- Nie zezwalam na tańce - ostrzegł sędzia ławę przysięgłych, zanim na sali nowojorskiego sądu puszczono "Thinking Out Loud", hit Eda Sheerana, i "Let's Get it On" Marvina Gaye’a. Podczas wtorkowej rozprawy prawnicy rodziny współautora tej ostatniej piosenki - przeboju z 1973 roku -próbowali udowodnić, że Sheeran naruszył należące do nich prawa autorskie.
Głośny proces ruszył 25 kwietnia przed sądem na Manhattanie, dzień wcześniej ogłoszono skład siedmioosobowej ławy przysięgłych. Stronami w sądowym sporze są: Ed Sheeran i związane z nim wytwórnie oraz potomkowie zmarłego w 2003 roku Eda Townsenda, współautora tekstu "Let's Get it On", i posiadająca część praw do utworu firma Structured Asset Sales.
Jak tłumaczy Reuters, Sheeran oskarżany jest o splagiatowanie utworu autorstwa Townsenda i Marvina Gaye’a przy tworzeniu hitu "Thinking Out Loud" z wydanej w 2014 roku płyty "X". W treści pozwu stwierdzono, że 32-letni obecnie muzyk skopiował "melodię, rytm i harmonię" z "Let's Get it On".
ZOBACZ TEŻ: Polski ksiądz nauczył się włoskiego z płyt znanej wokalistki. Właśnie dostał od niej zaproszenie na koncert
"Thinking Out Loud" na sali sądowej
Agencja informuje, że podczas wtorkowej rozprawy prawnicy reprezentujący rodzinę Townsenda puścili na sali sądowej teledyski obu utworów, aby pokazać, jak bardzo piosenki te są do siebie podobne. Przed prezentacją nagrań sędzia Louis Stanton zaapelował do członków ławy przysięgłych, by - mimo nietypowych okoliczności - zachowali właściwą dla sądu powagę. - Nie zezwalam na tańce - podkreślił Stanton.
W trakcie rozprawy Ben Crump, jeden z prawników rodziny Townsenda, stwierdził, że pokazane przysięgłym nagrania są "równoznaczne z przyznaniem się do winy" przez Sheerana. Brytyjski wokalista odpowiadał, że w wielu popowych hitach wykorzystywanych jest po kilka tych samych akordów, przez co brzmią podobnie. - Możecie porównać "Let it Be" do "No Woman, No Cry" i na odwrót - powiedział Sheeran, wskazując na cechy wspólnye hitów Beatelsów i Boba Marleya. - Gdybym zrobił to, o co mnie oskarżacie, byłbym idiotą, stając na scenie i robiąc to przed 20 tysiącami ludzi - dodał.
Jak relacjonuje agencja, wokalista zdenerwował się, gdy prawnicy rodziny Townsenda weszli mu w słowo, przerywając odpowiedź na ich pytanie. - Mam wrażenie, że w gruncie rzeczy nie chcecie, żebym odpowiadał. Wiecie, co powiem i wiecie, że będzie miało to sporo sensu - zaznaczył 32-latek.
Jego adwokat, Ilene Farkas, w swojej mowie podkreślała z kolei, że utwory różnią się od siebie, a powództwo nie może "monopolizować progresji akordowych", które używane są w wielu piosenkach.
To kolejny proces Eda Sheerana
Reuters wyjaśnia, że pierwszy etap procesu - w którym ławnicy ocenią, czy Sheeran faktycznie naruszył prawa autorskie - ma potrwać około tygodnia. Jeśli wokalista zostanie uznany za winnego, proces przejdzie do drugiej fazy, w której sąd ustali wysokość należnego oskarżającym odszkodowania.
Sheeran ma już doświadczenie w odpieraniu zarzutów o plagiat. W marcu ubiegłego roku Brytyjczyk oraz współpracujący z nim autorzy piosenek wygrali proces, w którym zarzucono im wykorzystanie innego utworu w piosence "Shape of You".
Źródło: Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock