Policja robi wszystko, aby złapać przestępców, bo tutaj mówimy o miejscu nielegalnego składowania odpadów - powiedziała w sobotę w związku z pożarem wysypiska w Siemianowicach Śląskich wiceministra klimatu Anita Sowińska. Według wstępnych szacunków, spłonęło około 10 tysięcy ton odpadów, głównie chemikaliów i plastiku.
Pożar na terenie wysypiska odpadów w Siemianowicach Śląskich wybuchł w piątek rano. Kłęby czarnego dymu było widać z odległości kilkudziesięciu kilometrów. Przez cały dzień oraz nocą strażacy gasili zarzewia ognia. Według wstępnych szacunków spłonęło około 10 tysięcy ton odpadów, w tym - jak szacuje urząd miasta - około pięciu tysięcy ton odpadów przechowywanych w beczkach i mauzerach oraz około pięciu tysięcy ton plastiku.
Jak przekazał w sobotę po posiedzeniu Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego st. bryg. Wojciech Kruczek, komendant Wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach, dwaj strażacy, którzy omdleli podczas akcji gaśniczej, czują się już dobrze.
- Wydaje się, że odpady wypaliły się w całości - podkreślił komendant.
Pożar składowiska odpadów w Siemianowicach Śląskich. Służby o jakości powietrza i wody
Wojewoda śląski Marek Wójcik poinformował, że działania straży pożarnej, w których brało udział łącznie około 240 strażaków, dobiegają końca.
Wójcik podkreślił, że emisja zanieczyszczeń do powietrza jest śladowa, a jeżdżące po aglomeracji śląskiej samochody-laboratoria nie stwierdziły przekroczeń stężeń niebezpiecznych substancji. Podobne wyniki płyną z czujników stacjonarnych w miastach takich jak Katowice, Sosnowiec czy Dąbrowa Górnicza.
Wojewoda zaznaczył jednak, że poważnym problemem jest zanieczyszczenie cieku wodnego - rowu Michałkowickiego, który wpływa do rzek Brynicy i Przemszy.
- W związku z bliskością tego rowu część wody używanej w akcji gaśniczej, jak również wypłukanych zanieczyszczeń spłynęła do rowu Michałkowickiego. Wczoraj straż pożarna postawiła tam rękawy sorpcyjne, po to, żeby ściągać te zanieczyszczenia. Ściągane zanieczyszczenia są magazynowane w zbiornikach. Również postawiliśmy tamy słomiane po to, żeby w całej objętości tego cieku wodnego filtrować ewentualne zanieczyszczenia i później razem ze słomą te zanieczyszczenia usunąć - wyjaśnił wojewoda. Próbki wody bada Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska.
Czytaj też: "Powinniśmy wziąć cyrkiel, zrobić okrąg o promieniu co najmniej 20 kilometrów. Tam jest zagrożenie"
Na przedostawanie się wód z akcji gaszenia pożaru do rzeki zwróciła uwagę również wiceministra klimatu i środowiska Anita Sowińska. Podkreśliła, że w sobotę wieczorem mają być znane wyniki badań próbek wody z rowu Michałkowickiego.
"Policja robi wszystko, aby złapać przestępców"
- Policja robi wszystko, aby złapać przestępców, bo tutaj mówimy o miejscu nielegalnego składowania odpadów. Wiemy o tym od 2020 roku. To składowisko było nielegalne. Ja ze swojego miejsca, z Ministerstwa Klimatu i Środowiska, będę podejmowała działania i współpracowała przede wszystkim z Ministerstwem Sprawiedliwości, aby podjąć działania przyspieszające ściganie tych przestępców. Ale również z MSWiA, aby na przyszłość również podejmować konkretne działania, aby usprawniać takie działanie kryzysowe - zapowiedziała wiceministra.
O badaniach próbek wody z cieków wodnych mówiła na briefingu prasowym Agata Bucko-Serafin, Śląski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. Podkreśliła, że inspektorzy badają między innymi chemiczne zapotrzebowanie tlenu.
