Społecznicy z Kujawsko-Pomorskiej Fundacji Rozwoju Transportu Publicznego złożyli skargę do Komisji Europejskiej na marszałka województwa kujawsko-pomorskiego Piotra Całbeckiego. Powodem jest między innymi brak jakichkolwiek działań zmierzających do odtwarzania połączeń kolejowych oraz przeprowadzania inwestycji na szlakach. Urząd odpiera te zarzuty.
Rafał Wąsowicz, prezes Kujawsko-Pomorskiej Fundacji Rozwoju Transportu Publicznego, złożył na początku stycznia do przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen skargę na marszałka województwa kujawsko-pomorskiego Piotra Całbeckiego.
Czytaj więcej: Kiedyś kursowała tu kolej, dziś pozostały wspomnienia. Historyczny pociąg wyjechał na tory
Lista uwag pod jego adresem jest długa. Można między innymi przeczytać, że marszałek, który już od osiemnastu lat jest marszałkiem, "nie wypełnia planów transportowych zapisanych w unijnych dyrektywach". Co więcej, zdaniem społeczników "od czasu wejścia Polski do Unii Europejskiej nie przeznaczono jakichkolwiek unijnych środków na reaktywację jakiejkolwiek nieczynnej linii kolejowej". Jak zaznaczają w piśmie społecznicy, wiąże się to z wykluczeniem komunikacyjnym i "brakiem transportu kolejowego na znacznym terenie województwa kujawsko-pomorskiego". Fundacja wnioskuje, by Komisja Europejska przeanalizowała sytuację. Zależy jej, by środki przeznaczane na budowę dróg i obwodnic, przeznaczyć na przywracanie połączeń kolejowych.
Długa lista uwag wobec marszałka
- Największe zarzuty to brak jakichkolwiek środków unijnych na przywrócenie do ruchu nieczynnych od dekad linii kolejowych. Marszałek broni się, że województwo wydaje środki na nowy tabor oraz ma rekordową liczbę pasażerów. Nie uznajemy tych argumentów, ponieważ na nowy tabor inne regiony wydają zdecydowanie więcej, kupują znacznie więcej taboru, a wzrost pasażerów kolei jest naturalną rzeczą w dobie kryzysu klimatycznego. Świadome zmian społeczeństwo, w szczególności ludzie młodzi, zamiast samochodów wybierają kolej - przyznaje w rozmowie z tvn24pl Rafał Wąsowicz, prezes fundacji.
W opinii Wąsowicza, argumenty marszałka dotyczą wyłącznie czynnych linii. Jak mówi, gdyby kolej docierała do takich miast jak Więcbork, Szubin, Kruszwica czy Koronowo to pasażerów w ujęciu rocznym byłoby jeszcze więcej. - Przez 20 lat naszej obecności w unii zakupiono zaledwie kilkanaście autobusów szynowych i pociągów elektrycznych, podczas gdy w całej Polsce liczbę nowych pociągów możemy liczyć już w setkach - dodaje Rafał Wąsowicz.
Powołuje się przy tym na przykłady innych województw, gdzie inwestycji w kolej nie brakuje. - Przede wszystkim inne województwa przeznaczają unijne fundusze na reaktywację nieczynnych tras. Na przykład województwo zachodniopomorskie za unijne pieniądze przywróciło ruch na linii Kalisz Pomorski - Wałcz, województwo wielkopolskie przywróciło ruch na linii Poznań - Wągrowiec, a obecnie z unijnych środków modernizuje linię od Wągrowca do granicy z województwem kujawsko-pomorskim. Z kolei województwo mazowieckie przywróciło linię numer 35 Ostrołęka - Chorzele, a województwo dolnośląskie regularnie reaktywuje nieczynne linie kolejowe w różnych lokalizacjach - wylicza Rafał Wąsowicz.
Konieczność odtwarzania linii kolejowych
Jak zaznacza, w województwie kujawsko-pomorskim koniecznie należy przywrócić połączenia na trasie Chojnice - Gniezno na linii kolejowej numer 281. Dlaczego?
- Bo na tej trasie w województwie kujawsko-pomorskim znajduje się miasto powiatowe Sępólno Krajeńskie, Więcbork, gdzie mamy szpital powiatowy, czy miasta Mrocza, Nakło nad Notecią, Kcynia i Janowiec Wielkopolski. Linia łączy kilka regionów i pozwoli na dojazd młodzieży na studia do Trójmiasta przez Chojnice czy do Poznania przez Kcynię i Wągrowiec - mówi Wąsowicz i wymienia dalej.
- Kolejna sprawa to potrzeba reaktywacji połączeń Brodnica - Działdowo, ponieważ w Działdowie istnieje możliwość przesiadki w kierunku Warszawy i Olsztyna, również w drugą stronę pozwoli to na dojazd na Pojezierze Brodnickie, a w ruchu regionalnym umożliwi dojazdy mieszkańcom do powiatu brodnickiego do szkół i pracy. Nasza organizacja od lat walczy o reaktywację połączenia z Tucholi do Koronowa z budową ośmiu kilometrów linii kolejowej od Koronowa do linii kolejowej numer 201, aby utworzyć połączenia Bydgoszcz - Koronowo - Tuchola. Z jednej strony zlikwiduje to wykluczenie komunikacyjne Gminy Koronowo oraz Gminy Gostycyn, a z drugiej będzie stanowiło alternatywne połączenie z Bydgoszczy do Tucholi dla połączeń przez Wierzchucin - podkreśla.
