Katowice

Katowice

Ziemia na osiedlu zapada się i pęka. "Boimy się o swoje zdrowie i życie"

Zaczęło się od niewielkiej dziury w ogródku. Piotr Kawiecki z Jankowic na Śląsku był przekonany, że to sprawka kreta. Po zaledwie trzech tygodniach powstało jednak długie na 2,5 metra pęknięcie. Szczelina rośnie, a wraz z nią strach mieszkańców. Zwłaszcza, że wszystko dzieje się zaledwie 150 metrów od wielkiego zapadliska na osiedlu domów jednorodzinnych.

Z samochodu zniknął zegarek warty 90 tys. zł

Kierowca BMW zostawił w zaparkowanym samochodzie roleksa, wartego 90 tys. zł. Gdy wrócił do auta, drogiego zegarka już nie było. Złodzieja będzie trudno namierzyć, bo na ulicy nie ma kamer monitoringu.

Podróżował z nabojami i amfetaminą. "Kolekcjonuję militaria"

35-latek z Będzina podróżował autem z 50 nabojami i 30 działkami amfetaminy. W domku letniskowym miał jeszcze załadowaną broń krótką. Cały arsenał bez wymaganego pozwolenia kupił u handlarza, który trzymał w mieszkaniu również nielegalnie 726 sztuk amunicji i 4 sztuki broni

Policja przejęła 9 kg dopalaczy. Cztery osoby z zarzutami

29-letnia kobieta trzymała w mieszkaniu i w piwnicy 2,7 tys. saszetek z niebezpieczną substancją, gotowe do sprzedaży. Ponadto susz roślinny oraz kryształki i proszek, czyli chemia do sporządzania dopalaczy. Trwają badania, czy środki są na liście zakazanych narkotyków

Cały świat zbiera stare klucze. Mogą pomóc wybudzić dzieci ze śpiączki

Kiedyś otwierały kłódkę do roweru albo drzwi do garażu. Teraz mogą pomóc w wybudzeniu dzieci ze śpiączki. Stare, niepotrzebne klucze wystarczy oddać do dowolnego punktu, w którym się je dorabia. Zostaną sprzedane w skupie złomu, a pieniądze trafią do fundacji Ewy Błaszczyk "Akogo?". Pomysłodawcą akcji jest Jan Łaczmański z Częstochowy. Odkąd zaczął zachęcać ludzi do oddawania starych, uszkodzonych kluczy, minął rok. Zbiórka trwa już nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie.

Przegląd koni fryzyjskich w Kochcicach

Pochodzą z historycznej krainy Fryzji, a spośród innych ras wyróżniają się dostojnym chodem. Konie fryzyjskie, bo to o nich mowa, można było podziwiać w Kochcicach koło Lublińca, gdzie odbył się ich coroczny przegląd. Aby otrzymać certyfikat, konie musiały spełnić szereg rygorystycznych przepisów. A wszystko pod czujnym okiem holenderskich sędziów.

Biegną 260 kilometrów przez Beskidy

Ruszyła jedna z najtrudniejszych imprez biegowych w Polsce. Wyposażeni w czołówki, kurtki, wodę i jedzenie zawodnicy zaliczają najpiękniejsze szczyty Beskidów. Sami wybierają dystans, który chcą pokonać - ten najbardziej ekstremalny to 260 km. - Tyle razy, co my dzisiaj Szyndzielnię, normalny człowiek zdobywa zapewne przez pół roku - mówi jeden z biegaczy, Jacek Pieronkiewicz. W sumie w imprezie startuje 350 zawodników.

"Zięć od początku utrudniał poszukiwania". Policjant z zarzutem zabójstwa żony

Gdy trzy lata temu Anna G. zaginęła, matka próbowała poszukiwać jej na własną rękę. Rozwieszała w okolicy plakaty, ale zabroniła jej tego straż miejska. - Usłyszałam, że zaśmiecam miasto - mówi kobieta. Okazuje się, że donos na nią złożył wtedy mąż zaginionej - policjant, który został właśnie aresztowany pod zarzutem zabójstwa żony.

Nie wywiesił plakatów, nie dzwonił, mógł mieć romans. Policjant podejrzany o zabójstwo żony

Anna G. z Sosnowca zaginęła trzy lata temu. W środę prokuratura ogłosiła przełom w śledztwie. Policjanci z Biura Spraw Wewnętrznych zatrzymali jej męża, pracownika Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu. Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa. Motywem zbrodni mógł być romans, w którym policjantowi przeszkadzała żona. To dlatego miał z detalami zaplanować morderstwo i ukrycie zwłok - ustalił reporter "UWAGI!" TVN.

Z firmy, w której pracował ukradł ponad 6 milionów złotych

Do sądu okręgowego w Katowicach wpłynął akt oskarżenia przeciwko likwidatorowi szkód komunikacyjnych w jednej z firm ubezpieczeniowych z województwa śląskiego. Mężczyzna oskarżony został o kradzież ponad 6 milionów złotych. Pieniądze udało się odzyskać.

"Powiedzieli, że jak ważę 130 kilo, to nie nadaję się do życia"

Szpital w Jaśle nie przyjął na oddział chorej na cukrzycę pacjentki z zaawansowaną martwicą nogi, bo uznał, że jest zbyt otyła. Ordynator szpitala miał tłumaczyć, że pielęgniarki nie poradzą sobie z opieką. Nie pomogły zapewnienia męża, że będzie codziennie w szpitalu i pomoże w opiece nad chorą żoną. Pomimo zagrożenia amputacją chorej nogi, kobieta została odesłana do domu. Materiał "Blisko ludzi" TTV.