Kompleks Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych przy Sanguszki był najbardziej wysuniętym przyczółkiem Starego Miasta, opanowanym przez powstańców. Zdobyli go od środka dzięki zaangażowanym w konspirację pracownikom wytwórni już 2 sierpnia. Przez cały miesiąc Niemcy atakowali go zaciekle z ziemi i powietrza. Powstańcy wycofali się 28 sierpnia.
Namacalne ślady tamtych dni pozostały na ogrodzeniu kompleksu, mają postać ubytków po kulach. W budynku urządzono izbę muzealną, ale z uwagi na charakter działalności wytwórni, która produkuje banknoty i dokumenty, nie każdy może tam wejść. I właśnie kwestia dostępności stała u podstaw decyzji PWPW o przekazaniu pamiątek - za zgodą rodzin, które wcześniej je oddały – do zasobu Muzeum Powstania Warszawskiego.
- To wielka duma, że macie powstańczą historię, że opiekujecie się fizycznymi świadkami historii, w tym sławnym ogrodzeniem, w którym nie pozwalacie zaślepić dziur po kulach. Ale opiekujecie się także pamięcią o ludziach, dawnych pracownikach – mówił podczas uroczystości przekazania pamiątek Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego.
Drewniany krzyż - jedyna pamiątka z powstania
Drewniany krucyfiks należał do por. Czesława Lecha "Białego".
- Był żołnierzem konspiracji słynnego oddziału PWB/17/S, dla niewtajemniczonych: chodzi o Podziemną Wytwórnię Banknotów, bo oddział ten zajmował się również fałszowaniem pieniędzy na potrzeby Polskiego Państwa Podziemnego – powiedziała Justyna Wasińska, członkini zarządu PWPW. I przypomniała, że poza udziałem w konspiracji, Czesław Lech i jego żona Helena (pseudonim "Halina") w czasie wojny dali schronienie Żydówce Helenie Majewskiej, za co po latach uhonorowano ich medalami Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Na drewniany krzyż osoby wprowadzane przez małżeństwo Lechów do konspiracji składały przysięgę.
- Został on ocalony przez Helenę Lech, która po upadku Starówki wraz z dziećmi opuściła Warszawę z ludnością cywilną, zabierając ze sobą krucyfiks – opowiadała Wasińska. A córka Heleny i Czesława, Maria Lech-Czerny dodała, że krzyż był jedyną pamiątką z powstania, któą udało się uratować jej matce.
Toporek - symbol determinacji i ratowania życia
Drugi przedmiot, który trafił do muzealnej kolekcji to toporek strażacki, należący kiedyś do pchor. Zygmunta Niecieckiego "Sigisa", wieloletniego pracownika PWPW oraz żołnierza PWB/17/S. Toporek był używany w 1944 roku podczas służby "Sigisa" w oddziale zakładowej straży pożarnej. Widnieje na nim napis: "P.W.P.W. S.P. Z. Nieciecki 1944".
Jak zauważyła członkini zarządu wytwórni, ten prosty przedmiot "stał się symbolem determinacji i ratowania życia". Jego właściciel pracował w PWPW także po wojnie, ale już nie jako strażak. - Studiował malarstwo, rzeźbę, medalierstwo na Akademii Sztuk Pięknych. Było więc naturalne, że powierzono mu produkcję znaków wodnych. Pracował z nami do 1983 roku – wspominała Justyna Wasińska. I dodała, że zmarły niedawno powstaniec i kronikarz oddziału Juliusz Kulesza "Julek" nazywał Niecieckiego Leonardem da Vincim tej grupy, z uwagi na jego wszechstronność.
Powstańcze opaski braci Grodeckich
Muzeum otrzymało także opaskę powstańczą kpr. Leszka Grodeckiego "Lisa" z 7 Pułku Piechoty Armii Krajowej "Garłuch" oraz jego odznaczenia.
- "Lis" nie był pracownikiem wytwórni. W godzinę "W" miał ze swoimi ludźmi opanować Lotnisko Okęcie. Na pozycje szturmowe musiał się dostać z dalekiej Woli, co okazało się niewykonalne. Przyłączył się do słynnego batalionu "Parasol" – opisywała Wasińska. I dodała, że po śmierci brata - kpr. pchor. Andrzeja Grodeckiego "Żmudzina", Grodecki przyłączył się do grupy PWB/17/S. Opaska "Żmudzina" również znalazła się wśród przekazanych pamiątek.
- Do muzeum trafiają opaski dwóch braci: mojego ojca i stryja, którego zamordował strzelec wyborowy. Cieszę się, że te pamiątki będą tutaj pokazywane i będą świadczyły o tych nieprawdopodobnych chłopakach – nie krył radości Maciej Grodecki, syn Leszka Grodeckiego.
Jedno muzeum, 140 tysięcy historii
Historyczka Muzeum Powstania Warszawskiego Katarzyna Utracka wyjaśniła, że biało-czerwone opaski podziemnej armii po wojnie stawały się niemal relikwiami dla rodzin powstańczych. Wiele z nich trafiło do muzeum. – Mamy ich około 190, wszystkie są prezentowane na wystawie stałej – zapewniła. Opaski znajdują się w wysokiej gablocie, przy klatce schodowej Sali pod Liberatorem.
- W naszych zbiorach znajduje się 140 tysięcy przedmiotów, pamiątek, archiwaliów i dokumentów z Powstania Warszawskiego. Za każdym z nich stoją historie konkretnych ludzi - podsumowała Utracka.
Przekazane we wtorek artefakty będzie można wkrótce zobaczyć w muzeum.
Autorka/Autor: Piotr Bakalarski
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: MPW