Co najmniej 2606 interwencji związanych z niebezpieczną pogodą odnotowali w poniedziałek polscy strażacy. Trudne warunki panowały od południowych krańców kraju po Wybrzeże. W działaniach brało udział ponad 16 tysięcy strażaków i ochotników.
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez Państwową Straż Pożarną o godzinie 20, w wyniku wystąpienia niekorzystnych zjawisk atmosferycznych jednostki Państwowej Straży Pożarnej oraz Ochotniczej Straży Pożarnej przeprowadziły w całym kraju łącznie 2606 interwencji. Najwięcej zgłoszeń otrzymano w województwach: śląskim (668 interwencji), pomorskim (533 interwencje), łódzkim (351 interwencji) i warmińsko-mazurskim (238 interwencji).
- W działaniach bierze udział blisko 5200 strażaków PSP i 11700 druhów OSP - przekazała KG PSP. - Strażacy wciąż intensywnie działają!
Strażacy byli głównie wzywani do usuwania powalonych drzew, wypompowywania wody z zalanych budynków oraz zabezpieczania dachów i infrastruktury.
W poniedziałek przed godziną 22 minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński wystąpił na konferencji prasowej w Nowym Dworze Gdańskim. - Dosyć szybko się ta fala opadów silnych przetoczyła, tak naprawdę mówimy o dniu wczorajszym oraz dzisiejszym, miejmy nadzieję, że jutro będziemy mogli już zająć się usuwaniem faktycznych skutków - wskazał. Dodał, że służby cały czas pracują nad usuwaniem skutków ulew, a prognozy wskazują, że od jutra opady zaczną ustępować, co powinno pomóc w stabilizacji sytuacji.
Województwo łódzkie. Miasta pod wodą
W województwie łódzkim intensywne deszcze i lokalne burze były powodem zanotowanych od północy do południa w poniedziałek wielu interwencji straży pożarnej. Do zalanych piwnic, dróg i usuwania wiatrołomów strażacy najczęściej wyjeżdżali w powiatach radomszczańskim i bełchatowskim. - Najwięcej wyjazdów było w powiecie radomszczańskim - 52 oraz w powiecie bełchatowskim - 39. Wezwania dotyczyły przede wszystkim zalanych piwnic na posesjach, lokalnych dróg i ulic oraz usuwania wiatrołomów - informował oficer prasowy PSP w Łodzi kpt. Łukasz Górczyński.
W związku z zagrożeniem podtopieniami w Bełchatowie zebrał się sztab kryzysowy. Zalania mogą wystąpić zwłaszcza na terenach nad rzeką Rakówką. - Miasto przygotowało około dwóch tysięcy worków, jest również do dyspozycji mieszkańców piach. Każdy, kto ma taką potrzebę, może przyjechać na ul. Pabianicką 72 (budynki PGM) i samodzielnie przygotować i zabrać worki z piachem. Służby miejskie pracują i zabezpieczają te miejsca, w których sytuacja jest najtrudniejsza - poinformowały władze Bełchatowa w mediach społecznościowych.
Do podtopień doszło w Radomsku wzdłuż ulicy Reymonta - droga została zamknięta dla ruchu, a nad bezpieczeństwem mieszkańców czuwają funkcjonariusze policji, którzy pilnują, żeby nikt nie próbował przejechać zalanym odcinkiem. Po raz kolejny został zalany tak zwany mostek, czyli łącznik pod torami kolejowymi między ulicami Reymonta a Sierakowskiego.
Ewakuacje na Ziemi Świętokrzyskiej
Jak przekazał st. bryg. Marcin Nyga z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach, w ciągu ostatniej doby służby interweniowały w województwie świętokrzyskim około 200 razy - najwięcej w powiecie jędrzejowskim oraz włoszczowskim. W tym drugim powiecie w miejscowości Czarnca z brzegów wystąpił lokalny ciek wodny, podtopione zostały cztery gospodarstwa. Na miejscu pracowało dziewięć zastępów straży pożarnej. W sąsiedniej miejscowości Koniecznie spadło w ciągu doby 158,4 litra deszczu na metr kwadratowy.
W związku ze spływem wód opadowych prognozowany jest dalszy wzrost poziomu wód - możliwe jest przekroczenie stanów ostrzegawczych i alarmowych m.in. w Mniszku na Nidzie, w Bocheńcu na Wiernej Rzece oraz na Bobrzy w Słowiku.
Jednocześnie stabilizuje się sytuacja w Kielcach, które w niedzielę po południu zostały dotknięte gwałtowną ulewą. Strażacy interweniowali głównie przy wypompowywaniu wody z zalanych piwnic i garaży i udrażnianiu przepustów na zalanych ulicach. Jak wynika z danych stacji meteorologicznych zlokalizowanych w podkieleckich miejscowościach, w ciągu doby w Rykoszynie spadły ponad 44 litry wody na metr kwadratowy, a w Sukowie - ponad 30 litrów.
W związku z pogodą ewakuowano wszystkie obozy harcerskie z powiatów objętych zagrożeniem. Do bezpiecznych miejsc przewieziono 330 harcerzy i 68 opiekunów.
Interwencje na Śląsku. Pogotowie przeciwpowodziowe
Ponad 930 razy interweniowali strażacy w niedzielę i poniedziałek do godz. 18 z powodu intensywnych opadów deszczu w woj. śląskim - poinformowała Komenda Wojewódzka PSP w Katowicach. Najwięcej pracy strażacy mieli w okolicach Bielska-Białej, Żywca oraz Częstochowy. Przez dwa dni w działaniach brało udział ok. 1160 zastępów państwowej i ochotniczej straży pożarnej.
W poniedziałek po południu Ewa Weber, pełniąca funkcję Prezydenta Miasta Zabrze, poinformowała, że w Biskupicach ewakuowano siedem rodzin mieszkających w budynku przy ul. Trębackiej. Dwie rodziny zostały zakwaterowane w hotelu, a pozostali mieszkańcy trafili do bliskich i znajomych.
- Sytuacja meteorologiczna jest stale monitorowana przez odpowiednie służby. Strażacy układają wał z worków z piaskiem na Bytomce - dodała w mediach społecznościowych.
Około godziny 13 w Sosnowcu ogłoszono stan pogotowia przeciwpowodziowego. Jak wyjaśnił prezydent miasta Arkadiusz Chęciński, ma to związek przede wszystkim z Brynicą, która przekroczyła stan alarmowy.
Jak informował Marek Wójcik, wojewoda śląski, do godziny 9 najwięcej zdarzeń odnotowano w Bielsku-Białej i w powiecie bielskim. Kolejne pod względem liczby wyjazdów strażaków były powiaty częstochowski, cieszyński i Częstochowa.
- Nie było potrzeby dysponowania środków spoza powiatów, w związku z czym nawet w takich sytuacjach jak w przypadku Bielska-Białej i powiatu bielskiego, Państwowa Straż Pożarna i ochotnicze straże pożarne poradziły sobie we własnym zakresie z usunięciem zagrożeń - powiedział Wójcik. Najwięcej zgłoszeń wpłynęło z gminy Kozy, gdzie doszło do wylania lokalnych potoków, ale sytuacja jest opanowana. Działania PSP polegają na odpompowaniu wody z piwnic i z różnych zagłębień terenu. Wójcik zrelacjonował, że poza Kozami trudna sytuacja wystąpiła nocą w gminie Goleszów. Wójt Sylwia Cieślar poprosiła o 20 żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej do pomocy w uprzątnięciu zalanej wcześniej drogi i udrożnieniu koryta rzeki, która wylała.
Pogotowia przeciwpowodziowe obowiązywały w gminach: Kozy, Bielsko-Biała, Czechowice-Dziedzice i w powiecie cieszyńskim.
Z powodu niebezpiecznej pogody ewakuowano 18 obozów harcerskich, łącznie 1254 osoby. Ogółem w regionie w różnych momentach uszkodzone lub zalane zostały 74 odcinki dróg. Nie odnotowano uszkodzeń lub zerwań mostów ani szkód czy zalań obiektów użyteczności publicznej.
W związku z opadami opóźnienia w regionie notowały pociągi regionalne. Jak wynika z informacji Kolei Śląskich, w poniedziałek wcześnie rano z powodu utrudnień na trasie lub trudnych warunków pogodowych opóźnione były m.in. pociągi na odcinkach Katowice - Tychy Lodowisko, Racibórz - Katowice, Katowice - Cieszyn czy Węgierska Górka - Katowice.
Interwencje w Małopolsce
Małopolscy strażacy wyjeżdżali 250 razy do akcji w niedzielę i w nocy z niedzieli na poniedziałek w związku z deszczem oraz burzami, które przeszły nad regionem. Podczas akcji w Kąclowej (pow. nowosądecki) druhna kierująca ruchem została potrącona przez nietrzeźwego motocyklistę. Kobieta z urazem nogi została zabrana do szpitala.
Najwięcej interwencji (121) strażacy podjęli w Krakowie, skąd płynęły zgłoszenia m.in. o zalanych drogach i chodnikach. W niedzielę wieczorem strażacy udrażniali przejazd pod rondami Grunwaldzkim i Mogilskim. Jak przekazał rzecznik prasowy Małopolskiego Komendanta PSP Hubert Ciepły, w poniedziałek rano służby otrzymują zgłoszenia o zalanych piwnicach.
