- Jeszcze nikomu się to nie udało, jemu tak. 2-letniemu dziecku, z podkrakowskiej wsi udało się przeżyć 12 stopni Celsjusza - mówi o Adasiu Wioletta Dyrcz, pielęgniarka opiekująca się chłopcem. Jak dodaje, chłopiec pokazał już swoje kaprysy. - Od jajek, które mu podaliśmy, woli parówki - zdradza. Zapewnia przy tym, że pacjent jest grzeczny, dlatego na pewno odwiedzi go św. Mikołaj.
- Adasia widuję codziennie. Jest bardzo grzecznym dzieckiem, czuje się bardzo dobrze, zjada wszystko co mu się podaje, słucha i wykonuje to co się do niego mówi – mówi Wioletta Dyrcz, oddziałowa oddziału Intensywnej Terapii Kardiochirurgicznej Dzieci.
Kulinarne kaprysy Adasia
Pielęgniarka chwali swojego pacjenta, ale przyznaje, że Adaś, jak to dziecko, ma swoje kaprysy. – Raz dostał parówkę, teraz jajko. Nie był zadowolony, bo chciał znowu parówkę – opowiada kobieta. Rozmówczyni podkreślała, że kiedy w grę wchodzi życie dziecka, nie można ulegać jakimkolwiek emocjom.
- One na pewno są, ale zespół musi umieć je opanowywać. Ale oczywiście, zdarza się, że w oku pojawia się łza, nawet profesjonalistom – zdradza.
Pielęgniarka podkreśla, że Adaś grzecznym pacjentem, dlatego w sobotę na pewno odwiedzi św. Mikołaj.
Wraca do zdrowia
Adaś od niedzieli jest w szpitalu. Jego stan zdrowia poprawia się z dnia na dzień. Od wczoraj sięga po zabawki, zaczyna się interesować samochodzikami. – Uśmiecha się, wodzi wzrokiem, odwraca głowę – mówiła z radością Dyrcz. - Chętnie zerka na bajki i logicznie reaguje. Na pytanie pielęgniarki „czy jest głodny”, odpowiedział „tak”.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ps/b / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków /