Obrońca Marcina Romanowskiego mecenas Bartosz Lewandowski odniósł się do wniosku Prokuratury Krajowej o zastosowanie tymczasowego aresztowania polityka. Według niego obawa matactwa jest "kompletnie bezpodstawna". - Myślę, że nawet dla nieprawników podnoszenie zarzutu rzekomego mataczenia przez pana posła Marcina Romanowskiego w tej sprawie jest jakimś kompletnym nieporozumieniem - stwierdził.
Prokurator skierował w środę do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa w Warszawie wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania na okres trzech miesięcy wobec podejrzanego Marcina Romanowskiego - przekazała Prokuratura Krajowa.
Jak poinformowano, konieczność zastosowania tymczasowego aresztowania wynika z uzasadnionej obawy bezprawnego utrudniania postępowania, a ponadto z realnej groźby wymierzenia surowej kary.
Zobacz też: Jest wniosek o areszt dla Romanowskiego
Obrońca Romanowskiego: zarzut mataczenia jest kompletnie bezpodstawny
Obrońca byłego wiceministra sprawiedliwości mecenas Bartosz Lewandowski odniósł się do argumentacji prokuratury o zastosowanie tymczasowego aresztu.
- Kwestia obawy matactwa. Myślę, że nawet dla nieprawników podnoszenie zarzutu rzekomego mataczenia przez pana posła Marcina Romanowskiego w tej sprawie jest jakimś kompletnym nieporozumieniem. Nie mówię już o tym, że ten, kto naprawdę destabilizował tok postępowania, to był główny podejrzany w tej sprawie, czyli pan Tomasz Mraz, który występował na konferencjach, opowiadał szeroko o różnego rodzaju nieprawidłowościach - stwierdził.
- Były różnego rodzaju wybrane jakieś nagrania, które miały się rzekomo znajdować w aktach tego postępowania, publikowane w mediach, a następnie prokuratura twierdzi, że mój klient miałby w tej sprawie podejmować jakieś działania mające na celu destabilizację tego postępowania - mówił mecenas.
- Od 15 lipca tego roku pan Marcin Romanowski zna treść zarzutów. Od 16 lipca zapoznawał się systematycznie z aktami sprawy. Kilka dni poświęcił również jego obrońca na to, żeby zapoznać się z aktami sprawy w sądzie, co odzwierciedlają stosowne podpisy na kartach, więc my ten materiał znamy. Co więcej, wręcz prokuratura doręczyła nam również akta w formie zdigitalizowanej - tłumaczył Lewandowski.
Dodał, że "Romanowski nie destabilizował toku tego postępowania i nie podejmował jakichkolwiek działań mających charakter utrudniania tego postępowania, mataczenia". - Ten zarzut jest kompletnie bezpodstawny - stwierdził prawnik.
"Groźba surowej kary"
- Druga rzecz to jest groźba surowej kary. (...) Ta groźba ma uzasadniać podejmowanie działań destabilizujących i prokurator Nowak powiedział, że jest to samodzielna przesłanka stosowania tymczasowego aresztowania. W świetle wypowiedzi prokuratury - nawet jeżeli nie uznać tej obawy matactwa - to i tak z uwagi na to, że prokurator przedstawił szereg zarzutów, za które grozi nawet do 25 lat, Romanowski powinien być w areszcie, bo mógłby utrudniać postępowanie - mówił Lewandowski.
Później przeczytał fragment pisma. - "Nie jest dopuszczalne utrzymywanie człowieka w długiej detencji tylko dlatego, że grozi mu surowa kara w sytuacji, gdy nie występują żadne inne przesłanki uzasadniające stosowanie takiego środka zapobiegawczego. Jeżeli nie ma obawy, że sprawca będzie utrudniał postępowanie ani nie występują pozostałe wskazane w ustawie zagrożenia dla prawidłowego toku postępowania, to trudno znaleźć podstawy do zastosowania tymczasowego aresztowania". Wiecie państwo, kto to napisał? Prokurator generalny Adam Bodnar w 2018 roku - powiedział. Bodnar był wówczas rzecznikiem praw obywatelskich.
Pisma do marszałka Sejmu i przewodniczącego ZP Rady Europy
Pełnomocnik Romanowskiego poinformował też, że jeszcze tego dnia zostanie wysłane pismo do marszałka Sejmu Szymona Hołowni oraz do przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, dotyczące "rażącego przekroczenia uchwał obu organów, dotyczących wyrażenia zezwolenia na pociągnięcia do odpowiedzialności karnej posła Romanowskiego".
Jako przykład podał, że w jednym z zarzutów "prokuratura dokleiła sobie dodatkowy zarzut usiłowania przywłaszczenia jakiegoś mienia". - Nagle okazuje się, że prokuratura dokleja pewne zachowanie do zarzutów i twierdzi, że to są te same zarzuty - podkreślił mec. Lewandowski.
Romanowski był już zatrzymany w lipcu
We wtorek prokuratura przedstawiła Marcinowi Romanowskiemu zarzuty. - Prokurator nieco zmodyfikował kwalifikację prawną kilku z tych czynów - poinformował rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak. Powtórzenie zarzutów Romanowskiemu Prokuratura Krajowa planowała przeprowadzić już 7 października. Poseł nie stawił się jednak wtedy w PK, tłumacząc to wcześniej zaplanowanym dłuższym wyjazdem na Węgry.
Romanowski uważa, że postępowanie w jego sprawie jest "polityczną ustawką". Według niego 15 lipca, gdy doszło do jego zatrzymania w tej sprawie, został bezprawnie pozbawiony wolności, ponieważ chronił go immunitet Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Podkreślił, że w związku z tym postępowanie karne wobec niego powinno zostać umorzone na podstawie art. 17 par. 1 pkt 10 Kpk. Przepis ten głosi m.in., że umarza się postępowanie, gdy nastąpił brak wymaganego zezwolenia na ściganie.
Po zatrzymaniu 15 lipca Romanowski usłyszał w prokuraturze 11 zarzutów. Zarzuty wobec polityka - jak podał prok. Piotr Woźniak, który kieruje zespołem śledczym w tej sprawie - obejmują kwotę ponad 112 mln 126 tys. zł. Romanowski nie przyznał się wówczas do popełnienia zarzucanych mu czynów i złożył obszerne wyjaśnienia, w tym również co do treści stawianych mu zarzutów. W jego ocenie, co podtrzymuje do tej pory, działania prokuratury mają "charakter oczywistych represji politycznych".
16 lipca wniosek prokuratury o areszt dla Romanowskiego na okres trzech miesięcy odrzucił Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa, a po złożeniu zażalenia na tę decyzję przez prokuraturę - 27 września Sąd Okręgowy w Warszawie. Powodem był chroniący polityka immunitet Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Jednak 2 października ZP Rady Europy zgodziło się na pociągnięcie posła do odpowiedzialności karnej, a także na jego zatrzymanie i areszt.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Tomasz Gzell