Mamy do czynienia z typową działalnością polityczną - tak w "Kropce nad i" były prokurator krajowy Janusz Kaczmarek komentował opublikowanie przez prokuraturę zeznań Marcina W. w sprawie afery podsłuchowej. - Jeżeli ktoś ma wiedzę, że te zeznania są zeznaniami nieprawdziwymi, niepotwierdzającymi się w rzeczywistości, to po co je publikuje? - pytał. - Bo na pewno nie w interesie publicznym - podkreślił.
Tygodnik "Newsweek" opisał nowy wątek tak zwanej afery podsłuchowej, która w 2014 roku wywołała kryzys w rządzie Donalda Tuska. Według ustaleń tygodnika Marcin W. - wspólnik organizatora podsłuchów Marka Falenty - zeznał, że zanim taśmy z restauracji Sowa i Przyjaciele wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a "prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa" w tej sprawie. Tusk, obecnie przewodniczący PO, zapowiedział złożenie wniosku o stworzenie komisji śledczej, która miałaby wyjaśnić tę sprawę.
W reakcji na słowa Tuska Prokuratura Krajowa w środę wieczorem opublikowała protokoły zeznań Marcina W. Zeznał on - jak wynika z jednego z protokołów datowanego na 20 listopada 2017 roku - że wręczył łapówkę w wysokości 600 tysięcy euro osobie o inicjałach M.T. Według mediów chodzi o Michała Tuska, syna byłego premiera. Michał Tusk oświadczył w rozmowie z Onetem, że nigdy nie poznał Marka Falenty i nie zna Marcina W. - To totalne bzdury. Prokuratura ma te zeznania od lat. Nigdy przez te wszystkie lata nie byłem nawet przesłuchiwany w tej sprawie - podkreślił.
Kaczmarek: miałem to wątpliwe szczęście poznać Marcina W. i Marka Falentę
Sprawę komentował w czwartkowym wydaniu "Kropki nad i" były prokurator krajowy i były minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek. - Miałem to wątpliwe szczęście, że poznałem w swoim czasie pana Marcina W. oraz Marka Falentę, albowiem reprezentowałem firmę, która została przez nich pokrzywdzona. Mieliśmy kilkugodzinne negocjacje, a na koniec okazało się, że po prostu mam do czynienia z oszustami - powiedział.
Potwierdził, że dokładnie czytał zeznania Marcina W. - Moim zdaniem tam nie ma wszystkich jego zeznań, bo skądinąd miałem okazję również zapoznawać się z innymi. W związku z powyższym uważam, że mamy do czynienia z typowym oszustem, jego wiarygodność jest zerowa. Powiem więcej, prokuratura ten wątek syna Donalda Tuska badała i stwierdziła, że ten wątek jest niewiarygodny i nie podzieliła opinii w zakresie dalszego prowadzenia tego postępowania, czego zresztą konsekwencją jest brak jakichkolwiek zarzutów czy aktu oskarżenia - mówił gość TVN24.
Oceniając postępowanie prokuratora generalnego, Kaczmarek pytał: - Jeżeli ktoś ma wiedzę, że te zeznania są zeznaniami nieprawdziwymi, niepotwierdzającymi się w rzeczywistości, to po co je publikuje? Bo na pewno nie w interesie publicznym - dodał. - To tak, jakby powiedzieć, że poseł X kogoś zgwałcił, bo ktoś tak mówi, sprawdzono, że nie zgwałcił, a następnie mówi się, że ten ktoś kiedyś tak mówił - stwierdził. - Dochodzimy do jakiejś paranoi - powiedział.
Zdaniem byłego prokuratora krajowego w tej sprawie "mamy do czynienia z typową działalnością polityczną".
Kaczmarek o ewentualnej komisji śledczej: a kogo zaprosi na swoje posiedzenie?
Kaczmarek zapytany, czy za te działania jest możliwe wytoczenie procesu Zbigniewowi Ziobrze, kiedy już nie będzie miał immunitetu, odpowiedział, że w jego ocenie "nawet dzisiaj jest pole do ścieżki cywilnoprawnej lub ścieżki karnej". - W związku z powyższym skuteczność wcale nie zależy od tego, czy pan minister jest nadal ministrem - dodał.
Odnosząc się do kwestii, czy zasadne jest powstanie sejmowej komisji śledczej w sprawie afery podsłuchowej, Kaczmarek odparł, że "oczywiście politycy mają w tym swój interes, bo komisje śledcze pomagają w starciu politycznym". - Natomiast odpowiem jako prawnik: a kogo ta komisja zaprosi na swoje posiedzenie? Marka Falentę, Marcina W.? Przecież ci "dżentelmeni inaczej" to im powiedzą wszystko. Oni dodadzą nawet, włącznie z tym, czego nie wiedzą, byle ten słuchający mógł skupić na nich uwagę - powiedział.
- I z tego punktu widzenia uważam, że ta komisja może przynieść więcej niekorzyści niż wyjaśnień - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24