Ponad cztery promile alkoholu miała w organizmie mieszkanka Sieradza (woj. łódzkie), którą zatrzymali inni kierowcy. Kobieta prosiła, żeby nie wzywać na miejsce policji, bo jedzie po dzieci. Za jazdę w stanie nietrzeźwości grozi jej do dwóch lat pozbawienia wolności.
Do zdarzenia doszło 3 października. Około godziny 18:30 jedna z kierujących zauważyła podejrzanie zachowującą się kobietę siedzącą za kierownicą fiata - najpierw mimo zielonego światła samochód nie ruszył, chwilę później gwałtownie zahamował, żeby uniknąć zderzenia z ciężarówką.
Miała ponad 4 promile, kazała nie wzywać policji
Zachowanie kierującej fiatem zaniepokoiło świadków, którzy dokonali obywatelskiego zatrzymania kobiety. - Kiedy podeszli do niej od razu wiedzieli, że jest pijana. Czuć było od niej silną woń alkoholu. Kobieta mówiła bełkotliwie. Prosiła, aby nie wzywać policji, bo ona jedzie po dzieci. Na miejsce przyjechali policjanci, którzy ustalili tożsamość kierującej fiatem oraz sprawdzili jej stan trzeźwości. Była to 41-letni mieszkanka Sieradza. Alkomat wskazał, że miała w organizmie ponad 4 promile alkoholu - relacjonuje aspirant sztabowy Agnieszka Kulawiecka z policji w Sieradzu. Za jazdę w stanie nietrzeźwości kobiece grozi do dwóch lat pozbawienia wolności, zakaz prowadzenia pojazdów na minimum trzy lata oraz wysoka kara pieniężna.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24