Prezydent Krakowa Aleksander Miszalski zapewnił we wpisie na Facebooku, że - zgodnie z danymi zarządu infrastruktury wodnej - krakowskie zbiorniki retencyjne są "w pełni gotowe" na przyjęcie intensywnych opadów deszczu.
W niedzielę wieczorem biuro prasowe wojewody małopolskiego przekazało, że bez prądu chwilowo było ok. 900 odbiorców - awarie dotyczyły 12 stacji, głównie w powiatach nowotarskim i limanowskim.
Dwa obozy harcerskie - łącznie prawie 100 osób - zostały w niedzielę prewencyjnie ewakuowane. Były to bazy w Zalesiu w powiecie wadowickim oraz w Regietowie w powiecie gorlickim. W jednym przypadku obóz harcerski został przeniesiony do budynku szkoły, w drugim - do budynku stadniny koni.
Intensywne opady deszczu. Ulice pełne wody
Opady związane z niżem dały się we znaki w wielu częściach kraju. W mazowieckich Pionkach po ulewie na drogach było pełno wody. Niektóre pojazdy musiały się zatrzymać, bo ilość wody była tak duża. Nagrania otrzymaliśmy na Kontakt24.
Na terenie woj. podlaskiego odnotowano od północy do godz. 6 w poniedziałek łącznie siedem zdarzeń związanych z sytuacją pogodową. Pięć z nich dotyczyło powalonych drzew oraz zalanej piwnicy w Sokółce, przy ul. Mickiewicza 11. Jedno zgłoszenie dotyczyło uszkodzonego dachu, a jeszcze jedno powalonego drzewa, które zablokowało jezdnię.
Podobne warunki panowały w Mrągowie (woj. warmińsko-mazurskie), co widać na zdjęciach publikowanych w mediach społecznościowych.
Sytuacja na Opolszczyźnie
W całym województwie opolskim odnotowano kilkadziesiąt interwencji.
Trudna sytuacja panuje w powiecie nyskim (woj. opolskie), gdzie odnotowano kilkadziesiąt zdarzeń związanych z gwałtowną pogodą. Jak przekazał burmistrz miasta i gminy Otmuchów Damian Nowakowski, poważna sytuacja wystąpiła we wsi Kałków, gdzie w wyniku przerwania wału woda zalała drogę powiatową. Trwa ocena zniszczeń i prowadzone są działania zabezpieczające - dodał.
W Głuchołazach w powiecie nyskim - gdzie ubiegłoroczne upady i powodzie przyniosły duże zniszczenia - zwołano sztab kryzysowy. Po posiedzeniu burmistrz Głuchołaz Paweł Szymkowicz przekazał, że "wszędzie sytuacja wygląda stabilnie", choć "deszcze, które spadły od północy z soboty na niedzielę, podniosły poziom wody w Białej Głuchołaskiej". - Po czeskiej stronie, czyli mniej więcej na wysokości źródeł Białej Głuchołaskiej, przez 13 godzin spadło ponad 80 litrów na metr kwadratowy i ta fala właśnie przepływa przez nasze miasto - oznajmił w niedzielę.
Powiedział, że "w tej chwili zagrożeniem jest nie tyle poziom wody w Białej Głuchołaskiej, ale ewentualne podtopienia i zalania, które wynikają z wody, która spływa z okolicznych pól". - Ta woda jest nie do zatrzymania i może spowodować w niektórych miejscach podtopienia - dodał.
Burmistrz zapewniał, że miasto jest przygotowane na konsekwencje ulewnych deszczy.
- Jesteśmy zaopatrzeni w większą liczbę worków na piaskiem z tego względu, że już dwa tygodnie temu mieliśmy zagrożenie powodziowe - powiedział. Dodał, że władze miasta są też w kontakcie ze stroną czeską w kwestii sytuacji w górnej części Białej Głuchołaskiej. Tam - jak powiedział - "sytuacja jest również stabilna i prognozy czeskie mówią, że deszcz powinien potrwać do godziny 18". - Podobnie mówią również nasze prognozy - dodał.
Ponadto, jak przekazało nyskie starostwo, z powodu gwałtownych opadów deszczu doszło do podniesienia się poziomu wody na ulicy Sikorskiego w Głuchołazach. Woda piętrzyła się przy moście tymczasowym, co uniemożliwiało bezpieczny przejazd. Policja wstrzymała ruch pojazdów w tym rejonie, ale później został on przywrócony.
Źródło: tvnmeteo.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: KG PSP/Facebook