Śledczy z Prokuratury Okręgowej w Łodzi zapowiadają, że w ciągu kilku najbliższych miesięcy zakończą postępowanie w sprawie przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków, które doprowadziły do skazania niewinnego Tomasza Komendy na karę pozbawienia wolności. Mężczyzna za kratami spędził 18 lat swojego życia. Prokuratorzy badają też kwestię przemocy psychicznej i fizycznej, z którą Komenda spotkał się w celi.
Łódzcy prokuratorzy od marca 2018 roku próbują wyjaśnić, jak doszło do tego, że Tomasz Komenda został skazany na 25 lat więzienia za zabójstwo, którego nie popełnił. O jego niewinności przekonali się śledczy dopiero po 18 latach jego odsiadki, kiedy ponownie postanowili przyjrzeć się sprawie.
Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury okręgowej informuje, że praca śledczych może zakończyć się na przestrzeni kilku miesięcy.
- Czas trwania śledztwa wynika z bardzo szerokiego zakresu, konieczności czynienia ustaleń dotyczących okresu 20 lat: od popełnienia zbrodni do opuszczenia przez Tomasza Komendę zakładu karnego - przekazuje prokurator Kopania w rozmowie z tvn24.pl.
Dodaje, że zakres śledztwa sprawia, iż prokuratorzy muszą pozyskiwać liczne dokumenty i zasięgać wielu opinii. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów.
Ponad 200 świadków
Łódzcy śledczy nie skupiają się tylko na okolicznościach, które doprowadziły do skazania Tomasza Komendy. Sprawdzają też, kto odpowiada za przemoc psychiczną i fizyczną, z którą w zakładach karnych musiał mierzyć się niesłusznie skazany mężczyzna.
- Trwają ustalenia dotyczące etapu odbywania kary pozbawienia wolności i szczególnego udręczenia. Śledztwo prowadzi jeden prokurator, czynności zlecone realizują również funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych Policji - dodaje Kopania.
Wskazuje, że prokurator prowadzący śledztwo przesłuchuje w tym zakresie grupę ponad 200 świadków.
- To przede wszystkim funkcjonariusze Służby Więziennej, pełniący służbę w czasie, gdy pokrzywdzony był osadzony w zakładzie karnym - mówi prokurator.
Wyrok za niewinność
Tomasz Komenda w sprawie zabójstwa i zgwałcenia 15-letniej Małgosi został aresztowany w 2000 roku, trzy lata po tym, jak doszło do zbrodni w Miłoszycach. Sąd pierwszej instancji skazał go na 15 lat pozbawienia wolności. Po apelacji Komendę prawomocnie skazano na 25 lat. I choć w trakcie procesu ani razu nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i powtarzał, że jest niewinny, to wierzyła mu niemal wyłącznie jego rodzina. W 2005 roku Sąd Najwyższy oddalił kasację wyroku "jako oczywiście bezzasadną".
Na początku lutego 2021 roku Sąd Okręgowy w Opolu zdecydował, że za lata niesłusznego pobytu w zakładach karnych Tomasz Komenda otrzyma 12 milionów złotych zadośćuczynienia i ponad 811 tysięcy złotych odszkodowania.
Tomasz Komenda nie odwoływał się od wyroku. - Chcę mieć już spokój i jak najszybciej zapomnieć o tym, co się stało – podkreślał w rozmowie z tvn24.pl.
We wrześniu 2020 roku Sąd Okręgowy we Wrocławiu skazał na kary 25 lat więzienia dwóch mężczyzn za gwałt i zabójstwo 15-letniej Małgosi, a więc za zbrodnię, za którą przed laty skazano Tomasza Komendę. Żaden z oskarżonych teraz mężczyzn nie przyznał się do winy. Od wyroku się odwołali. Na początku grudnia 2021 roku Sąd Apelacyjny we Wrocławiu podtrzymał wyrok 25 lat więzienia dla Ireneusza M. i obniżył wymiar kary do 15 lat dla drugiego z oskarżonych.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław