32-letni turysta z Polski próbował samodzielnie dostać się na szczyt w Niżnych Tatrach na Słowacji, jednak pokonały go trudne warunki pogodowe. Mężczyzna ukrył się przed śnieżycą za skałą i zadzwonił po pomoc. Gdy dotarli do niego ratownicy, był w "lekkiej hipotermii". Wyjątkowo pracowity dzień ratownicy mieli także na stokach - jednego dnia interweniowali w aż 60 wypadkach, w większości narciarzy i snowboardzistów.
Do zdarzenia doszło we wtorek (26 grudnia) w godzinach wieczornych. 32-letni turysta z Polski wybrał się na samotną wędrówkę po grani Tatr Niżnych. Planował pokonać trasę od szczytu Kráľova hoľa na szczyt Andrejcová, gdzie znajduje się schronisko. 32-latek chciał spędzić tam noc.
Czytaj też: Zamknięte i oblodzone szlaki. Lawinowa "dwójka" w Tatrach, Karkonoszach i na Babiej Górze
Plany Polaka pokrzyżowała pogoda. W pobliżu szczytu Stredná hoľa, a więc jeszcze bardzo daleko od celu wędrówki, mężczyzna opadł z sił. Wyczerpany ukrył się za szlakiem i zadzwonił pod numer Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Turysta był "w lekkiej hipotermii"
TOPR działa w polskich Tatrach, dlatego ratownicy zwrócili się z prośbą o pomoc do swoich słowackich kolegów z Horskiej Zachrannej Służby (HZS). W góry wyruszyło pięciu ratowników.
"Turysta opisał swoją lokalizację i ostatecznie przesłał swoje współrzędne. Pozostał na miejscu i stosunkowo szybko został odnaleziony we mgle i silnych porywach wiatru. Ponieważ był w lekkiej hipotermii, ratownicy go rozgrzali, zapewnili jedzenie i ciepłe napoje" - czytamy w komunikacie HZS.
Po ogrzaniu 32-latek w asyście ratowników wrócił na szczyt Kráľova hoľa, skąd pojazdem gąsienicowym przetransportowano go w bezpieczny teren. Polskiemu turyście nic się nie stało, nie była wymagana jego hospitalizacja.
Wypadki narciarzy i snowboardzistów w górach
Jak poinformowali w komunikacie ratownicy HZS, środa (27 grudnia) była dla nich dniem szczególnie pracowitym. W słowackich ośrodkach narciarskich doszło do aż 60 wypadków. Dochodziło do nich głównie na skutek zderzeń narciarzy i snowboardzistów, choć zdarzały się też poważne upadki.
"Po północnej stronie Chopka (szczyt w Tatrach Niżnych - red.) narciarze odnieśli na stokach aż 30 urazów, które trzeba było opatrzyć, a następnie przetransportować (poszkodowanych - red.) ze stoków. Łącznie dzisiaj (w środę - red.) po południowej stronie Chopka doszło do 14 kontuzji" - wyliczają ratownicy HZS. To właśnie Chopok był miejscem najczęstszych wypadków, choć kontuzje zdarzały się też w innych ośrodkach: Donovaly (okolice Bańskiej Bystrzycy, pięć wypadków), Kubínska hoľa (cztery urazy), Roháče Spálená i Tatrzańska Łomnica (po trzy wypadki).
Jeden z urazów na zboczu Chopka był tak groźny, że poważnie ranny narciarz musiałbyć przetransportowany do szpitala śmigłowcem.
"Przyczyny dużej liczby wypadków na nartach należy szukać zarówno w liczbie odwiedzających ośrodki narciarskie, jak i w bardziej wymagających, oblodzonych warunkach na stokach, które zaskoczyły wypoczywających narciarzy. Stopiona warstwa śniegu, powstająca podczas świątecznego ocieplenia, zestaliła się zeszłej zimnej nocy iw słoneczny dzień spowodowała problemy, szczególnie dla mniej wprawnych technicznie narciarzy" - poinformowali ratownicy HZS.
Źródło: HZS
Źródło zdjęcia głównego: Horská záchranná služba