Choć reżyser zapowiadał wielki skandal, "czyste porno" i rewolucję w kinie, "Nimfomanka" Larsa von Triera (I część już w kinach), nie szokuje. Mimo scen ostrego seksu, nie jest też "pornosem". To kawał dobrego kina, któremu aura skandalu pomogła zaistnieć jeszcze zanim film trafił na ekrany. W porównaniu z takimi obrazami jak "Imperium zmysłów", "Salo czyli 120 dni Sodomy", "Dziwolągi" czy naprawdę pornograficzny "Kaligula", nowy film von Triera to jedynie prowokacja.
Najbardziej oczekiwany film 2014 roku rozczaruje tych, którzy spodziewali się eskalacji seksualnych figur. Wbrew zapowiedziom obraz pierwszego skandalisty kina "pornolem" nie jest, o czym wiemy po obejrzeniu części pierwszej (druga trafi do nas 31 stycznia). Nie składa się też wyłącznie ze scen seksu i nie opowiada jedynie o uzależnieniu od niego, sugerowanym w tytule, a sam reżyser funduje nam raczej satyryczne spojrzenie na seks.
Trzon filmu stanowi podzielona na rozdziały opowieść tytułowej nimfomanki Joe (Charlotte Gainsbourg) od wczesnej młodości do wieku dojrzałego. Jej życie prócz seksu obfituje także w przedziwne przypadki, o których opowiada staremu kawalerowi, który znajduje ją pobitą i półprzytomną. Jej zwierzenia są punktem wyjścia dla zaskakujących skojarzeń Triera i rozważań o kulturze, filozofii czy naturze.
Czy film jest blefem Duńczyka? Po części tak, bo chwilami reżyser sugeruje wręcz, iż w pewnych okolicznościach seks bywa także… złem (zdrada małżeńska). Niewątpliwie jednak aura skandalu, towarzysząca filmowi i podsycana przez twórców, przysłużyła mu się. Rzut oka na historię kina dowodzi, że w przypadku naprawdę obrazoburczych dzieł bywało wręcz przeciwnie.
Zakazane "Dziwolągi"
Za najbardziej skandaliczny w dziejach kina uchodzi zrealizowany ponad 80 lat temu film Toda Browninga "Dziwolągi". Rozgrywająca się w środowisku cyrkowców historia opowiada o nieszczęśliwej miłości, wielkich pieniądzach i zemście. Tyle tylko, że Browning bohaterami uczynił niepełnosprawnych, tzw. "wybryki natury" - bliźniaczki syjamskie, ludzki szkielet czy kobietę z brodą. Reżyser jako pierwszy zmierzył się z tematyką kalectwa i społecznego wykluczenia. Niestety humanistyczna wymowa filmu zaginęła w medialnej burzy, jaka rozpętała się po premierze. Twórcy i wytwórnia MGM byli atakowani ze wszystkich stron - zalewano ich listami z pogróżkami, wytchnienia nie dawali też recenzenci.
Skandal wywołany przez "Dziwolągi" przyczynił się do załamania kariery zarówno reżysera, jak i występujących w nim aktorów. Pod naciskiem krytyki i skarg, MGM wycofało "Dziwolągi" z kin. Film został w wielu krajach zakazany. Po premierze w Wielkiej Brytanii trafił na 30 lat na półkę. Do dzisiaj zakaz jego wyświetlania nie został cofnięty przez niektóre stany Ameryki Północnej.
Imperium seksu
"Imperium zmysłów" - odważne dzieło Nagisa Oshimy zrealizowane niemal 40 lat temu wywołało całą serię skandali. Podczas premiery film wygwizdano, uznając go za efekt "chorej wyobraźni i spaczonego gustu". Ta opowieść o zatraceniu się w namiętności, wstrząsająca, obrazoburcza i nawet jak na dzisiejsze czasy zbyt dosłowna, nawiązywała do autentycznych wydarzeń z 1936 roku. Kichizo, właściciel domu z gejszami, zakochuje się w młodej prostytutce i porzuca dla niej rodzinę. Ich relacja przekształca się w związek, w którym namiętność seksualna dominuje nad wszystkim.
Sceny seksu faktycznie szokowały - np. jajko na twardo konsumowane wprost z krocza partnerki albo scena, gdy uduszony kochanek kobiety umiera, a ona obcina nożem jego penisa. Interpretowano to jako odwieczny związek Erosa i Tanatosa, ale reżysera nie uratowało to przed skandalem.
Sodoma, gomora i fekalia... z czekolady
Zdaniem wielu krytyków na miano najbardziej kontrowersyjnego filmu wszech czasów zasługuje ostatnie dzieło Piera Paolo Pasoliniego, luźna ekranizacja powieści Markiza de Sade "Salo, czyli 120 dni Sodomy". Z powieści de Sade'a Pasolini przejął fabularną sytuację, zaś akcję umieścił w faszystowskich Włoszech w 1944 roku.
