Rosyjski naukowiec zatrzymany w Polsce

Alexander B
Dobrzyński o tym, jak reagować na podejrzane sytuacje. "Bezpieczeństwo to nasza wspólna sprawa"
Źródło: TVN24+
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała rosyjskiego naukowca Aleksandra B. Miał on dokonywać nielegalnych wykopalisk archeologicznych na okupowanym Krymie. Informację o zatrzymaniu potwierdził w rozmowie z tvn24.pl rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński. Strona ukraińska zapowiada złożenie wniosku o ekstradycję.

Do zatrzymania rosyjskiego naukowca doszło 4 grudnia w Warszawie. Jako pierwsze poinformowało o tym RMF FM. Aleksandr B. jest kierownikiem działu archeologii starożytnej rosyjskiej instytucji Państwowy Ermitaż.

Zatrzymany naukowiec "dokonywał rabunków"

Jak przekazał w rozmowie z tvn24.pl rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński, Rosjanin był poszukiwany za prowadzenie nielegalnych wykopalisk archeologicznych na okupowanym Krymie w latach 2014-2019.

Zatrzymany przez ABW Aleksandr B.
Zatrzymany przez ABW Aleksandr B.
Źródło: Prokuratura Autonomicznej Republiki Krymu i Miasta Sewastopol

Dobrzyński zapewnił również, że zatrzymany nie jest szpiegiem, a archeologiem, który "dokonywał rabunków" na okupowanych terenach Ukrainy.

Ukraińscy śledczy zarzucają Aleksandrowi B. niszczenie obiektów dziedzictwa narodowego, a straty spowodowane jego działalnością oszacowano na ponad 200 milionów hrywien (około 17 milionów złotych).

Jak czytamy w komunikacie Prokuratury Autonomicznej Republiki Krymu i Miasta Sewastopol, po zajęciu Półwyspu Krymskiego przez Rosjan Aleksandr B., jako kierownik Myrmekijskiej Ekspedycji Archeologicznej, bez zezwoleń ukraińskich władz prowadził wykopaliska na terenie obiektu dziedzictwa kulturowego - starożytnego greckiego miasta Myrmekjon (było ono zlokalizowane w północno-wschodniej części Półwyspu Kerczeńskiego - red.). Za te działania grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.

Prokuratura podkreśliła, że dochodziło do niszczenia zabytków.

Zatrzymany w hotelu

Jak nieoficjalnie dowiedział się dziennikarz Onetu, funkcjonariusze namierzyli B. w jednym z hoteli "znanej sieci". Zatrzymali go "po śniadaniu". Nie stawiał oporu. Z Warszawy planował lecieć dalej - miał zaplanowane wykłady w Belgradzie.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Antoni Skiba poinformował, że Aleksander B. został przesłuchany 4 grudnia i odmówił składania wyjaśnień. Przekazał też, że Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił wniosek prokuratora i zastosował środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na 40 dni, czyli do 13 stycznia 2026 roku.

Skiba wyjaśnił, że "celem aresztu ekstradycyjnego jest zapewnienie możliwości szybkiego i sprawnego przeprowadzenia postępowania ekstradycyjnego przed organami polskimi oraz skuteczne wydanie osoby ściganej lub skazanej państwu obcemu". Mówił również, że "zastosowanie aresztu tymczasowego wobec osoby ściganej na podstawie art. 605 par. 2 kpk nie jest uzależnione od uprzedniego złożenia wniosku przez organ państwa obcego i od przedstawienia dowodów".

Dodał, że strona ukraińska nie złożyła jeszcze wniosku o ekstradycję, ale otrzymano wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania oraz zapewnienie, że wniosek o wydanie zostanie złożony.

"Czyn zarzucany przez prokuraturę Ukrainy zatrzymanemu obywatelowi Rosji stanowi odpowiednik w polskim Kodeksie karnym przestępstwa z art. 125 par. 1 kk, zagrożonego karą pozbawienia wolności od roku do lat 10" – poinformował rzecznik warszawskiej prokuratury.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: