Zarzut po śmierci pogryzionego przez psy 46-latka. Sąd zdecydował o areszcie

Jest areszt dla 53-latka
53-latek usłyszał zarzuty. Grozi mu nawet dożywocie
Źródło: TVN24
53-letni właściciel owczarków, które pogryzły 46-latka w Zielonej Górze najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie - zdecydował sąd. Mężczyźnie grozi nawet dożywocie. Wcześniej prokuratura przestawiła mu zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu, której następstwem jest śmierć pokrzywdzonego.

Sąd Rejonowy w Zielonej Górze zdecydował o trzymiesięcznym areszcie dla 53-letniego właściciela psów, które zaatakowały 46-latka. Sąd w pełni podzielił stanowisko prokuratora. Wiadomo, że mężczyzna złożył wyjaśnienia i będą one teraz podlegały weryfikacji. Jak przekazał prokurator obecny na posiedzeniu aresztowym, podejrzany nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.

Wcześniej mężczyzna został przesłuchany i przedstawiono mu zarzut. - Prokurator uznał, że podejrzany miał świadomość, że jego zwierzęta mogą być niebezpieczne dla ludzi oraz nieodpowiednio zabezpieczył teren strzelnicy, na której przebywały. Ustalono, że był on wcześniej informowany przez osoby postronne, że jego owczarki są agresywne, miał także wiedzę, że już uciekały poza ogrodzenie - powiedziała prokurator Antonowicz.

Prokuratorka Ewa Antonowicz o zarzutach i areszcie dla 53-latka
Źródło: TVN24

Dodała, że biorąc po uwagę powyższe przesłanki prokurator przedstawił 53-latkowi zarzut z art. 156 par. 3 Kodeksu karnego zagrożony karą od pięciu lat więzienia do dożywocia.

- Zarzut jest umyślno-nieumyślny. Umyślny w tym zakresie, że mężczyzna w ocenie prokuratury godził się na to, że w związku z tym, że jego zwierzęta były agresywne, w sposób nieodpowiedni zabezpieczane wielokrotnie uciekały wcześniej. Miał świadomość tego i godził się na to, że mogą one spowodować u osób postronnych ciężkie obrażenia, chociażby właśnie uszczerbek na zdrowiu. Natomiast nieumyślny jest skutek w postaci śmierci pokrzywdzonego - doprecyzowała prokuratorka.

Podczas piątkowej konferencji prasowej Antonowicz powiedziała, że najbliższe miesiące to dla śledczych czas, w którym w szczególności będą skupiać się na przeprowadzeniu wszystkich niezbędnych opinii. - Biegłe już przystąpiły do przeprowadzenia czynności do obserwacji behawioralnej. Są również przeprowadzone badania zabezpieczonych zwierząt. Oczywiście o planowanych czynnościach, świadkach i przesłuchaniach tych osób nie mogę informować opinii publicznej - zaznaczyła Antonowicz.

Poinformowała również, że w czwartek przeprowadzono sekcję zwłok. Ze względu na liczbę obrażeń, czynności trwały wiele godzin. O wstępnych wnioskach prokuratura nie będzie informować.

Jest areszt dla 53-latka
Jest areszt dla 53-latka
Źródło: TVN24

"Nie odbywały się żadne oficjalne szkolenia policji czy innych służb"

Dziennikarze dopytywali, czy śledczy przyglądają się również temu, kto korzystał ze strzelnicy. Tuż po tragedii pojawiły się doniesienia wedle, których z obiektu mieli korzystać między innymi policjanci. - Sam fakt, że ktoś korzystał z tej strzelnicy nie ma istotnego znaczenia - zaczęła Antonowicz.

- Z informacji przekazanych przez Komendę Wojewódzką Policji w Gorzowie Wielkopolskim uzyskaliśmy takie informacje, że tam nie odbywały się żadne oficjalne szkolenia funkcjonariuszy policji czy innych służb. Jeżeli funkcjonariusze policji korzystali z usług tej strzelnicy, tak jak inne osoby, to w ramach działań prywatnych - dodała.

Podobne zapewnienie redakcja TVN24 otrzymała od Komendy Głównej Policji. "Jak ustalono, Komenda Miejska Policji w Zielonej Górze nie prowadzi strzelań programowych na strzelnicy, nie ma podpisanej umowy na korzystanie ze strzelnicy. Za przedmiotowy obiekt odpowiadają władze samorządowe, w tym przypadku Prezydent Miasta Zielona Góra, który decyzją Prezydenta Miasta Zielona Góra z 27 sierpnia 2018 roku zatwierdził regulamin strzelnicy" - napisano w komunikacie.

KGP: Policja w Zielonej Górze nie prowadzi strzelań programowych na strzelnicy w Raculi
Źródło: TVN24

Reporter TVN24 próbował dowiedzieć się od prokurator Antonowicz, czy zabezpieczono dokumentację dotyczącą tego, kto korzystał ze strzelnicy. - Postępowanie dotyczy śmiertelnego pogryzienia 46 latka i zachowania agresywnego psów. Jeżeli w toku tego postępowania wyjdą inne okoliczności, to zawsze prokurator z urzędu jest zmuszony do zbadania innych okoliczności, które wyłonią się w toku postępowania - odpowiedziała rzeczniczka.

Antonowicz przypomniała, że śledczy przyglądają się zasadom funkcjonowania strzelnicy, na której przebywały psy, ale to urząd miasta odpowiada za postępowanie administracyjne.

