Eksperci alarmują: emigracja jest główną przyczyną rozwodów. Według demografów rozpadnie się co trzecia emigracyjna rodzina - czytamy w dzienniku "Polska".
Przełom grudnia i stycznia tradycyjnie jest czasem ślubów, ale jak się okazuje, jest też czasem rozwodów. Ich liczba rośnie w Polsce lawinowo. Ze statystyk wynika, że w minionym roku na rozstanie zdecydowało się przeszło 80 tys. małżeństw. Sędziowie, psycholodzy i socjolodzy są zgodni: jedną z głównych przyczyn rozstań jest emigracja zarobkowa.
Wyjeżdżający do Anglii i Irlandii Polacy deklarują, że chcą tam zostać od 3 do 5 lat. Według demografów już teraz w rozłące żyje około pół miliona polskich małżeństw. W ciągu najbliższych 2 lat ich liczba może wzrosnąć o kolejne 200 tys. Na lotniskach i dworcach małżonkowie pocieszają się, że czas szybko minie, że będą się odwiedzać i codziennie dzwonić. Ale czy sami w to wierzą?
Przeczy temu przykład Joanny i Tomka z Gdańska. On miał wyjechać na rok, żeby zarobić na spłatę kredytu, który zaciągnęli na pierwszą własną kawalerkę. Przysięgał, że przyleci na jej urodziny. Nie przyleciał. W Londynie związał się z Judith, właścicielką piekarni, w której znalazł pracę. Na pierwszej rozprawie rozwodowej, tak zwanej pojednawczej, stanowczo oświadczył, że nie wróci do Joanny. Nie miał nic przeciwko temu, by sąd orzekł jego winę.
Zdaniem demografów z Uniwersytetu Jagiellońskiego, w podobny sposób zakończy się 30 proc. "emigracyjnych" związków. Małżeństwa kończą się nie tylko przed sądami świeckimi, ale też kościelnymi, choć te nie orzekają rozwodów, lecz stwierdzają nieważność małżeństwa.
Najczęstszym powodem rozwodów jest zdrada. Zazwyczaj dochodzi do niej już w pierwszych tygodniach pobytu za granicą. Zdecydowanie częściej dopuszczają się jej mężczyźni. Zdarza się też, że po wyjeździe małżonka kobiety orientują się, że były w toksycznym związku i samym żyje im się lepiej.
Jak się chronić przed rozpadem małżeństwa? Specjaliści radzą, by kontaktować się codziennie: telefonicznie bądź mejlem. Małżonkowie powinni też często się spotykać, a wspólnych rozmów nie ograniczać tylko do kwestii związanych z pieniędzmi.
Źródło: "Polska", APTN