie w TVN24 GO:
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24