"Ida" Pawła Pawlikowskiego została uznana za najlepszy nieanglojęzyczny film zagraniczny na festiwalu filmowym na Capri. Nagrodzono tam też reżysera "Idy". - Czasami świat przyjdzie do ciebie. Nie trzeba robić filmu, goniąc za uznaniem publiczności, za pieniędzmi i sukcesem. Zawsze tak mówiłem, ale nigdy tak się nie stało. Aż do teraz - powiedział Pawlikowski na włoskim festiwalu.
"Capri, Hollywood" - to nazwa festiwalu, który odbywa się zawsze od 27 grudnia do 2 stycznia z udziałem gwiazd światowego kina. Impreza jest jedną z najbardziej znanych imprez filmowych we Włoszech i stanowi pomost pomiędzy kinematografią włoską, europejską a filmami wyprodukowanymi w Hollywood.
Co więcej, festiwal organizowany na włoskiej wyspie od 19 lat często wyróżnia produkcje, które później dostają Oscara. Tak było m.in. z "Wielkim pięknem" i "Artystą". Dlatego nagroda dla "Idy" jest dobrą przedoscarową wróżbą.
"Czasami świat przyjdzie do ciebie"
Film Pawła Pawlikowskiego został uznany za najlepszy nieanglojęzyczny film zagraniczny, a reżyser otrzymał nagrodę jako twórca najlepszego zagranicznego filmu w oryginalnym języku. To już ponad pięćdziesiąte wyróżnienie, którą Polak zdobył na całym świecie za "Idę" - wśród pozostałych były m.in. nagroda dla najlepszego europejskiego filmu roku i ta Parlamentu Europejskiego. Produkcja jest też na tzw. krótkiej liście do Oscara w kategorii filmu nieanglojęzycznego.
- Jestem zaskoczony. Nigdy sobie nie wyobrażałem, że zrobię tak nagradzany film. Nigdy nie myślałem o tej historii w kategoriach Oscara. To dla mnie zupełnie abstrakcyjne - Pawlikowski powiedział magazynowi "Hollywood Reporter", który rozmawiał z nim na Capri.
"Ida" jest oscarowym faworytem. Czy statuetka Amerykańskiej Akademii Filmowej będzie coś dla Polaka znaczyć?
- Udowodni moją teorię, w którą nigdy w pełni nie wierzyłem, że można robić filmy po swojemu, zamiast gonić za uznaniem publiczności, za pieniędzmi i sukcesem, że czasami świat przyjdzie do ciebie. Zawsze tak mówiłem, ale nigdy tak się nie stało. Aż do teraz - odparł.
Mówili: zawodowe samobójstwo
Przyznał, że niespodziewany sukces komercyjny filmu miał pewnie coś wspólnego z tym, że "ucieka od współczesnego kina, które jest szybkie i aplikuje widzowi za dużo informacji". Bo "Ida" trwa zaledwie 90 minut i powstała na podstawie scenariusza liczącego ledwie 64 strony, który i tak podczas zdjęć został skrócony do ok. 25 stron.
- Ludzie mówili mi, że nakręcenie filmu w języku polskim, w którym kamera jest statyczna, a kadry są czarno-białe, to zawodowe samobójstwo. Jednak to film najbardziej komercyjny, jaki kiedykolwiek zrobiłem. Tak więc nigdy nie wiadomo. To oznacza, że istnieje pragnienie prostoty - dodał.
Co teraz? Praca w Hollywood? Pawlikowski zapewnia, że to go nie interesuje. - Lubię kontrolować moje filmy od początku do końca. Wolność to zrobić wszystko tak, jak się chce, a w Ameryce mi na to raczej nie pozwolą. Chodzi o to, aby utrzymać mały budżet i po prostu zostać swoim własnym szefem. To jest dla mnie istotne - zapewnił.
Pomógł złamać kod Enigmy i wygrał festiwal
Tegoroczny festiwal "Capri, Hollywood" wygrał amerykańsko-brytyjski obraz "Gra tajemnic" - opowieść o angielskim matematyku Alanie Turingu, który pomógł złamać kod Enigmy podczas drugiej wojny światowej.
Najlepszym aktorem został Brytyjczyk Timothy Spall, którego doceniono za rolę brytyjskiego malarza J.M.W. Turnera, uznanego za prekursora impresjonizmu (film "Mr. Turner"). Zaś za najlepsze aktorki uznano ex aequo Jennifer Aniston ("Cake", czyli dramat o kobiecie, która przeżyła tragiczny wypadek) i Amy Adams (biografia malarki Margaret Keane "Wielkie oczy").
Autor: am\mtom / Źródło: Hollywood Reporter, Corriere del Mezzogiorno
Źródło zdjęcia głównego: Opus Film