Adam Kępiński rezygnuje ze startu w wyborach do PE

W związku z "bezpardonowym naruszeniem prywatności" Adam Kępiński rezygnuje ze startu w wyborach do PE
W związku z "bezpardonowym naruszeniem prywatności" Adam Kępiński rezygnuje ze startu w wyborach do PE
Źródło: tvn24

Poseł Adam Kępiński (SLD) zrezygnował ze startu w wyborach do PE, o czym poinformował w wydanym w czwartek oświadczeniu. Swoją decyzję tłumaczy "bezpardonowym naruszeniem prywatności" przez publikację w jednym z dzienników.

"W związku z zaistniałą sytuacją medialną, w szczególności - bezpardonowym naruszeniem mojej prywatności, podjąłem decyzję o niekojarzeniu osobistych spraw z kampanią wyborczą do europarlamentu z ramienia KKW SLD-UP. W związku z tym rezygnuję z kandydowania w najbliższych wyborach" - czytamy w oświadczeniu Kępińskiego umieszczonym na jego stronie internetowej.

Kępiński w samej bieliźnie

Kępiński mówiąc o bezpardonowym naruszeniu prywatności ma na myśli niedawną publikację "Super Expressu", w której opublikowano jego zdjęcie w samej bieliźnie. Na zdjęciu poseł leży na podłodze w łazience. "Poseł Kępiński przekonywał nas, że na kafelkach w łazience w hotelu sejmowym tamował krwotok. Dowodem ma być ręcznik, który leży obok jego głowy. Jednak na zdjęciu nie widać ani jednej kropli krwi" - czytamy w gazecie.

Kępiński zadeklarował, że ma "stuprocentową pewność", iż za publikacją stoją jego byli koledzy z ówczesnego Ruchu Palikota. Kępiński odszedł do SLD w lutym ub. roku. W jego przekonaniu ta publikacja to "szantaż polityczny". Zapowiedział też, że jest w trakcie wyjaśniania tej sprawy i przygotowywania "odpowiednich kroków prawnych".

"Nieprzemyślany" wyjazd na Krym

Rzecznik prasowy klubu Twojego Ruchu (dawniej Ruch Palikota) Andrzej Rozenek zapewnił, że nic nie wie o tym, by politycy jego ugrupowania mieli coś wspólnego z publikacją, na którą powołał się Kępiński.

W przekonaniu Rozenka, decyzja Kępińskiego to raczej efekt jego wyjazdu na Krym w roli obserwatora uznawanego przez Polskę za nielegalne referendum. Rzecznik TR nazwał ten wyjazd nieprzemyślanym i przypomniał, że był on krytykowany przez przedstawicieli różnych opcji politycznych, którzy przekonywali, że obecność posła na Krymie jest legitymizowaniem nieuznawanego przez Zachód referendum.

Kępiński zaprzecza, jakoby jego decyzja była związana z wyjazdem na Krym. Jak zapewnia, ta sprawa „została już zamknięta”. Sojusz nie zdecydował się ukarać posła po tym, jak złożył wyjaśnienia, zapewniając, że na Krymie reprezentował "wyłącznie własną osobę", a nie SLD. Kępiński ocenił wówczas, że krymskie referendum stanowi "złamanie prawa międzynarodowego, niebezpieczny precedens, który zagraża integralności wielu państw, także Europy Zachodniej i polskiej racji stanu".

"Perfidny atak byłych kolegów"

Rzecznik SLD Dariusz Joński podkreślił, że rezygnacja ze startu w eurowyborach było osobistą decyzją Kępińskiego spowodowaną „nieprawdopodobnym, perfidnym atakiem”, jakiego mieli się dopuścić jego byli koledzy z poprzedniego ugrupowania. - Adam uznał, że ten szaleńczy atak może wpłynąć na zaufanie do formacji. Przyjęliśmy jego decyzję do wiadomości – podsumował Joński.

Joński, podobnie jak Kępiński zaprzeczył, by decyzja posła miała związek z wyjazdem na Krym. - Zamknęliśmy tę sprawę – dodał. Powiedział też, że Kępiński o swojej rezygnacji ze startu do PE poinformował w czwartek przewodniczącego SLD Leszka Millera i sekretarza generalnego Sojuszu Krzysztofa Gawkowskiego. Rzecznik SLD zapewnił, że Kępiński zostaje w partii i klubie, a także ma otwartą drogę do kandydowania w krajowych wyborach do parlamentu.

Kto będzie "dwójką" SLD na dolnośląsko-opolskiej liście?

Kępiński był "dwójką" na dolnośląsko-opolskiej liście wyborczej SLD do PE. Listę tę otwiera europosłanka SLD Lidia Geringer de Oedenberg. O tym, kto go zastąpi ma zdecydować szef opolskich struktur Sojuszu Piotr Woźniak. On sam, choć dostał propozycję od SLD, aby kandydować w miejsce Kępińskiego - odmówił. Zapewnił jednocześnie, że ma pomysł na następcę Kępińskiego i że poinformował już o tym Millera. Nie ujawnił, o kogo chodzi. - Muszę porozmawiać z tą osobą – zastrzegł Woźniak.

Autor: jl/jk / Źródło: PAP

Czytaj także: