Tragedia w jednej z kamienic przy ulicy Targowej w Łodzi. Nie żyje 11-dniowa dziewczynka. Jak informuje prokuratura, jej matka w chwili zdarzenia była pod wpływem alkoholu. Usłyszała już zarzuty. Grozi jej do pięciu lat więzienia.
Do zdarzenia doszło pod koniec lipca przy ulicy Targowej w Łodzi. Do służb zadzwoniła 24-letnia kobieta, informując, że jej 11-dniowa córka nie daje oznak życia. Na miejsce wysłano zespół ratownictwa medycznego.
Nie żyje 11-dniowa dziewczynka
- Kobieta nakarmiła dziecko mlekiem i położyła je spać. Po pewnym czasie zorientowała się, że dziewczynka prawdopodobnie nie żyje. Na miejsce przyjechało pogotowie, lekarze nie stwierdzili obrażeń u dziecka. Prokurator zlecił sekcję zwłok, ale nie dała ona odpowiedzi, co było przyczyną śmierci, konieczne będzie wykonanie dodatkowych badań histopatologicznych - przekazał w rozmowie z tvn24.pl rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. W chwili zdarzenia kobieta była z dzieckiem sama. Jak poinformował Krzysztof Kopania, 24-latka ma jeszcze troje dzieci w wieku siedmiu, sześciu i trzech lat. - Dwoje z nich było pod opieką kogoś z rodziny, najmłodsze przebywa w rodzinie zastępczej - podał prokurator.
Przesłuchana przez śledczych położna, która odwiedzała matkę, zeznała, że nie zauważyła nieprawidłowości, a dziecko było zadbane.
Czytaj też: Nie żyje 19-dniowy noworodek. Do szpitala trafił z obrażeniami głowy. Rodzice i babcia zatrzymani
Matka z promilami usłyszała zarzuty
Jak się okazało, 24-latka w dniu tragedii była pod wpływem alkoholu. Miała blisko półtora promila w organizmie.
- Usłyszała zarzut narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Zastosowano wobec niej dozór policyjny. Grozi jej do pięciu lat pozbawienia wolności - informuje rzecznik Krzysztof Kopania.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Łódź-Widzew.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock