"Osoby, które współpracują z Cenckiewiczem, powinny być bardzo ostrożne"

Sławomir Cenckiewicz
Żurek: osoby, które współpracują z Cenckiewiczem, powinny być bardzo ostrożne
Źródło: TVN24
- Sławomir Cenckiewicz nie ma dostępu do informacji niejawnych - ocenił w "Kropce nad i" minister sprawiedliwości, prokurator generalny Waldemar Żurek. Wskazywał, że złamaniem prawa byłoby zapoznawanie się przez szefa BBN z takimi dokumentami, ale prawo łamałaby także osoba, która mu je przekazuje.

Szef resortu sprawiedliwości i prokurator generalny Waldemar Żurek komentował w "Kropce nad i" w TVN24 spór o uprawnienia szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Sławomira Cenckiewicza.

Rząd oraz Pałac Prezydencki prezentują odmienne interpretacje tego, czy ma on dostęp do informacji niejawnych. Temat uprawnień powrócił w kontekście dyskusji, czy sprawa ta nie jest jednym z elementów wpływających negatywnie na komunikację między dwoma ośrodkami władzy w Polsce.

Od ubiegłego tygodnia strona rządowa i prezydencka toczą publiczną wymianę zdań na temat tego, co było komu wiadomo o obiekcie, który w nocy z 9 na 10 września - kiedy rosyjskie drony wtargnęły w polską przestrzeń powietrzną - spadł i uszkodził dom we wsi Wyryki.

"Osoby, które współpracują z Cenckiewiczem, powinny być bardzo ostrożne"

Żurek wyraził przekonanie, że Cenckiewicz "nie ma dostępu". - Widzę zupełnie nieprawdziwe przekazy z jego strony, że sąd uchylił (decyzję o cofnięciu poświadczenia bezpieczeństwa - red.) - kontynuował. - Nie ma tego dostępu. O tym decydują odpowiednie organy bezpieczeństwa i ja wiem o tym, że tego dostępu nie ma - podkreślał.

Według niego istnieje "pytanie, co tak naprawdę przedstawiciele Kancelarii Prezydenta udostępniają panu Cenckiewiczowi, czy rzeczywiście łamią prawo".

Minister został zapytany, czy osoba, która dawałaby Cenckiewiczowi dokumenty niejawne, łamałaby prawo. - Nie mam co do tego wątpliwości, że oczywiście łamałby prawo ten, który się zapoznaje, ale także ten, który udostępnia - odparł.

- Proszę zwrócić uwagę, że jak było spotkanie rządu z prezydentem, to pana Cenckiewicza nie było na tym posiedzeniu. Ono było zaklauzulowane przez Kancelarię Prezydenta. I gdyby się pojawił, a były tam objęte klauzulą informacje, to ja osobiście bym wyszedł z takiego posiedzenia Rady Gabinetowej - przyznał.

- Wydaje mi się, że osoby, które współpracują z panem Cenckiewiczem, powinny być naprawdę bardzo ostrożne. Bo takie dokumenty ujawnione osobie, która nie ma tych uprawnień, to jest współsprawstwo - wskazywał.

Żurek o wtargnięciu dronów: objąłem te śledztwa osobistym nadzorem

Prokurator generalny został też zapytany o słowa Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych generała broni Macieja Klisza, który mówiąc w "Faktach po Faktach" o tym, co spadło na dom w Wyrykach, przyznał, że "mogła to być rakieta".

Żurek odpowiedział, iż w początkowym komunikacie prokuratura "wskazywała, że może być rzeczywiście tak, jak mówi dzisiaj generał". - Objąłem te śledztwa, bo było wiele tych miejsc, gdzie spadły te drony, osobistym nadzorem prokuratora generalnego. Wszystko jest skumulowane w prokuraturze w Lublinie - dodał.

I wskazywał: - Znajdujemy coraz to nowe miejsca upadku tych dronów. Oczywiście procedura jest taka, że musimy zebrać to wszystko i przebadać. Z reguły to odpowiedni biegli będą nam raportować. Ja jestem zwierzchnikiem prokuratorów, ale nie ingeruję w konkretne śledztwa. 

Prowadząca program Monika Olejnik zauważyła, że według dziennika "Rzeczpospolita" na dom spadł pocisk z F-16, zaś prokuratura utajnia tę sprawę. I zapytała, skąd był przeciek. - Tego nie wiemy, skąd był przeciek. Ale oczywiście, nawet gdybym wiedział, to jest to tajemnica śledztwa - odpowiedział Żurek.

