Były minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar przyznał w "Faktach po Faktach" w TVN24, że był "trochę zaskoczony decyzją" o swoim odwołaniu. - Pan premier uzasadniał, że ma inną wizję polityki w Ministerstwie Sprawiedliwości - mówił Bodnar. - Przez ten rok i siedem miesięcy stawałem na wyżynach własnej wyobraźni prawniczej i działań, aby być maksymalnie sprawczym i osiągnąłem konkretne rezultaty, jeżeli chodzi o przywracanie praworządności i rozliczanie z przeszłością - podkreślił. - Gdybym byłby taki delikatny, to nie byłoby siedmiu aktów oskarżenia w sądzie, nie byłoby uchylonych jedenaście immunitetów - dodał. W drugiej części programu Katarzyna Kolenda-Zaleska także rozmawiała z gośćmi o zmianie w Ministerstwie Sprawiedliwości. - Zmiana nastąpiła z prostego powodu. Zabrakło sprawczości - stwierdził Mariusz Jałoszewski (OKO.press). Stwierdził, że Bodnar "był przywiązany do przepisów ustaw uchwalonych przez PiS". Dr Barbara Brodzińska-Mirowska mówiła, że "ten rząd potrzebuje sprawczości", bo "tylko efektywność i skuteczność" pozwolą Donaldowi Tuskowi "dotrwać do końca kadencji" i dać szansę na kolejną. Michał Szułdrzyński (redaktor naczelny "Rzeczpospolitej") zastanawiał się, czego premier oczekuje od nowego ministra Waldemara Żurka - trzymania litery prawa, czy tego, że "będzie działać".