Głównym faworytem do Oscara dla nieanglojęzycznego filmu jest w tym roku "Toni Erdmann" Maren Ade - komedia, która zachwyciła widzów na całym świecie. Niemcy mają w dotychczasowym dorobku całkiem sporo oscarowych statuetek. Ostatnią jak dotąd zdobyło w 2007 roku "Życie na podsłuchu" Floriana Henckela von Donnersmarcka.
Pierwszego Oscara dla Niemiec zdobył Emil Jannings i było to podczas pierwszego rozdania tych nagród w 1929 roku. Amerykańska Akademia Sztuki i Techniki Filmowej (AMPAS) doceniła główną rolę niemieckiego aktora w amerykańskim dramacie - klasyku kina niemego - "Ostatni rozkaz" w reżyserii Austriaka Josefa von Sternberga. Film opowiada historię Rosjanina, carskiego generała, którego losy po rewolucji rzuciły do Ameryki. Jako nędzarz dorabia statystowaniem w hollywoodzkich produkcjach.
Po II wojnie światowej nie było dekady, w której jakiś niemiecki artysta bądź film nie otrzymał statuetki.
Dramaty historyczne w różnych ujęciach
W kategorii filmu nieanglojęzycznego Niemcy tryumfowali trzykrotnie, chociaż było aż 19 filmów. Pierwsze wyróżnienie w tej kategorii trafiło w 1980 roku do Volkera Schlöndorffa za "Blaszany bębenek".
Film, będący jednym z najważniejszych dzieł niemieckiego kina, to adaptacja niezwykle istotnej dla XX-wiecznej literatury niemieckiej powieści Güntera Grassa. Dzieło Schlöndorffa opowiada o chłopcu, który wobec okrutnej wojennej rzeczywistości, w wieku trzech lat postanawia już dalej nie rosnąć. Po nieszczęśliwym upadku ze schodów faktycznie proces wzrostu zostaje zahamowany. Formą komunikacji z otoczeniem staje się biało-czerwony bębenek, w który chłopiec uderza coraz intensywniej, szczególnie w sytuacjach zagrożenia. Przejmująca rola 13-letniego szwajcarskiego aktora Davida Bennenta stała się jedną z najbardziej wbijających się w pamięć kreacji europejskiego kina.
Druga statuetka w kategorii filmu nieanglojęzycznego trafiła w 2003 roku do Caroline Link, twórczyni dramatu wojennego "Nigdzie w Afryce", będącego ekranizacją autobiografii Stefanie Zweig.
Film opowiada losy żydowskiej rodziny z Wrocławia, której udaje się uciec przed "ostatecznym rozwiązaniem kwestii żydowskiej" w III Rzeszy. Redlichowie znajdują schronienie w Kenii. Były adwokat Walter wraz z żoną Jettle i kilkuletnią córką Reginą próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Początkowo nowe realia sprawiają wrażenie wrogich. Afryka pokazywana jest oczami małej Reginy, która bez problemu wrasta w codzienność tubylców, integruje się z tamtejszą przyrodą. Pozbawione uprzedzeń dziecko czerpie z nowego świata pełnymi garściami.
Produkcja stała się hitem, a krytycy z uwielbieniem rozpisywali się nad świeżością, autentycznością i wizualnym bogactwem "Nigdzie w Afryce".
Moralna przemiana agenta bezpieki
Trzeci i jak dotąd ostatni niemiecki Oscar dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego trafił do Floriana Henckela von Donnersmarcka za "Życie na podsłuchu". Ten historyczny dramat zdobył międzynarodową popularność, chociaż nie bez kontrowersji. Zdaniem części historyków upraszczał i przekłamywał historię. Reżyser bronił się, że film fabularny nie jest dokumentem i ewentualne elementy fikcji wynikają z potrzeb fabuły.