Czterech dostojników - od sędziego począwszy, a skończywszy na biskupie, uprowadza wprost z ulicy grupę dziewcząt i chłopców. Stają się oni uczestnikami orgii, są zmuszani do uczestniczenia w poniżających, perwersyjnych aktach seksualnych. Faszyści, czując nieograniczoną władzę, zaspokajają swoje fanaberie w najbardziej okrutny sposób. W filmie obecne są m.in. sceny spożywania fekaliów (jak się potem okazało nader smacznych, bo wykonanych z czekolady i pomarańczy). Dzieło interpretowano jako krytykę faszyzmu, ale nie zmieniło to stanowiska cenzury. Film był zakazany w 40 krajach - oryginalną wersję wyświetlono wyłącznie w Japonii.
Grzech po polsku
Mieliśmy i my w Polsce wielki obyczajowy skandal, jakim była śmiała, choć wierna adaptacja prozy Stefana Żeromskiego "Dzieje grzechu" w reżyserii Waleriana Borowczyka. Skandal wybuchł oczywiście za sprawą szalenie odważnych, jak na tamte czasy (1975), scen erotycznych z udziałem Jerzego Zelnika, Olgierda Łukaszewicza i Grażyny Długołęckiej. Reżyserowi zarzucano promowanie pornografii. Afera ciągnęła się zresztą niemal ćwierć wieku, bo po 25 latach Długołęcka w wywiadzie oskarżyła Borowczyka o seksualne molestowanie. Ten w odpowiedzi przedstawił ją jako stuprocentową nimfomankę. "Dzieje grzechu" w samej Polsce, obejrzało niemal osiem milionów widzów, co lokuje film w czołówce rodzimego box office'u w całej historii naszego kina.
Oglądając dziś "Dzieje grzechu" trudno doszukać się skandalizujących treści, zaś sceny seksu wydają się wręcz purytańskie.
Porno - historia i gwałt na Bellucci
"Kaligula" (1979) miał być arcydziełem kina erotycznego. Tinto Brass zatrudnił wybitnych brytyjskich aktorów (Helen Mirren, Malcolma McDowella, Petera O'Toole'a), którzy do końca nie mieli pojęcia, że grają w pierwszym w historii kina filmie pornograficznym. Za produkcję odpowiadał szef "Penthouse'a" Bob Guccione, co wiele tłumaczy. Świetni brytyjscy aktorzy odgrywali sceny w stylu szekspirowskim, a w tle amatorzy oddawali się wyuzdanym orgiom. Jak się potem okazało, dokręconym na zamówienie Guccione.Powstało swego rodzaju kuriozum, będące połączeniem mainstreamowego nurtu X muzy z pornobiznesem. Sam reżyser zobaczywszy efekt końcowy, odciął się od filmu, który pocięty przez cenzorów, trafił na krótko do kin. W drugim obiegu krążyła długo wersja "oficjalna".
Skoro o Włoszech mowa, nie sposób pominąć obrazu znacznie młodszego, bo z 2002 roku - "Nieodwracalne" Gaspara Noego, podczas projekcji którego, publiczność wychodziła z kin. Naturalistyczna scena gwałtu na bohaterce (Monica Bellucci) okazała się nie do zniesienia. Ale zło przybierało tu również inną postać - sceny rozwalania głowy gaśnicą robiły równie wstrząsające wrażenie. Obraz doczekał się miana jednego z najbardziej odpychających.
Lista filmów, które zapisały się w historii kina jako łamiące tabu, jest długa. Obrazoburczość wielu złagodził czas. Niektóre, jak niezapomniane "Ostatnie tango w Paryżu" z Marlonem Brando i młodziutką Marią Schneider, zdążyły się zestarzeć. Przypowieść Bertolucciego o destrukcyjnej sile seksu dziś nikogo nie szokuje. Podobnie jak "Emmanuelle" - pierwszy kinowy erotyk o szukaniu rozkoszy w seksie pozamałżeńskim czy homoseksualnym.
W minionym roku Złotą Palmę w Cannes zgarnęło jednogłośnie francuskie "Życie Adeli" Abdellatifa Kechiche'a, nader odważna opowieść o lesbijskiej miłości nastolatki i jej starszej koleżanki. Film zyskał miano jednego z najważniejszych obrazów o kobietach, jakie powstały w kinie podczas ostatniej dekady. Ma także wielkie szanse zostać laureatem Złotego Globu dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego.
Autor: Justyna Kobus/jk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Gutek Film