Przed północą rodzinę z Chorzowa (woj. śląskie) zaalarmował czujnik tlenku węgla, umieszczony w sypialni. Ich mieszkanie w budynku wielorodzinnym ogrzewane jest piecem na węgiel i drewno. Strażacy zakazali używania pieca, a ratownicy medyczni zabrali rodziców i trójkę ich dzieci do szpitala, mimo że nie uskarżali się na żadne dolegliwości. - Ta sytuacja pokazuje, że czujnik tlenku węgla może uratować nam życie - podkreślają strażacy.
We wtorek o godzinie 23.23 Państwowa Straż Pożarna w Chorzowie dostała wezwanie do mieszkania w budynku wielorodzinnym przy ulicy Mickiewicza.
- Rodzinę zaalarmował czujnik tlenku węgla, umieszczony w ich sypialni - mówi Paweł Strugacz, zastępca rzecznika prasowego chorzowskiej PSP.
Strażacy sprawdzili parametry powietrza, pomiar wskazywał na obecność czadu. Otworzyli okna, by przewietrzyć mieszkanie.
Nie uskarżali się na dolegliwości, typowe dla zatrucia czadem
Rodzice - w wieku 40 i 42 lat - ani ich trójka dzieci w wieku 20, 16 i siedmiu lat nie uskarżali się na żadne dolegliwości, typowe dla zatrucia tlenkiem węgla. Przy lekkim zatruciu zaczynamy odczuwać ból głowy, mdłości, wymioty, ogólne zmęczenie i osłabienie.
Mimo to wezwany na miejsce zespół pogotowia ratunkowego po przebadaniu lokatorów zdecydował o przewiezieniu ich do szpitala na dalszą diagnostykę. Wiadomo, że są już z powrotem w domu.
Jak mówi Strugacz, ta sytuacja pokazuje, że czujnik tlenku węgla może uratować nam życie.
"Brak sygnałów, które alarmowałyby ludzi o obecności tlenku węgla stanowi istotny czynnik, który przyczynia się do zatrucia czadem. Niebezpieczeństwo zaczadzenia wynika z faktu, że tlenek węgla jest gazem niewyczuwalnym dla człowieka" - alarmuje straż pożarna na stronie rządowej.
Wdychany przez człowieka czad, wchłaniany jest do krwioobiegu. "Wiąże się z hemoglobiną 210 razy szybciej niż tlen, blokując dopływ tlenu do organizmu. Stwarza to poważne zagrożenie dla zdrowia i życia człowieka. Uniemożliwia prawidłowe rozprowadzanie tlenu we krwi i powoduje uszkodzenia mózgu oraz innych narządów wewnętrznych. Następstwem ostrego zatrucia może być nieodwracalne uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego, niewydolność wieńcowa i zawał albo nawet śmierć".
Tlenkiem węgla zatruła się także sześcioosobowa rodzina ze Szczejkowic
W ten sam wtorkowy wieczór do szpitala z podejrzeniem podtrucia tlenkiem węgla trafiła sześcioosobowa rodzina, mieszkająca w domu w Szczejkowicach w powiecie rybnickim.
W minioną sobotę z tego samego powodu do szpitala w Gliwicach przewieziono matkę z pięciorgiem dzieci.
W obecnym sezonie grzewczym z powodu czadu w województwie śląskim zginęły dwie osoby. Ostatnia tragedia wydarzyła się 28 listopada w Raciborzu, gdzie tlenkiem węgla w czasie kąpieli zatruła się 14-latka. Martwą dziewczynkę znaleziono w wannie. Czad prawdopodobnie ulatniał się z instalacji gazowego podgrzewacza wody. Trwające ponad godzinę próby reanimacji nastolatki nie przyniosły rezultatu.
Od 1 października w regionie doszło w sumie do blisko 260 zdarzeń związanych z emisją tlenku węgla i z pożarami. Podtrutych zostało ponad 70 osób, w tym blisko 30 dzieci.
Jak podała we wtorek Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej, od 1 października do 6 grudnia w całym kraju czad był przyczyną 679 interwencji strażaków. Odnotowano 230 osób rannych i 26 ofiar śmiertelnych.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24