Nie trafili tu bez powodu. Mają za sobą najróżniejsze przestępstwa, także te najcięższe - zabójstwa. - Z równymi sobie postępowaliśmy różnie. Ale niewinnym dzieciaczkom zawsze trzeba pomóc. Jak tego nie robisz, to nie warto ci podać ręki - deklarują.
Nie jest łatwo dojechać do zakładu poprawczego i schroniska dla nieletnich w Konstantynowie Łódzkim. Nawigacja nie kieruje pod bramę wjazdową, tylko do otoczonego drutem kolczastym boiska.
- Niech pan tam nie jedzie. Mordercy, złodzieje. Gówniarstwo robiło to w wieku, kiedy ja się jeszcze wstydziłem napić łyka piwa. Tfu! - macha ręką właściciel domu, który mijamy po drodze.
Brama zakładu dla nieletnich nie różni się od wejścia do "dorosłego" więzienia.
- Ludzie obawiają się naszych podopiecznych. Najchętniej zamknęliby ich na zawsze. A przecież to ciągle dzieci, które zbłądziły. Często przez to, jakie miały dzieciństwo – wita nas dyrektor placówki Michał Izydorczyk.
Mateusz
W niewielkiej sali czekają Mateusz i Michał. Pierwszy ma na palcach wytatuowane "IRON LIFE" - po literce na każdym palcu (ang. żelazne życie), drugi ma podbite oko. Nie chcą mówić, jak się tu znaleźli. Wolą opowiadać, czemu pomagają Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy.
- Wiem, co to znaczy potrzebować pomocy. W moim życiu różnie już bywało. Byłem zostawiony sam sobie. Musiałem zdobyć pieniądze, bo w domu była lipa - opowiada Mateusz.
Pokazuje dwa żelazne serca, które wyrzeźbił w metalu. Oba są zespawane w taki sposób, że można je obracać.
- Sporo czasu mi to zajęło. Mam nadzieję, że będzie drogo zlicytowana. Fajnie, by było pomyśleć, że siedząc tutaj, pomogłem jakimś dzieciaczkom - mówi.
Michał
Michał na licytację przygotował wysoki na półtora metra kwietnik.
- Drugi raz przygotowałem coś na Orkiestrę. Rok temu to była duża drewniana skarbona w kształcie serca. Niestety nie wiem, za ile poszła - mówi.
Wyjaśnia, że w jego otoczeniu pomoc dzieciom jest dobrze widziana.
- Nie mamy łatwo. Nie jesteśmy też najprzyjemniejszą młodzieżą. Ale jak mało kto wiemy, że słabszym i bezbronnym trzeba pomóc. Jak tego nie robisz, to nikt ci ręki nie poda. Pomaganie dzieciom jest jak szacun do matki - mówi.
"Ignacewo"
- Wszyscy nasi chłopcy na nowo budują swoje poczucie wartości. Dla nich to olbrzymia frajda, że robią coś dobrego. Kiedy nie robimy czegoś na Orkiestrę, to pomagamy porządkować teren pobliskiego cmentarza, pomagamy w schronisku dla bezdomnych. Wie pan, że zawsze mam nadmiar chętnych do tych zadań? - przekonuje dyrektor placówki.
Kompleks w Konstantynowie Łódzkim nazywany jest potocznie "Ignacewem". Wygląda bardziej jak duża szkoła z internatem niż miejsce, w którym izolowani są młodociani przestępcy. O tym przypomina jedynie drut kolczasty wieńczący wysokie ogrodzenie. Bo już w oknach nie ma zwykłych krat. Są takie same jak te, które instalują na balkonach właściciele mieszkań na parterze bloków.
Nie ma żadnych uniformów. Nastoletni przestępcy chodzą tutaj w normalnych ubraniach. Tutejsze korytarze łatwo można by pomylić z tymi ze zwykłego gimnazjum. Tyle że męskiego. Nie ma dziewczyn.
Kompleks dzieli się na trzy główne części – mieszkalną, szkolną i warsztatową. W tej ostatniej powstawały prace na WOŚP.
"Pomaganie to nie obciach"
Na tegoroczne licytacje - z wielu prac - wybrano te przygotowane przez Mateusza i Michała. Bo - w ocenie opiekunów - były najlepsze. Dyrektor Michał Izydorczyk tłumaczy, że udział w WOŚP ma duże znaczenie wychowawcze.
Żaden obciach! To jest właśnie wartość człowieka. Pomagasz, to znaczy, że jakąś tam wartość jednak masz. Michał, autor jednej z prac
- Nie trzeba ich do tego namawiać. Ci chłopcy bardzo chcą czuć się potrzebni, wartościowi - twierdzi.
Michał: - Trzeba pomagać i to nie jest wcale obciach - kręci głową. - Żaden obciach! To jest właśnie wartość człowieka. Pomagasz, to znaczy, że jakąś tam wartość jednak masz - kończy z przejęciem.
Coraz bliżej miliarda
Fundacja Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to ciesząca się największym zaufaniem społecznym organizacja pozarządowa w Polsce.
Powstała w 1993 roku - od tego czasu co roku, na początku stycznia, organizuje wielką zbiórkę pieniędzy. Za zebrane środki Fundacja WOŚP kupuje i przekazuje w darze przede wszystkim szpitalom dziecięcym w Polsce najnowocześniejszy sprzęt medyczny.
W ciągu 25 lat Fundacja zebrała i przeznaczyła na wsparcie dla szpitali ponad 830 mln złotych. 2 stycznia 2018 roku fundacja podała, że na dwa tygodnie przed 26. Finałem WOŚP w różnego rodzaju aukcjach i zbiórkach przekroczono próg miliona złotych.
Celem 26. Finału WOŚP jest pozyskanie środków "dla wyrównania szans w leczeniu noworodków.
Autor: Batosz Żurawicz/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź