Po 30 latach od rozpoczęcia budowy, w 2024 roku rozpoczęła się pierwsza część rozbiórki. Trwała trzy miesiące. Rozebrano najbardziej okazały fragment budowli, przypominający kabinę statku albo samolotu. Był w najgorszym stanie technicznym.
Spółdzielnia musiała wyłożyć na to prawie cztery miliony złotych. Jak zapewnia prezes GSBM Michał Kula, pieniądze pochodziły z zysków z najmu lokali, mieszkańcy nie odczuli tego na własnej kieszeni, czynsz nie wzrósł. Ale dzięki wypracowanym zyskom mógł zostać obniżony, gdyby nie ta rozbiórka.
Na czas prac, ze względów bezpieczeństwa, mieszkańcy klatki schodowej pod "kabiną statku" musieli się wyprowadzić. Mogli skorzystać z lokali zastępczych wskazanych przez miasto i nie płacili w tym czasie za lokale na Północnej.
Przed rozbiórką w wilii zdemontowano instalacje wodne, energetyczne, grzewcze, czyli wszystkie kable i rury. Potem zaczął się najtrudniejszy etap. Na dach nie mógł wjechać buldożer. Elementy żelbetonowej konstrukcji cięte były ręcznie, ładowane do pojemników i ściągane dźwigiem, który stał na ziemi. Na koniec w miejscu willi położono nowy dach i odbudowano kominy.
Kiedy rozbiórka ostatnich dwóch części wilii? Nie wiadomo. Na razie kasa spółdzielni jest pusta.
Beverly Hills i "Gwiezdne wojny"
Blok przy ulicy Północnej w Jastrzębiu-Zdroju zadziwiał architektów i zwykłych śmiertelników. Na dachu stała willa o powierzchni około 1000 metrów kwadratowych. Postmodernistyczny penthouse, jak ją nazywano. Futurystyczna rezydencja. Skrzyżowanie willi z Beverly Hills ze statkiem kosmicznym z "Gwiezdnych wojen". Czy po prostu potworek. Jedni widzieli w tej narośli okręt, inni - samolot. Stała się symbolem początku kapitalizmu w polskim budownictwie, czyli totalnej samowolki.
Budowla przysparzała samych problemów mieszkańcom bloku. Podłoga willi, czyli dawny dach bloku, przeciekał. Z powodu zalewania dwa najwyżej położone mieszkania trzeba było wyłączyć z użytku. W mieszkaniach poniżej wysiadała instalacja elektryczna. Zablokowane kominy spalinowe i wentylacyjne zmusiły lokatorów do rezygnacji z gazu na rzecz droższego prądu. Trujące opary cofały się do mieszkań. Jedno z okien wypadło i rozbiło się na tarasie sąsiadów z dołu.
Właściciel jest w więzieniu
Blok należy do Górniczej Spółdzielni Budownictwa Mieszkaniowego z siedzibą w Wodzisławiu Śląskim, ale willę na dachu stawiał prywatny inwestor - jeden z mieszkańców.
Nigdy nie została ukończona. Gdy byliśmy w środku w zeszłym roku tuż przed rozbiórką, niektóre pomieszczenia były już wymalowane, jakby ktoś miał się zaraz wprowadzać. W innych jeżyły się pordzewiałe pręty, a na surowy beton wpełzała czarna pleśń. Wszędzie walały się materiały i sprzęty budowlane, sterty paździerzowych mebli, czekających na skręcenie, puszki po farbach, zwoje kabli. Właściciel planował jeszcze lądowisko dla helikopterów, wielkie akwarium, basen i piaskownicę dla dzieci.
Czytaj też: Inwestor eksmitowany, słynną willę na dachu bloku można rozebrać. Byliśmy z kamerą w środku
Willa zaczęła rosnąć w 1994 roku, zgodnie z pozwoleniem na budowę prezydenta miasta, które zostało wydane na podstawie fałszywych projektów. Według pozwolenia, willa miała stać tylko nad jedną szczytową klatką schodową, a rozrastała się nad kolejne. W 2009 roku spółdzielnia nakazała wstrzymać prace i zawiadomiła prokuraturę, bo według ekspertyzy technicznej budowla groziła zawaleniem. I rozpoczęła się batalia sądowa z właścicielem willi.
Za nic miał nakazy i zakazy. Kontynuował prace do 2012 roku. Gdy dwa lata później dostał nakaz rozbiórki, po prostu nikogo nie wpuszczał. Aż przepadł bez wieści, zostawiając pod blokiem swoje auto, które stoi tam do dzisiaj i porasta trawą.
Jak się okazało, został skazany na karę więzienia za sześć przestępstw, w tym za tę willę. Ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości i ostatecznie trafił za kraty w 2023 roku na sześć lat.
Na poniższym zdjęciu widać nowy dach bloku po rozbiórce fragmentu willi. Ale do pozbycia się całości droga jeszcze daleka.
Autorka/Autor: mag/PKoz
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN