Joachim Brudziński był pytany o ujawnionego maila, z którego wynika, że miał składać propozycje zatrudnienia w państwowych spółkach członkom swojej rodziny. - Manipulacją jest mówienie, że była to prośba o załatwienie pracy. To była prośba o zorientowanie się, czy jest szansa przeniesienia się na równorzędne stanowisko - powiedział w RMF FM.
W sierpniu, w ramach tak zwanej afery mailowej, ujawniony został mail, który miał trafić do skrzynki Joachima Brudzińskiego, europosła i wiceszefa PiS. Z jego treści wynikało, że Brudziński miał składać propozycje dotyczące zatrudnienia w państwowych spółkach członkom swojej rodziny.
"Cześć Wujku. W załączeniu przesyłam nasze aktualne CV. Myśleliśmy nad twoją propozycją, jednak nadal bardziej skłanialibyśmy się w stronę Rzeszowa, nawet ze względu na studia czy możliwość wynajęcia mieszkania. Nie chcemy jednak robić kłopotów i jeśli będzie problem ze znalezieniem czegoś w Rzeszowie, to Grupę Azoty Tarnów również bierzemy pod uwagę. (...) Zdajemy sobie sprawę, że nie tak łatwo spełnić takie oczekiwania, dlatego cierpliwie czekamy na propozycje wujka" - czytamy w mailu.
Do wiadomości zostały załączone dwa pliki z CV - autorki maila, wówczas 25-letniej i 22-letniego mężczyzny. Mężczyzna o tym nazwisku - podawał wtedy Onet - na portalu LinkedIn napisał, że rzeczywiście w marcu 2019 roku rozpoczął pracę w rzeszowskim oddziale PGE. Jego profil zniknął zaraz po tym, jak media zaczęły publikować mail do Brudzińskiego.
Brudziński: nie załatwiam pracy członkom swojej rodziny
Brudziński był pytany o treść tego maila w piątek w radiu RMF FM. - W tym wypadku, opublikowanym na ruskim portalu, manipulacją jest mówienie - gdyby nawet się trzymać tezy, że ta informacja jest prawdziwa - że była to prośba o załatwienie pracy - odpowiedział.
To - przekonywał - "była prośba o możliwość, zorientowanie się, czy jest szansa przeniesienia się na równorzędne stanowisko w ramach tej samej firmy, tego samego doświadczenia, tej samej pensji".
- Nie namówi mnie pan na to, bym komentował, uczestniczył w grze rozpisanej przez ruskich hakerów. Nie załatwiam pracy członkom swojej rodziny. Jestem europosłem, nie zajmuję się pośrednictwem pracy - dodał Brudziński.
Afera mailowa
Już od kilku miesięcy w internecie publikowana jest korespondencja mająca pochodzić głównie z prywatnej poczty szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka. Rządzący wielokrotnie kwestionowali prawdziwość maili, ale do tej pory nie pokazali ani jednego przykładu nieprawdziwego maila. Istnieje co najmniej kilka wiadomości, których prawdziwość została potwierdzona przez osoby wymienione z nazwiska w korespondencji.
Centrum Informacyjne Rządu od początku afery na nasze liczne zapytania w tej sprawie odpowiadało w ten sam sposób, że "Polska doświadczyła ataku cybernetycznego i dezinformacyjnego prowadzonego z terenu Federacji Rosyjskiej", czy "z kierunków wschodnich" w związku z czym "Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie będzie komentować treści materiałów".
Źródło: RMF FM, tvn24.pl