- To czynnik, który wskazuje, jak bardzo został zanieczyszczony ciek (…) Ten wskaźnik, który najbardziej mówi o zanieczyszczeniu, był podniesiony - wyjaśniła. - Zamknięty został dostęp zanieczyszczeń do cieków (…) Jednocześnie następuje naturalny proces, czyli rozcieńczanie zanieczyszczeń - dodała Agata Bucko-Serafin. Poinformowała, że w wodzie znajdują się między innymi substancje ropopochodne.
Służby monitorują jakość wody w ciekach, w których - jak przekazały Wody Polskie - może dojść do śnięcia ryb. Joanna Kopaczyńska, prezes spółki Wody Polskie, zanieczyszczenia dopłyną do Krakowa najprawdopodobniej w ciągu dwóch-trzech dni.
Naukowcy o skutkach pożaru
Próbki do badań z miejsca pożaru przeanalizują naukowcy z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Jak poinformowała w rozmowie z TVN24 profesor tej uczelni Dominika Dębowska z Wydziału Nauk Przyrodniczych, konsekwencje przyrodnicze zdarzenia uzależnione są "od tego, co ulega spaleniu, jakie odpady zostały spalone, w jakim tempie się to rozprzestrzeniało".
- Brane są pod uwagę również czynniki klimatyczne, ale również konieczne jest określenie skali całego pożaru, czyli miejsca, do którego te odcieki czy chmura zanieczyszczeń będzie się przedostawać - mówiła.
Profesor Dębowska podkreśliła, że pożar w Siemianowicach Śląskich "nie jest przypadkiem odosobnionym". - Powszechnie praktykowane są różnego rodzaju spalenia odpadów, zarówno przemysłowych, jak i odpadów komunalnych. Ciężko jest określić liczbę (tego typu pożarów – red.), bo o niektórych miejscach (…) wiadomo i są to sprawy nagłaśniane. Natomiast są też mniejsze podpalenia, mniejsze pożary, które (…) nie są powszechnie wiadome - zaznaczyła.
Z kolei mgr inż. Wojciech Rykała z Wydziału Nauk Przyrodniczych UŚ zaznaczył w rozmowie z reporterką TVN24, że "cały czas nie mamy odpowiednich przepisów ani warunków, żeby przeciwdziałać tego typu niebezpiecznym sytuacjom". Podkreślił, że zanieczyszczenie cieków wodnych "stanowi potencjalne zagrożenie dla zdrowia oraz życia mieszkańców, którzy mogą na przykład pobierać wodę ze studni oraz pobliskie gospodarstwa rolne, które mogą gospodarować tę wodę z rzeki".
Ostrzegał, że pożar może spowodować "długotrwałe zanieczyszczenie pobliskiego środowiska". - Z naszych badań wynika, że takie pożary (…) prowadzą do kumulacji związków najbardziej niebezpiecznych dla środowiska oraz człowieka i jest to długoletni problem - dodał Rykała.
311 nielegalnych składowisk w całej Polsce. Rząd ma plan
Anita Sowińska, pytana o to, co resort chce zrobić z podobnymi składowiskami w innych miejscach w kraju, poinformowała, że takich nielegalnych wysypisk jest 311.
- Są one opisane bardzo dokładnie, zrobiliśmy inwentaryzację. W tej chwili w Ministerstwie Klimatu i Środowiska pracujemy nad rozwiązaniami usprawniającymi ściganie przestępców. Pewne pomysły już mamy i zespół w ministerstwie pracuje nad takimi rozwiązaniami. Myślę, że jesienią będziemy gotowi do tego, żeby zaproponować konkretne zmiany w prawie - zaznaczyła wiceszefowa resortu klimatu.
Wiceministra zaakcentowała też, że potrzebę "sięgnięcia do źródła, czyli nie tylko usprawnienia ścigania przestępców, ale również zapobiegania powstawaniu nowych składowisk, szczególnie substancji niebezpiecznych". - Tu potrzebne są rozwiązania takie jak rozszerzona odpowiedzialność producencka, tak, żeby producenci nie oddawali tych odpadów niesprawdzonym firmom - podkreśliła Anita Sowińska.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: kpt. Mateusz Krzystański, Państwowa Straż Pożarna