Cate Blanchett wyraziła w rozmowie z brytyjską rozgłośnią Radio Times wątpliwość, czy powinna nadal być określana jako "aktorka". - Naprawdę poważnie myślę o porzuceniu aktorstwa - wyjaśniła jedna z najwybitniejszych aktorek na świecie.
Australijska gwiazda światowego kina, telewizji i teatru Cate Blanchett w poniedziałkowym wywiadzie z brytyjską rozgłośnią Radio Times oświadczyła, że w bardzo bliskiej przyszłości przejdzie na aktorską emeryturę. W rozmowie laureatka ponad 200 nagród - w tym dwóch Oscarów i dwóch Pucharów Volpiego dla najlepszej aktorki Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji - wyraziła wątpliwość, czy nadal powinna określać się mianem "aktorki".
- To dlatego, że się poddaję... Moja rodzina przewraca oczyma za każdym razem, gdy o tym mówię, ale mówię poważnie. Naprawdę poważnie myślę o porzuceniu aktorstwa. Jest wiele rzeczy, które chcę w życiu zrobić - przyznała.
Wywiad z Blanchett pojawił się tuż przed premierą radiowej adaptacji sztuki teatralnej Wallace’a Shawna "The Fever" - pierwszej w karierze Blanchett sztuki radiowej. Jak podaje portal The Hollywood Reporter, sztuka "opowiada o pochodzącej z uprzywilejowanej rodziny kobiecie, która postanowiła odwiedzić jeden z ubogich krajów, gdzie nagle dopada ją choroba". Grana przez Blanchett postać doświadcza duchowego i politycznego przebudzenia i zaczyna się zastanawiać, jak niewielki wpływ wywarła na otaczający ją świat.
"Postrzegam siebie jako osobę całkowicie nijaką"
55-letnia Blanchett ostatnio zagrała w jednej z głównych ról w najnowszym thrillerze szpiegowskim Stevena Soderbergha "Szpiedzy", który do polskich kin trafi 9 maja. Ponadto stworzyła jedną z głównych ról w "Father, Mother, Sister, Brother" Jima Jarmuscha, którego światowa premiera zaplanowana jest na ten rok. Na etapie produkcji jest "Alpha Gang" - komedia sci-fi w reżyserii braci Zellnerów. Obok Blanchett w obsadzie znaleźli się: Channing Tatum, Dave Bautista, Lea Seydoux, Riley Keough oraz Steven Yeun.
W rozmowie z Radio Times wyznała, że czuje się niekomfortowo w roli celebrytki, do której nigdy nie zdołała się przyzwyczaić. - Zawsze czułam, że funkcjonuję na peryferiach, dlatego jestem zaskoczona, gdy okazuje się, że gdzieś przynależę, jestem częścią czegoś. Z ciekawością podchodzę do każdego otoczenia, w którym właśnie się znajduję, nie oczekując otwartości, powitania czy akceptacji. Całe życie spędziłam na oswajanie się z poczuciem dyskomfortu - wyznała.
I dodała: - Nikt nie jest dla mnie nudniejszy niż sama ja, o wiele bardziej interesujący wydają mi się inni ludzie. Postrzegam siebie jako osobę całkowicie nijaką.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Autorka/Autor: tmw/kg
Źródło: Radio Times, The Hollywood Reporter, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: NEIL HALL/PAP