Piłowała karpia bez ogłuszenia. Ruszył proces byłej wykładowczyni

Zrzuty ekranu z filmiku ukazującego uśmiercanie ryby
Akt oskarżenia przeciwko wykładowczyni, która zabijała karpie bez ich ogłuszenia
Źródło: TVN24
W krakowskim sądzie rejonowym rozpoczął się proces byłej już wykładowczyni Uniwersytetu Rolniczego, która oskarżona została o znęcanie się nad zwierzętami. Kobieta miała podczas zajęć ze studentami niehumanitarnie zabić 18 karpi. Grozi jej do trzech lat więzienia.

O sprawie zawiadomiła prokuraturę Fundacja Viva! W 2023 r. opublikowała ona filmik z zajęć praktycznych z chorób ryb na kierunku weterynaryjnym Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Fundacja ta jest również oskarżycielem posiłkowym w procesie.

Oskarżona Hanna L. podczas rozprawy w Sądzie Rejonowym dla Krakowa-Krowodrzy wyraziła wątpliwości co do intencji osoby lub osób, które nagrały zajęcia, bo – jak mówiła – filmik został przesłany do fundacji rok po zajęciach, na dodatek w grudniu, czyli w sezonie sprzedaży ryb. Jej zdaniem filmik nagrały osoby, które nie ukończyły edukacji i dlatego nie mają pełnej wiedzy na tematy związane ze zwierzętami.

Wykładowczyni oskarżona

Wykładowczyni oskarżona jest o to, że wykorzystując ryby do celów edukacyjnych, znęcała się nad 18 rybami poprzez przetrzymywanie żywych karpi w warunkach uniemożliwiających realizację ich naturalnych potrzeb gatunkowych, w tym bez możliwości oddychania w wodzie, zmiany pozycji ciała, zachowania naturalnej pozycji ciała, w zbyt dużym zagęszczeniu ryb, w wodzie brudnej, zanieczyszczonej krwią i skórą rannych osobników, narażającej zwierzęta na cierpienie.

Akt oskarżenia zawiera także zarzut zamordowania 18 ryb podczas zajęć dydaktycznych, bez wcześniejszego ich ogłuszenia.

Prokuratura oskarżyła też wykładowczynię o wykorzystanie żywych karpi bez uzyskania zgody lokalnej komisji etycznej do spraw doświadczeń na zwierzętach.

Hanna L. przez 45 lat zajmowała się tematyką chorób ryb. Pracownikiem naukowym była od 1980 r. do 2025 r. W tym roku zakończyła pracę na Uniwersytecie Rolniczym. Wcześniej uczelnia w związku z doniesieniami medialnymi o znęcaniu się nad rybami wszczęła postępowanie dyscyplinarne wobec wykładowczyni. Nie wykazało ono nieprawidłowości w pracy kobiety.

Oskarżona twierdzi, że działała w "dobrej wierze"

Podczas środowej rozprawy była wykładowczyni złożyła obszerne wyjaśnienia. Odpierała oskarżenia i zwróciła się do sądu o uwzględnienie wszystkich przedstawionych przez nią aspektów.

– Chcę zapewnić, że moje działanie było działaniem w dobrej wierze. W żadnym przypadku nie zmierzało do tego, by znęcać się nad zwierzętami. Co więcej, nie dopuszczałam nawet takiej możliwości. Nie wyobrażam sobie, żeby można było znęcać się nad zwierzętami i pracować w tej samej dziedzinie 45 lat – powiedziała oskarżona.

Podkreśliła, że jest osobą szczególnie wrażliwą na krzywdę zwierząt. Mówiła, że sposób uśmiercania ryb w celach dydaktycznych wybrała, kierując się wiedzą przekazaną przez prof. Jerzego Antychowicza, autorytet w dziedzinie ichtiologii. Profesor – jak podkreśliła – uważał, że najbardziej humanitarny sposób uśmiercenia ryby to przecięcie jej rdzenia kręgowego bez ogłuszania, bo ogłuszanie – mówiła, powołując się na zdanie profesora – nie jest dla ryb, lecz jest dla ludzi.

Według oskarżonej ogłuszanie ryb w świetle przepisów prawa odnosi się do ryb przeznaczonych na handel, a nie do celów dydaktycznych. Ogłuszanie jest również zdaniem wykładowczyni mniej humanitarne niż przecięcie rdzenia kręgowego, bo często jest nieskuteczne i ryba odzyskuje przytomność.

Zrzuty ekranu z filmiku ukazującego uśmiercanie ryby
Zrzuty ekranu z filmiku ukazującego uśmiercanie ryby
Źródło: Fundacja Viva!

Hanna L. zaznaczyła, że ryby były przetransportowane i przechowywane w warunkach zgodnych z zaleceniami, miały możliwość oddychania w naturalnej wodzie stawowej, która jest naturalnie zanieczyszczona. Krew w wodzie mogła pochodzić z niedomytych rękawiczek wykładowczyni, ponieważ – jak zaznaczyła – wyjmowała ryby z wody pojedynczo, własnymi rękami i mogła nie domyć rękawiczek.

Jej zdaniem rany na skórze karpi nie były wynikiem ocierania się o siebie, ale – jak podkreśliła – efektem infekcji, bo chore ryby zamawia na zajęcia ze studentami. Zwróciła też uwagę, że unika się leczenia farmakologicznego ryb, a rany skóry samoistnie goją się.

Oskarżona powoływała się na literaturę naukową, zgodnie z którą ryby nie odczuwają bólu, bo nie mają świadomości, mają inną strukturę mózgu niż wyższe kręgowce.

– Kwestia bólu u ryb nie jest rozstrzygnięta – dodała wykładowczyni, oceniając, że przepisy prawne mówiące o cierpieniu tych zwierząt powstały na zasadzie "korzyści z wątpliwości" i wcale nie chronią ryb.

Druga rozprawa w tej sprawie zaplanowana jest na 21 października.

Za znęcanie się nad zwierzętami lub ich zabójstwo grozi do trzech lat więzienia, a w przypadku szczególnego okrucieństwa – do pięciu lat. Sąd w tego typu przestępstwach może też nałożyć karę grzywny lub warunkowo umorzyć postępowanie.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: