Mieszkaniec Buska-Zdroju (Świętokrzyskie) co prawda nie opuścił budynku, w którym odbywa kwarantannę, ale i tak za złamanie jej zasad zapłaci 10 tysięcy złotych. Odwiedził go bowiem kolega, który przyniósł alkohol. Nawet do ośmiu lat więzienia grozi z kolei mieszkańcowi Białegostoku, który opuścił dom, bo miał apetyt na rybę.
Mężczyzn z Buska-Zdroju przyłapali strażnicy miejscy, którzy patrolowali okolice budynku zbiorowej kwarantanny. Mundurowi dostali zgłoszenie, że siedzą tam osoby objęte przymusową izolacją i piją alkohol.
- Na miejscu strażnicy zauważyli dwóch mężczyzn. Jak się okazało, byli to 30-latek oraz jego o dwa lata starszy kolega. Pierwszy przebywał w kwarantannie, natomiast znajomy dostarczył mu zakupy, którymi okazała się torba z alkoholem. Mężczyźni, siedząc obok siebie, beztrosko sobie gawędzili – poinformował mł. asp. Damian Janus z Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.
Kolejna grzywna
Strażnicy miejscy sporządzili stosowną dokumentację, na podstawie której Powiatowy Inspektor Sanitarny nałożył na mężczyznę grzywnę w kwocie 10 tysięcy złotych.
To nie jedyne konsekwencje, jakie mogą spotkać nieodpowiedzialnego 30-latka.
- Buscy policjanci prowadzą w tej sprawie także czynności w sprawie o wykroczenie polegające na nieprzestrzeganiu zarządzeń leczniczych przy chorobach zakaźnych. Za taki czyn ustawodawca przewidział karę grzywny do pięciu tysięcy złotych – dodał Janus.
Do ośmiu lat więzienia za rybę
Z jeszcze poważniejszymi konsekwencjami musi się liczyć 60-latek z Białegostoku. Powinien przebywać w domowej kwarantannie, jednak okazało się, że opuszczał ją wielokrotnie – na przykład po to, by pójść do sklepu.
- Pracownicy sklepu poinformowali policjantów, że w sklepie przebywa klient, który powiedział personelowi, że jest w kwarantannie, ale wyszedł, bo odczuwał potrzebę zrobienia zakupów. Podczas rozmowy z mężczyzną policjanci usłyszeli dość niewiarygodną rzecz: mężczyzna powiedział, że jego lodówka jest pełna, a jego wyjście z domu było spowodowane zachcianką zjedzenia ryby – opisuje Tomasz Krupa, rzecznik prasowy podlaskiej policji.
60-latek usłyszał zarzut spowodowania niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia innych ludzi. Grozi mu do ośmiu lat więzienia. Okazało się bowiem, że jest zakażony koronawirusem.
Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: Zachodniopomorska policja