- To oni są organem, który wydaje decyzję, pozwolenia, bada czy strzelnica jest w sposób odpowiednio zabezpieczona. Mieliśmy wcześniej informację, że były zgłoszenia do magistratu. Do prokuratury nigdy nie wpłynęły żadne zawiadomienia - tłumaczyła.

Strzelnica w Raculi
Strzelnica w Raculi
Źródło: TVN24

Czy psy miały trafić do policji? Prokuratura stanowczo

Gazeta Wyborcza informowała, że opiekun psów miał je tresować do pracy w policji, ale zwierzęta nie przeszły kwalifikacji. Już w czwartek prokuratura dość stanowczo poinformowała, że reguły zakupu psów do szkolenia w służbach są drobiazgowo określone. Ewa Antonowicz wskazywała, że nie ma możliwości zakupienia zwierząt od osoby prywatnej, a 53-latek nie miał zarejestrowanej hodowli.

W piątek ponownie odniosła się do tego wątku. - Tak jak mówiłam wczoraj, te procedury są dość mocno rygorystyczne. Otrzymałam również potwierdzenie z komendy wojewódzkiej policji, że nie byłoby takiej możliwości – zapewniła.

Wiadomo, że sam podejrzany podczas wyjaśnień nie wskazał w jakim celu posiadał psy.

Antonowicz skomentowała, że to, że w mediach społecznościowych można znaleźć zdjęcia podejrzanego z psami i przedmiotami wykorzystywanymi podczas szkoleń, nie jest jeszcze "żadnym dowodem na to, że zwierzęta miały zostać sprzedane policji".

Chcą "wyeliminować obawy co do obiektywizmu"

53-latka zatrzymano w czwartek na polecenie prokuratury. Wiadomo, że mężczyzna przebywał akurat poza miastem na szkoleniu. Ale - jak zapewniała prokurator Antonowicz - podejrzany nie ukrywał się, a śledczy wiedzieli, gdzie mężczyzna aktualnie się znajduje.

Tragiczne okoliczności śmierci 46-letniego kierowcy poruszyły całą Polskę. Mężczyzna w niedzielę zatrzymał się MOP Racula Wschód przy trasie S3, żeby zrobić obowiązkową przerwę w podróży. Mając dużo wolnego czasu, wybrał się do lasu na grzyby. Gdy znalazł się w pobliżu strzelnicy, zaatakowały go trzy psy. Pan Marcin zdołał jeszcze samodzielnie zadzwonić pod numer 112 i wezwać pomoc. Na miejsce ruszyli policjanci i pogotowie. Jak ustalił TVN24, karetka dojechała w ciągu 12 minut od zgłoszenia. Rannego mężczyznę przewieziono do Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze, gdzie przeszedł kilka operacji. W środę rano 46-latek zmarł.

Pierwsze czynności w sprawie prowadziła Prokuratura Rejonowa w Zielonej Górze. Początkowo śledztwo wszczęto w związku z art. 156 Kodeksu karnego, mówiącego o odpowiedzialności za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. We wtorek Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze poinformowała o przejęciu śledztwa. Do wyjaśniania sprawy zostaną skierowani policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.

Strzelnica w Raculi
Strzelnica w Raculi
Źródło: TVN24

- Postępowanie zostało przejęte, aby całkowicie wyeliminować ewentualne obawy co do obiektywizmu śledczych. Tylko czynności niecierpiące zwłoki zostały przeprowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Zielonej Górze pod ścisłym nadzorem pani kierownik wydziału śledczego. Chcemy wnikliwie i szczegółowo ocenić tę sytuację - podkreślała prokurator Antonowicz.

"Zwierzęta nie były odpowiednio zabezpieczone, a skutki są najtragiczniejsze"

Śledczy będą sprawdzać kilka wątków. Jak wskazywała prokuratura, w tej chwili najistotniejsze jest zebranie wszelkich informacji dotyczących psów, które zaatakowały 46-latka. W kręgu zainteresowania śledczych są fakty dotyczące tego w jakiej kondycji fizycznej i psychicznej są zwierzęta, jakie warunki bytowe zapewnił im ich opiekun prawny. Odpowiedzi na te i wiele innych pytań ma przynieść opinia biegłych behawiorystów, którzy przez najbliższe trzy miesiące będą obserwować psy w specjalnym domu tymczasowym.

- Jeżeli chodzi o stan ich odżywienia, stan fizyczny, to tutaj będziemy posiłkować się opinią biegłych. Jeżeli chodzi o szczepienia, mamy informację, że zwierzęta były zaszczepione, ale będziemy to weryfikować - informowała w czwartek Antonowicz.

Prokuratura ma świadomość, że zwierzęta uciekały wcześniej z posesji, o czym również wspomniano podczas czwartkowej konferencji. - To trzeba powiedzieć wprost, że te zwierzęta nie były odpowiednio zabezpieczone., a niestety skutki są najtragiczniejsze, jakie są możliwe: śmierć. Te psy wielokrotnie uciekały, to wiemy chociażby od pracowników schroniska. Wiemy właśnie o zdarzeniu wcześniejszym napaści na mężczyznę, więc wiemy, że ich zachowania są agresywne - mówiła prokuratorka i dodała: - Stąd w naszej ocenie właściciel mógł przewidywać i godził się, na to, że te zwierzęta mogą zaatakować po raz kolejny.

Strzelnica w Raculi
Strzelnica w Raculi
Źródło: TVN24
OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: