- Jedna rodzina mieszka tam od 43, druga od 35 lat. To emerytowani pracownicy nieistniejącego już szpitala neuropsychiatrycznego w Łysołajach (Lubelskie).
- Sprawa stanu instalacji trafiła do nadzoru budowlanego. Ten informuje, że budynek nadaje się do zamieszkania, ale żeby wydać taką decyzję oficjalnie, inspektorzy muszą najpierw zbadać sprawę samowoli budowlanej, którą odkryli przy okazji kontroli. Jak mówią rodziny, chodzi o wiatrołap zbudowany 30 lat temu.
- Mieszkańcy twierdzą, że zarządca budynku, czyli podległe marszałkowi województwa Lubelskie Centrum Innowacji i Technologii, najchętniej by się ich pozbyło. Oni są gotowi opuścić lokale, ale pod warunkiem że mieliby gdzie pójść za podobne stawki czynszu.
- Impas trwa, a to oznacza, że rodziny spędzą Boże Narodzenie w ciemnościach.
- Pozwiemy ich (Lubelskie Centrum Innowacji i Technologii - red.) za to do sądu. To, co zrobili, jest rzeczą haniebną i nieludzką. W dzisiejszych czasach bardzo trudno tak funkcjonować bez prądu, a trwa to już od czterech miesięcy - denerwuje się Barbara Bałaban.
Razem z mężem Romanem mieszka od ponad 35 lat w lokalu służbowym w budynku obok Pałacu Popławskich (wzniesiono go w 1905 roku - przyp. red.) w Łysołajach w powiecie łęczyńskim.
Uważają, że prąd został odcięty bezprawnie
- Pałac stoi dziś pusty, jednak jeszcze 15 lat temu mieścił się w nim szpital neuropsychiatryczny, który przeniósł się do Lublina. My zostaliśmy. Dokładnie 7 sierpnia 2025 roku, po tylu latach regularnego płacenia czynszu i wszelkich rachunków, zarządca budynku odciął nam prąd. W naszej ocenie było to działanie bezprawne - mówi Barbara Bałaban.
Jej mąż był w szpitalu dozorcą. Lokal obok już od 43 lat zajmuje natomiast Aleksandra Kowalska. Była w szpitalu kucharką. Obecnie mieszka razem z dorosłym wnukiem.
Ładują telefony u sąsiadów we wsi, piorą ręcznie
- Radzimy sobie, jak możemy. Telefony komórkowe chodzimy ładować do sąsiadów we wsi, pierzemy ręcznie, jedzenie kupujemy takie, żeby szybko zjeść i się nie zmarnowało, bo lodówki nie działają. Dobrze, że mamy chociaż wodę i gaz. Bez tego nie moglibyśmy nawet się ogrzać i coś ugotować - rozkłada ręce Aleksandra Kowalska.