Przeanalizowaliśmy dane o prawie 70 tysiącach lotów do Mińska z ostatnich czterech lat, aby pokazać potencjalne trasy przerzutu migrantów z Bliskiego Wschodu na Białoruś. W okresie nasilenia migracji najwięcej rejsów było z czterech państw: Turcji, Rosji, Egiptu i Gruzji. Pojawiło się kilkanaście portów, z których wcześniej rejsów do Mińska nie było.
Zdjęcia i filmy pokazujące duże grupy migrantów na lotniskach wielu miast oczekujących na wylot do Mińska od tygodni prezentowały światowe media. Oglądaliśmy też tłumy migrantów przybyłych już na lotnisko w Mińsku, widocznych na ulicach stolicy Białorusi, no i przy granicach z Polską, Litwą czy Łotwą. Wiele takich obrazów krążyło w mediach społecznościowych. Według "Die Welt" do marca 2022 roku w Mińsku ma lądować nawet 40-50 samolotów tygodniowo ze Stambułu, Damaszku i Dubaju.
By pokazać potencjalne trasy przerzutu migrantów z Bliskiego Wschodu na Białoruś, przeanalizowaliśmy bazę danych serwisu Flightradar24 udostępnioną nam przez Iana Petchenika, dyrektora ds. komunikacji Flightradar24. Serwis ten pozwala śledzić loty samolotów pasażerskich i cargo. Chcieliśmy sprawdzić, ile samolotów i z jakich głównie kierunków, odpowiadających obecnej migracji, lądowało w tym roku w stolicy Białorusi oraz porównać to z poprzednimi latami, by określić skalę wzrostu.
Skupiliśmy się na krajach (miastach), z których przede wszystkim przybywają migrujący do Europy przez Białoruś. Żeby je wyselekcjonować, prześledziliśmy doniesienia światowych mediów i posty w mediach społecznościowych od września tego roku, gdy o lotach do Mińska zrobiło się na świecie głośno. Z tych źródeł wynika, że migranci najczęściej przylatywali do stolicy Białorusi m.in. ze: Stambułu, Dubaju, Damaszku, Moskwy, Bejrutu, Ammanu, Irbilu, Shiladze, As-Sulajmanijji, Bagdadu, Basry.
Na przykład 16-latek, którego z siedmioosobową grupą migrantów spotkał w październiku poza strefą stanu wyjątkowego reporter TVN24, powiedział, że przylecieli do Mińska ze Stambułu. Również stamtąd miał przylecieć Redost, 16-letni Kurd, który rozmawiał z dziennikarzem niemieckiego "Bilda". Natomiast Hajar, 37-letni Kurd, powiedział amerykańskiemu dziennikowi "The New York Times", że wydał 6 tysięcy dolarów na podróż do Turcji, a stamtąd na Białoruś. Z kolei redakcja portalu BBC News śledziła podróż Idrisa, młodego Irakijczyka, który wraz z dwoma mężczyznami wyleciał z irackiego Irbilu i dotarł do Mińska. 8 października na twitterowym profilu Ministerstwa Obrony Narodowej opublikowano krótką rozmowę prowadzoną przez polskich funkcjonariuszy przez zasieki z drutu kolczastego: grupa migrantów mówiła im, że są z Iraku i że na Białoruś przylecieli z Syrii.
Według Flightradar24 od 2018 roku do 8 listopada tego roku (to ostatnie otrzymane przez nas dane) lotów do Mińska było niemal 70 tysięcy. Prześledziliśmy je, zwracając uwagę na poszczególne miasta, z których startowały samoloty.
Oczywiście nie wiemy, czy wszyscy pasażerowie z interesujących nas kierunków byli migrantami. Zapewne nie. Baza Flightradar24 może też nie uwzględniać jakichś lotów. Ponadto z doniesień mediów wiadomo, że migranci latali z przesiadkami (np. w Rosji, Kazachstanie). Lecz mimo że nasze obliczenia należy uznać za szacunkowe, pozwalają pokazać trendy i skalę zjawiska: jak w tym roku wzrosła liczba lotów na Białoruś z terenów migracyjnych, o ile wzrosła, z których miast i państw, którymi liniami mogli być przewożeni migranci.
Groźby Łukaszenki
Przypomnijmy, jak doszło do obecnej sytuacji. Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany - w zgodnej opinii Zachodu - przez Alaksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu 27 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic. W tym roku zrobił to co najmniej dwa razy.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam