Były ksiądz Krzysztof G. został skazany na 8 lat więzienia za wykorzystywanie seksualne pana Szymona, wówczas ministranta. Przyznał się przed Kościołem, ale w prokuraturze zaprzeczył. Jego obrońca już zapowiedział apelację.
Sąd rejonowy w Chodzieży skazał na 8 lat więzienia Krzysztofa G., oskarżonego o wykorzystywanie seksualne pana Szymona. Chodzi o sprawy z 2001 roku. G. był wówczas księdzem., a pan Szymon ministrantem.
Jak mówiła na antenie TVN24 reporterka Nadia Rulak, w czasie odczytywania wyroku sędzia mówił, ze chłopiec "był gwałcony, molestowany setki razy".
Ponadto, wedle orzeczenia, były ksiądz musi zapłacić pokrzywdzonemu 150 tysięcy złotych nawiązki. Nie wolno mu także prowadzić zajęć z dziećmi przez 10 lat.
Wyrok nie jest prawomocny.
Dokumenty szły z kurii do sądu przez Watykan
Oskarżony przekonywał śledczych, że jest niewinny. Tymczasem w procesie kanonicznym przyznał się do winy. Kluczowym dowodem były dokumenty kościelne. Arcybiskup kurii odmówił przekazania ich prokuraturze, wyjaśniając, że zostały wysłane do Watykanu. W końcu sąd otrzymał je od stolicy apostolskiej.
- Przede wszystkim tym wyrokiem myślę, że dam siłę innym ofiarom w Polsce, by się nie bały. Jedynie mogę żałować, że szybciej nie zgłosiłem sprawy w prokuraturze tylko to szło przez sąd, chociaż to miało swoje plusy i minusy, bo jakbym nie poszedł do kurii, prawdopodobnie nie uzyskalibyśmy tych akt z Watykanu, które były przesłane do sądu w Chodzieży, a myślę, że to był konkretny dowód w tym postępowaniu - powiedział po wyroku pan Szymon.
Wyrok zbyt łagodny kontra niekorzystny
Obie strony zapowiedziały apelacje.
Prokurator Arkadiusz Łakomy: - Prokuratura w tym zakresie na pewno zażąda uzasadnienia i wywiedzie apelacje uznając, że ta kara jest karą łagodną, miarkując ją w stosunku do wniosków składanych na rozprawie końcowej.
Obrońca Filip Kownacki: - Będziemy składać apelacje, wyrok jest niekorzystny, aczkolwiek wymiar kary jest niższy niż prokurator żądał.
Źródło: TVN24