Żurek o wtargnięciu rosyjskich dronów: objąłem te śledztwa osobistym nadzorem
Źródło: TVN24

"To, co się działo na sali rozpraw, jest skandalem, ale może także być łamaniem prawa"

Żurek komentował też czwartkowe posiedzenie Trybunału Stanu w sprawie uchylenia immunitetu pierwszej prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej. Na posiedzeniu niejawnym podjęto decyzję o umorzeniu postępowania. Zrobił to trzyosobowy skład, w którym znalazło się dwóch byłych polityków związanych z PiS: Piotr Andrzejewski i Piotr Sak. Trzecim sędzią był Józef Zych, który zgłosił zdanie odrębne. Część sędziów TS uważa, że obrady były bezprawne.

Także wcześniejsze posiedzenie, w lipcu, wywołało spór wewnątrz TS. Doszło na nim też do burzliwej dyskusji, padły ostre słowa.

Minister zwrócił uwagę, że objął urząd, kiedy procedura rozpatrywania wniosku o uchylenie immunitetu była już w toku.

- Kontynuując ścieżkę mojego poprzednika, miałem bezpośredni kontakt z prokuratorami, którzy brali udział w tych posiedzeniach i oczywiście wszystko to, co się dzieje dzisiaj w tym fragmencie Trybunału Stanu, jest daleko idącym bezprawiem - powiedział.

Żurek o sprawie immunitetu Manowskiej przed Trybunałem Stanu
Źródło: TVN24

Mówił też o podjętych przez siebie krokach. - W ubiegłym tygodniu poleciłem i proszę Prokuratora Krajowego, z którym jestem w stałym kontakcie, żeby dokładnie przeanalizować działania tej trójki osób, zwłaszcza tych dwóch osób, bo wiemy, że dokoptowano tam pana Zycha - mówił.

Skomentował też wydarzenia z lipcowego posiedzenia. - Moim zdaniem to, co się działo na sali rozpraw, to, co cała Polska widziała, jest skandalem, ale może także być łamaniem prawa. Dlatego że to jest wywieranie wpływu na organ sądowy i także to przewrócenie, czy też popchnięcie, krzesła jest zachowaniem absolutnie niedopuszczalnym - mówił.

CZYTAJ WIĘCEJ O BURZLIWYM PRZEBIEGU LIPCOWEGO POSIEDZENIA TRYBUNAŁU STANU >>>

Żurek zaznaczył, że w sprawie immunitetu Manowskiej "prokuratura nie mówi ostatniego słowa". - Więc moim zdaniem sprawa będzie dalej procedowana, ale te zachowania - niewpuszczenie sędziów Trybunału, uniemożliwienie im wejścia do miejsca ich funkcjonowania, ich pracy - to moim zdaniem może być oceniane prawno-karnie - powiedział. Dodał, że wyda decyzje o przeanalizowaniu tego i "czeka teraz na analizę prokuratorów".

Czytaj w Konkret24: Żurek: "będą musieli zapłacić z własnej kieszeni". To możliwe?

Plan dla neo-KRS

Szef MS mówił też o tym, jakie zmiany chciałby zaprowadzić w nowej Krajowej Radzie Sądownictwa, nazywanej neo-KRS. Jak mówi, na zamianę sytuacji Rady - której część ekspertów międzynarodowe trybunały oraz obecnie rządzący zarzucają upolitycznienie - są trzy metody.

- Jedna to taka, żeby odżyła legalna Krajowa Rada Sądownictwa, czyli ta konstytucyjna Rada, której kadencję konstytucyjną przerwano zwykłą ustawą PiS-owską, żeby ci sędziowie wrócili na swoje zajmowane stanowiska - powiedział.

Druga opcja zakłada - według Żurka - propozycję nowego projektu ustawy, który miałby zostać "szybko przeprowadzimy przez parlament" i wówczas okazałoby się, "czy prezydent podpisze ten projekt ustawy". Ocenił, że jeśli Karol Nawrocki będzie wetował "wszystko, co przedłoży mu rząd, to musi spojrzeć na konsekwencje swoich decyzji". Minister wskazał, że zarówno obywatele, jak i środowisko prawnicze chcą "szybkiego, sprawnego sądu, chcą obsadzania etatów".

W przypadku niepodpisania przez prezydenta Karola Nawrockiego nowej ustawy, trzeba będzie - jak mówił - "procedować już trzecią ścieżką". - Oczywiście mamy starą ustawę PiS-owską, więc musimy zastanowić się, czy możemy z niej skorzystać, ale w taki sposób, żeby nie było później zarzutu przed sądami europejskimi, że wyboru sędziów do KRS-u dokonali politycy - powiedział.

OGLĄDAJ: Waldemar Żurek
pc

Waldemar Żurek

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Sprawdź także