Minister zdrowia Adam Niedzielski ujawnił, że lekarz Piotr Pisula, który w materiale "Faktów" TVN mówił o problemach pacjentów bez dostępu do recept, przepisał na siebie określone leki. Minister podał publicznie imię i nazwisko lekarza. - Jest to potencjalne naruszenie artykułu 51 konstytucji, w którym jest mowa o tym, że władze publiczne nie mogą w ten sposób operować danymi obywateli - powiedział w odpowiedzi sam lekarz w programie "Kampania #BezKitu" w TVN24. Dodał, że wpis ministra był dla niego z szokiem i wiąże się ze smutkiem, i niepokojem, a znajomi pytają, czy teraz będzie miał kłopoty. W jego obronie stanęło środowisko lekarskie, między innymi Naczelna Izba Lekarska i Porozumienie Rezydentów. Po krytyce pod adresem ministra, sprawę skomentował resort zdrowia i jego rzecznik.
W czwartkowym wydaniu "Faktów" TVN dziennikarz Marek Nowicki opisał, że od dwóch dni lekarze w całym kraju mają kłopot z wypisaniem pacjentom leków przeciwbólowych i psychiatrycznych, bo resort zdrowia zmienił przepisy. Ministerstwo Zdrowia tłumaczyło, że w ten sposób walczy z patologiami na rynku recept. W efekcie, jak przedstawiono, lekarz, aby wypisać e-receptę na leki przeciwbólowe, musi zweryfikować internetowe konto pacjenta i sprawdzić, czy nie nadużywa on tych leków.
Minister zdrowia: Sprawdziliśmy. Lekarz wystawił wczoraj na siebie receptę
Do materiału nawiązał w piątek minister zdrowia Adam Niedzielski. "We wczorajszym wydaniu usłyszeliśmy, że pacjenci po operacjach ortopedycznych w Poznaniu nie dostali przez ostatnie 2 dni recept na leki przeciwbólowe. Sprawdziliśmy w Poznaniu. I co? Pacjenci po operacjach ortopedycznych otrzymywali recepty na wskazane leki!!" - napisał.
W kolejnym wpisie Niedzielski nawiązał do wypowiedzi Piotra Pisuli, lekarza oddziału neurochirurgii szpitala miejskiego imienia Franciszka Raszei w Poznaniu, który poinformował, że 2 i 3 sierpnia leków przeciwbólowych do domu nie dostali pacjenci po operacjach kręgosłupa. - Żadnemu pacjentowi nie dało się wystawić takiej recepty - powiedział Pisula.
"Sprawdziliśmy. Lekarz wystawił wczoraj na siebie receptę na lek z grupy psychotropowych i przeciwbólowych. Takie to FAKTY" - przekazał Niedzielski.
"Szok. Zaniemówiłem"
Pisula - członek prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej Wielkopolskiej Izby Lekarskiej - był gościem piątkowego programu "Kampania #BezKitu". Pytany, co poczuł, gdy zobaczył wpis Niedzielskiego, powiedział, że "przede wszystkim szok". - Ja zaniemówiłem w pierwszej chwili, a później, muszę powiedzieć, że (poczułem - red.) duży niepokój, właściwie też smutek - przyznał.
- Moi bliscy pytają, czy skoro minister zdrowia się mną aż tak interesuje, to czy mi coś grozi. Dzwonią znajomi, koleżanki, koledzy, lekarze ze słowami wsparcia, ale też pytają o hasło "psychotropowe" i gdzieś tam zastanawiają się, widząc takie hasło myślą o tym, na co mogę chorować - zauważył.
Lekarz zwrócił uwagę, że "po takiej wypowiedzi każdy może się zastanawiać, czy ja choruję na coś, jakie leki biorę". - Tu akurat mowa o leku przeciwbólowym, więc o tyle jest to dla mnie łatwiejsze, natomiast muszę powiedzieć, że jest to przytłaczające - powiedział.
Pytany, czy jest to według niego zdradzenie tajemnicy lekarskiej, Pisula odparł, że "formalnie zdaje się pan minister, jako że nie jest lekarzem, to nie obowiązuje go tajemnica lekarska". - Ale wydaje mi się, że jest to potencjalne naruszenie artykułu 51 konstytucji, w którym jest mowa o tym, że władze publiczne nie mogą w ten sposób operować danymi obywateli, jeśli nie mają żadnego uzasadnienia. I tutaj być może do takiego naruszenia doszło.
- Analizujemy tę sytuację prawną i zobaczymy co dalej - zapowiedział lekarz.
1. Nikt nie może być obowiązany inaczej niż na podstawie ustawy do ujawniania informacji dotyczących jego osoby. 2.Władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym. (...)
Będą kroki prawne?
Dopytywany, czy rozważa podjęcie kroków prawnych w stosunku do ministra zdrowia, Pisula odparł: - Tak jest. Jesteśmy "na gorąco", więc ja sam, jako że nie jestem prawnikiem, nie jestem aż tak dobrze zorientowany, natomiast znajomi dzwonią i piszą, odzywają się też z nami prawnicy, mówiąc, że właściwie należałoby takie kroki rozważyć. - Jestem na etapie analizowania, jakie mam możliwości i jakie działanie w tej sytuacji najlepiej podjąć - dodał.
Lekarz zwracał przy tym uwagę, że "w XXI wieku, w cywilizowanym kraju, to jest po prostu nie do pomyślenia, to jest niedopuszczalne". - To tak naprawdę pokazuje, że wysokiej rangi urzędnik państwowy ma taką możliwość, żeby w ramach swoich własnych, można powiedzieć prywatnych potrzeb, sprawdzić kto jakie leki otrzymuje - zaznaczył.
- Wydaje mi się, że pan minister chyba nie dysponuje moim PESEL-em, czyli tak naprawdę wystarczy imię i nazwisko, i w takiej sytuacji każda osoba może zostać sprawdzona, bo akurat zachciało się komuś taką osobę sprawdzić - wskazał.
"To może być próba pokazania takiego sygnału, nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich lekarzy"
Lekarz przyznał, że "nie spodziewał się, że system informatyczny, który jest zbudowany na tym, że każdy ma tajemnicę dotyczącą swojego zdrowia, którą może sam dysponować, jest tak niedoskonały, że właściwie inna osoba może to sprawdzić i to nie w związku z udzielaniem świadczeń zdrowotnych".
- W odpowiedzi na tego tweeta mogę powiedzieć, że czym innym jest wystawienie recepty pro auctore, czyli samemu dla siebie, z punktu widzenia tego systemu, a czym innym dla pacjentów. Więc to, co napisał pan minister wcale nie wyjaśnia sytuacji i nie powoduje, że nie mogliśmy wystawiać recept i nadal często nie możemy - wyjaśnił.
Zdaniem Pisuli postępowanie ministra zdrowia "to może być próba pokazania takiego sygnału, nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich lekarzy, którzy głośno mówią o problemach i próbują alarmować, kiedy coś dzieje się źle, że 'uważajcie bo mamy metody, żeby was próbować powstrzymać'".
Naczelna Izba Lekarska: jak się Państwo czują w systemie, w którym ministerstwo ujawnia publicznie dane medyczne?
Na wpis ministra zdrowia zareagowała między innymi zajmująca się nadzorem nad należytym wykonaniem zawodów lekarza Naczelna Izba Lekarska. We wpisie zwrócono uwagę, że Niedzielski, który nie jest lekarzem, "w odwecie sprawdza, jakie leki i komu wystawia ten lekarz i oznajmia to na Twitterze, łamiąc tajemnice lekarską".
"Jak się Państwo czują w systemie, w którym ministerstwo ujawnia publicznie dane medyczne osób, które krytykują jego działania?" - zapytano.
Wpis NIL-u skomentował rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
"Minister nie ujawnił wrażliwych informacji o lekarzu, bo nikt nie zaglądał na konto lekarza gdyż nie ma do tego prawa" - przekazał. "Minister wytknął lekarzowi kłamstwo na podstawie informacji z systemu, który rejestruje wystawianie recept na środki przeciwbólowe i psychotropowe. Jest tam informacja o lekarzu wystawiającym, leku i pacjencie bez szczegółowych informacji o chorobie" - poinformował Andrusiewicz. "Zauważyliśmy, że lekarz wystawił receptę pro auctore testując nasz system, weryfikując czy działa. Zadziałał, recepta przeszła, a mimo to lekarz publicznie temu zaprzeczył. Podkreślam, że nikt nie miał wglądu w niczyje dane, a informacja dotyczy lekarza, który testował system i postąpił nieuczciwie, kłamiąc" - napisał rzecznik MZ.
Późnym wieczorem Ministerstwo Zdrowia też skomentowało tę sprawę, oceniając komentarze jej towarzyszące za "emocjnalne".
"Nikt nie naruszył niczyjej prywatności i nie miał wglądu w dane wrażliwe. Zauważyliśmy, że lekarz testował nasz system, ostatecznie wystawiając receptę na siebie. System zadziałał, a lekarz oskarżaył MZ, że nie wystawił recepty (pisownia oryginalna - red.)".
Przedstawiciele środowiska lekarskiego skrytykowali takie podejście do komentowania sprawy.
Porozumienie Rezydentów napisało m.in., że "emocje", o których pisze resort "są jedynie konsekwencją Państwa nietrafionych pomysłów, które narażają zdrowie i życie pacjentów". "W momencie, gdy pod pretekstem walki z różnymi problemami uderzacie Państwo w lekarzy pracujących w publicznej ochronie zdrowia i ich pacjentów, a nie w źródła ww. problemów, powstaje ogromny chaos i faktycznie kumulują się emocje" - podkreślili w komentarzu lekarze.
Pojawiły się także kolejne komentarze specjalistów.
Źródło: TVN24, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24