Pracownik budowy w Katowicach zawiadomił służby, że jego kolega z pracy zasłabł na dźwigu. Na podest żurawia, który znajduje się kilkadziesiąt metrów nad ziemią, po wewnętrznej drabince dostali się strażacy. Stwierdzili, że 61-letni mężczyzna nie żyje. Opuścili ciało na noszach technikami alpinistycznymi.
Do tragedii doszło w piątek rano na budowie domów wielorodzinnych w Katowicach przy zbiegu ulic Dobrowolskiego i Góreckiego.
- Do nas zgłoszenie wpłynęło o 6.49 - mówi kapitan Rafał Gruszka, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach.
Jak przekazuje, pracownik budowy zawiadomił służby, że znalazł nieprzytomnego kolegę na dźwigu - na około 2/3 jego wysokości, czyli ponad 30 metrów nad ziemią.
Strażacy dotarli do mężczyzny po drabince żurawia
61-letni mężczyzna znajdował się na jednym z podestów technologicznych, które służą do odpoczywania pracownikom, wspinającym się po wewnętrznej drabince metalowej konstrukcji.
Strażacy dostali się po tej drabince do potrzebującego, ale odstąpili od czynności ratowniczych, ponieważ mężczyzna już nie żył.
Transport ciała na ziemię nie był prosty, ponieważ - jak mówił rzecznik - nie dało się tam bezpiecznie rozstawić strażackiej drabiny.
Opuścili ciało na ziemię. Na noszach i linach
Na miejsce ściągnięto specjalną Specjalistyczną Grupę Ratownictwa Wysokościowego Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej z Radzionkowa, podległej PSP w Tarnowskich Górach. - Będą opuszczali ciało na noszach i linach, technikami alpinistycznymi - zapowiadał Gruszka.
Akcja została zakończona przed godziną 10. Lekarz oficjalnie stwierdził zgon 61-latka.
Miejsce akcji zabezpieczała policja. Jak przekazała nam Agnieszka Żyłka, rzeczniczka katowickiej policji, obecny był także przedstawiciel Państwowej Inspekcji Pracy. - Z tego, co udało się do tej pory ustalić, był to naturalny zgon, mężczyzna zasłabł ze względu na stan zdrowia. Jednak powołany zostanie biegły medycyny sądowej, aby ustalić dokładne przyczyny śmierci - powiedziała Żyłka.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PSP w Katowicach