Prezydent posiadał wiedzę o aferze wizowej, otrzymał informację od służb. Polskie służby zadziałały profesjonalnie - mówił w TVN24 Paweł Sałek, doradca prezydenta. Pytany o ewentualną dymisję szefa MSZ Zbigniewa Raua, powiedział, że decyzja w tej sprawie należy do premiera.
Paweł Sałek, doradca prezydenta i kandydat PiS do Sejmu, był pytany w "Jeden na jeden" o aferę wizową i o to, czy minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau powinien podać się do dymisji.
- Jeśli chodzi o dymisję, to premier ma decydujące zdanie i premier wnioskuje do pana prezydenta ewentualnie o taki ruch - odparł.
Jak mówił, "prezydent posiadał wiedzę" o aferze wizowej i "został poinformowany o pewnych zastrzeżeniach" przez służby. - Wysłuchał tej informacji i podjął odpowiednie działania na swoim poziomie - dodał Sałek.
- Poza tym, proszę pamiętać, że tam pojawiały się w mediach takie wypowiedzi, że rzekomo pan prezydent był szantażowany. To jest bzdurą, bo pan prezydent przez nikogo nie był szantażowany - podkreślił.
Przekonywał, że w sprawie afery wizowej "polskie służby zadziałały profesjonalnie, ponieważ poinformowały głowę państwa, że mają pewne zastrzeżenia w jakimś obszarze". - To chyba dobrze świadczy o służbach, że poinformowały pierwszego obywatela, czyli pana prezydenta Andrzeja Dudę, o tym, że są pewne problemy - mówił doradca prezydenta.
Sałek: spójrzmy na całokształt działalności pana prezydenta, a nie jedno wyrwane zdanie
Sałek był też pytany o nowy film Agnieszki Holland "Zielona granica", który jeszcze przed oficjalną premierą spotkał się z krytyką rządzących, którzy - jak sami przyznają - nie oglądali go. Głos zabrał między innymi prezydent w rozmowie z telewizją rządową. - To, że pani Holland pokazuje polskich funkcjonariuszy, wykonujących zadania dla polskiego społeczeństwa, dla bezpieczeństwa nas wszystkich, w ten sposób, to ja nie dziwię się, że funkcjonariusze Straży Granicznej, którzy zapoznali się z tym filmem, użyli tego hasła znanego nam z okupacji hitlerowskiej, kiedy propagandowe hitlerowskie filmy pokazywano w naszych kinach: "tylko świnie siedzą w kinie" - powiedział.
O komentarz do tej wypowiedzi był proszony Sałek. - To jest wypowiedź, która została przedstawiona przez związki zawodowe Straży Granicznej, gdzie w układzie produkcji tego filmu ta sprawa ze Strażą Graniczną nie była konsultowana w żaden sposób. Z tego co ja wiem - ja filmu nie oglądałem - ale te doniesienia medialne i prasowe, które aktualnie są, pokazują, że w sposób krzywdzący pokazani są mieszkańcy terenów nadgranicznych, w sposób krzywdzący są pokazane polskie służby - przekonywał.
W programie zostały wyemitowane archiwalne wypowiedzi prezydenta Dudy z 2015 i 2020 roku, kiedy apelował o "wzajemny szacunek" i "o to, żebyśmy szanowali swoje prawa". - Dziś potrzeba nam wszystkim więcej życzliwości. Więcej uśmiechu i wzajemnego szacunku - apelował prezydent.
Pytany, czy słowa "tylko świnie siedzą w kinie" są zgodne z wcześniejszymi apelami prezydenta, odparł: - Czy nie wydaje się panu, że Polska jest krajem bardzo tolerancyjnym? Demokracja ma się dobrze. W przeciwieństwie do niektórych demokracji zachodnich - odpowiedział Sałek.
Przekonywał, że "Andrzej Duda przez dwie kadencje funkcjonowania na urzędzie prezydenta wielokrotnie dał dowody tego, że chce jednoczyć Polaków i chce budować wspólnotę". - Spójrzmy na całokształt działalności pana prezydenta, a nie jedno wyrwane zdanie. Pan prezydent zawsze będzie bronił Straży Granicznej. Zawsze będzie bronił polskiego wojska, zawsze dziękuje za to, że dzisiaj polscy chłopcy i żołnierze i policja i Straż Graniczna stoją na polsko-białoruskiej granicy - powiedział Sałek.
Operacja "Śluza" - kryzys wywołany przez Łukaszenkę
Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Alaksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu 29 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.
Czytaj też: Operacja "Śluza" - skąd latały samoloty do Mińska? Oto, co wynika z analizy tysięcy rejsów
Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, by wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu już wcześniej dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 laty operację "Śluza". Pod płaszczykiem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Europy Zachodniej, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewozi ich na granice państw UE, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali. Ta operacja trwa.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24