Działania sędziego Macieja Nawackiego świadczą o bezradności, ale też o absolutnym nieliczeniu się z żadnymi wyrokami - przekonywała w "Babilonie" na antenie TV24 BiS filozofka dr Katarzyna Kasia. Uczestniczki programu rozmawiały o sytuacji w polskim sądownictwie.
Sędzia Paweł Juszczyszyn zdecydował, że 21 stycznia wraz z protokolantem pojedzie do Kancelarii Sejmu, by osobiście dokonać oględzin zgłoszeń oraz list osób popierających kandydatów na członków Krajowej Rady Sądownictwa. Rozwiązanie takie zaproponowała Kancelaria Sejmu.
Jak dowiedziała się w piątek TVN24, prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie i jednocześnie członek nowej KRS Maciej Nawacki odmówił wydania polecenia wyjazdu służbowego sędziemu Juszczyszynowi. Sędzia Nawacki napisał w piątek na Twitterze, że "nie będzie płacił z publicznych pieniędzy za łamanie prawa".
Listy do KRS, zgodnie z wyrokiem Naczelnego Sądu Administracyjnego, od kilku miesięcy powinny być jawne, ale Kancelaria Sejmu wyroku nie wykonuje.
"Te działania świadczą o bezradności"
- To działanie sędziego Nawackiego jest równie sensowne jak działanie pani prezes sądu z Elbląga, która przed Marszem Tysiąca Tóg zaaresztowała togi sędziom. To jest mniej więcej na tej samej zasadzie działanie - oceniła filozofka dr Katarzyna Kasia. Jej zdaniem, "gdyby sędzie Nawacki mógł zamknąć sędziego Juszczyszyna, żeby nie mógł pojechać do Warszawy, to też by jakoś tak to przeprowadził”".
- Te działania świadczą o bezradności, ale też o absolutnym nieliczeniu się z żadnymi wyrokami. To, że nie został wykonany wyrok NSA to jest skandal i to podważa w ogóle wykonywalność wszelkich wyroków sądowych w Polsce - przekonywała dr Kasia.
"Naiwne, dziecięce zachowanie"
- To jest zadziwiające, że właśnie w sferze, która jest najbardziej poważna, czyli prawa dotyczącego państwa i wszystkich najpoważniejszych naszych spraw nagle ludzie, którzy zaczynają tym rządzić zachowują się w sposób naiwny, dziecięcy, karygodny - stwierdziła malarka i dziennikarka Katarzyna Lengren.
"Każdy bodziec, który mógłby być traktowany jako lekcja, będzie nas podbudzał"
- Ja tę mikrosytuację widzę jako egzemplifikację tego bardzo dużego problemu, który dotyczy naszego funkcjonowania w przestrzeni Unii Europejskiej i Komisji Weneckiej - tłumaczyła etnolog Małgorzata Wosińska. Zastanawiała się, "co będzie, jeśli to pójdzie dalej, jeżeli zostaną nałożone w przyszłości jakieś sankcje, na przykład finansowe?".
- To jest mój największy lęk, że takie słuszne działanie wzbudzi u nas jeszcze większy nacjonalizm, i że to się stanie zamkniętym kołem - wyznała Wosińska. Jak dodała, obawia się sytuacji, w której "każdy bodziec, który mógłby być traktowany jako lekcja, będzie nas podbudzał.".
Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BiS