To opowieść o agencie enerdowskiej tajnej policji Stasi, kapitanie Gerdzie Wieslerze, który podsłuchuje życie znanego pisarza Georga Dreymana i jego partnerki, aktorki Christy-Marii Sieland. Klasyczna relacja kat (system bezpieki) - ofiara (niezłomny artysta) poszerzona jest do swoistego trójkąta, w który wpisany jest jeszcze donosiciel, a ocena moralna działań wszystkich postaci nie jest zerojedynkowa.
Urlich Muehe, który wcielił się w Wieslera, zbudował postać wybitną - agenta doskonałego, podręcznikowego człowieka stalinizmu, nieskalanego emocjami. Wykonuje zadania do, których został powołany. Nie zastanawia się nad ewentualnymi ofiarami. Zdemaskowanie "wroga ludu" staje się celem nadrzędnym. Nie bierze jednak pod uwagę, że żyjąc życiem innych (w oryginale film nosi tytuł "Das Leben der Anderen" - "Życie innych") zacznie odczuwać, stanie się ofiarą samego siebie.
Wszystkie te filmy łączy czytelność nawet dla tych, którzy kulturę niemiecką znają na poziomie stereotypów. Nie ma w nich efekciarstwa, historycznego patosu czy ckliwości. Wszystkie stawiają pytania o kondycje człowieka, o podstawowe wartości, szczególnie w warunkach ekstremalnych. Zamiast tanich tricków i efektów specjalnych, mamy we wszystkich wspomnianych przypadkach porządne kino oparte na solidnym warsztacie.
Pierwsza niemiecka komedia z Oscarem?
Do tego grona dołączyć może gorzka komedia Maren Ade, która w maju ubiegłego roku zaskoczyła świat filmowy na festiwalu w Cannes. Blisko trzygodzinny "Toni Erdmann", przedstawiając relacje ojca z dorosłą córką, opowiada o dwóch różnych światach, które łączą wspólne geny.
Ade, która ma na koncie Srebrnego Niedźwiedzia Berlinale 2009 za najlepszą reżyserię (dzięki filmowi "Wszyscy inni"), inspirując się między innymi humorem amerykańskiego komika Andy'ego Kaufmana, wprowadziła wiele ekstrawaganckich momentów z pogranicza farsy, które u widzów budzą śmiech, ale i poczucie zażenowania czy współczucia.
- Winfried przypomina typowego przedstawiciela pierwszego powojennego pokolenia, które stało mocno w opozycji do wcześniejszej generacji - wyjaśniała w rozmowie z tvn24.pl niemiecka reżyserka. - Było to pokolenie ludzi o bardzo jasnym, pokojowym światopoglądzie. Taki trochę hipis z lat sześćdziesiątych, który próbował wpoić swoim dzieciom ludzkie wartości, żeby mieć pewność, że koszmar nacjonalizmu czy nazizmu nie powróci. Teraz musi się skonfrontować ze swoją córką, która należy do generacji karierowiczów w międzynarodowych korporacjach. Ines jest zaprzeczeniem wartości, w które wierzył jej ojciec - dodała.
Ade wyznała, że "chciała zrobić film o poczuciu humoru". - Myślę, że to poczucie humoru jest moje, mojej rodziny. Z drugiej strony, każdy naród myśli, że jego własny humor jest najzabawniejszy, może więc jest coś w filmie, co śmieszy przede wszystkim Niemców - oceniła.
"Toni Erdmann" robi furorę wszędzie tam, gdzie jest pokazywany. Zdobył aż pięć statuetek Europejskich Nagród Filmowych, był między innymi pierwszym w blisko 30-letniej historii "europejskich Oscarów" filmem roku autorstwa kobiety.
Jeśli wygra w niedzielę w swojej kategorii, będzie to pierwsza niemiecka komedia doceniona przez Amerykanów. I pierwszy film, którego akcja odbywa się współcześnie.
Atmosfera wokół "Toniego Erdmanna" w USA jest bardzo dobra. W styczniu Paramount Pictures ogłosił, że powstanie amerykański remake filmu, a w tytułowej roli wystąpi Jack Nicholson, który specjalnie dla tego przedsięwzięcia zawiesi aktorską emeryturę.
Autor: Tomasz-Marcin Wrona//rzw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mat. promocyjne