Ile pieniędzy potrzeba?
Z szacunków fundacji wynika, że uruchomienie połączeń w całym województwie na przyzwoitym poziomie kosztowałoby pół miliarda złotych. Obecnie samorząd na połączenie regionalne wydaje 230 milionów złotych, z czego połowa tras jest nieczynna.
- Nie jest to dużo, biorąc pod uwagę budżet województwa oraz korzyści, przede wszystkim środowiskowe. Do tego dochodzą korzyści z bezpieczeństwa, bo im mniej aut na drogach tym mniej wypadków i kosztów związanych z nimi i z leczeniem poszkodowanych. Gdyby transport publiczny funkcjonował sprawnie to nie musielibyśmy wydawać 300 milionów na obwodnice miast. Dzisiaj autem jeżdżą ci, co chcą, ale też ci, którzy muszą, bo nie mają alternatywy - zauważa Rafał Wąsowicz.
Czy jest coś pozytywnego, co zrobił dla kolei przez ostatnie lata marszałek województwa kujawsko-pomorskiego. Zapytaliśmy o to Rafała Wąsowicza.
- Na pewno zakup kilku elektrycznych pociągów Elf, które są naturalnym następstwem wymiany starego taboru na nowy. Wprowadzenie taryfy kujawsko-pomorskiej i biletu z ceną maksymalną, dzięki temu nieważne, jak daleko jedziemy, zawsze płacimy tyle samo, jeśli podróż przekroczy 100 kilometrów odległości. Do tego zaliczyłbym remont linii Toruń - Chełmża, ale to była czynna linia, więc to jakby osobny temat. Po naciskach społecznych przywrócił również kursy w weekendy na trasie Bydgoszcz - Chełmża oraz również po naciskach społecznych przywrócił połączenia Toruń - Sierpc które na krótko zlikwidował pod pretekstem pandemii - zauważa Wąsowicz.
Warto też dodać, że od grudnia 2025 roku ponownie zostanie uruchomione, po kilku latach przerwy, połączenie kolejowe Aleksandrów Kujawski - Ciechocinek.
Skierowaliśmy pytania do rzeczniczki prasowej Piotra Całbeckiego z prośbą o podanie konkretnych danych i planach inwestycyjnych samorządu w infrastrukturę kolejową, a także ustosunkowanie się do zarzutów fundacji.
- Samorząd wydaje ogromne środki i przeprowadził wiele inwestycji zarówno w infrastrukturę, tabor, dworce i przewozy. Pan składa skargi średnio co pół roku i jeszcze do wielu innych instytucji od dziesięciu lat. Żadna nie została rozpatrzona, bo zawiera oczywiste kłamstwa - twierdzi Beata Krzemińska, rzeczniczka prasowa Urzędu Marszałkowskiego Województwa Kujawsko-Pomorskiego w Toruniu.
Rzeczniczka nie chciała wprost podać, która z podawanych przez społeczników informacji jest nieprawdziwa.
Przykładem Dolny Śląsk
Sprawdziliśmy jak inwestowanie w infrastrukturę kolejową, w tym przywracanie połączeń, wygląda na przykładzie województwa dolnośląskiego. Okazuje się, że Na Dolnym Śląsku samorząd województwa prowadzi pionierski projekt odbudowy nieczynnych przez dekady linii kolejowych.
- Ten ważny i potrzebny społecznie projekt realizujemy z sukcesami. Dzisiaj to Dolny Śląsk wyznacza kierunki rozwoju nowoczesnego transportu, prowadzi największy w Polsce program walki z wykluczeniem komunikacyjnym i rozwojem dostępności transportowej regionu. Dzięki determinacji, pomysłowi i konsekwentnemu działaniu samorząd województwa od 2019 roku przywrócił dostęp do kolei dla 200 tysięcy Dolnoślązaków. Po blisko 30 latach przywrócono połączenie kolejowe do uzdrowiskowego Świeradowa-Zdroju, Mirska, Chocianowa oraz Bielawy - wylicza Michał Nowakowski, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego we Wrocławiu.
Na tym jednak nie koniec, ponieważ trwają intensywne prace przy odtwarzaniu linii do Karpacza, która jeszcze w tym roku wróci na kolejową mapę Polski. Samorząd województwa przywróci również połączenia kolejowe z Kłodzka do Lądka Zdroju i Stronia Śląskiego oraz do Lwówka Śląskiego.
- Oprócz linii, które Województwo Dolnośląskie przejęło od państwa (PKP SA i PKP PLK) na własność wspierało również modernizacje linii, które są w posiadaniu PKP PLK. To między innymi zrewitalizowana linia z Wrocławia przez Sobótkę do Świdnicy oraz ze Świdnicy do Jedliny Zdroju. Można przyjąć, że środki finansowe, które zostały zainwestowane w odbudowę linii kolejowych, które dotychczas zostały zrealizowane, ale również tych, których rewitalizacja jest kontynuowana to blisko pół miliarda złotych. W dużej mierze w odbudowie kolei swój udział mają środki unijne oraz środki krajowe i pochodzące z budżetu województwa - dodaje Michał Nowakowski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Martyn Jandula / Shutterstock