Samochód uderzył w betonowy słup oświetleniowy i stanął w płomieniach. Kierowca wysiadł sam, jest cały i zdrowy. Jak się okazało, wpadł w poślizg po tym, jak próbował ominąć sarnę, która wybiegła na drogę.
Do groźnej kolizji doszło w czwartek przed godz. 10.
Przy ulicy Gagarina w Mysłowicach, na granicy z Lędzinami, płonęło auto. Ze zgłoszenia wynikało, że samochód osobowy uderzył w słup oświetleniowy i zapalił się. Kierowca sam opuścił sam pojazd.
Zdarzenie opisał portal 112tychy.pl.
Na miejsce natychmiast przyjechały zastępy straży pożarnej z Lędzin, Tychów i Mysłowic.
Jak udało się ustalić pracującym na miejscu strażakom i policjantom, kierowca osobowego volvo chcąc uniknąć uderzenia z przebiegającą sarnę zjechał na pobocze, gdzie utracił panowanie nad samochodem i uderzył przodem w betonową latarnię.
W wyniku uderzenia doszło do pożaru w komorze silnika. - Przyczyną było zwarcie instalacji elektrycznej - mówi Lisowski.
Mimo szybkiej interwencji strażaków pojazd spłonął praktycznie doszczętnie.
- Nikomu nic się nie stało - informuje Michał Lisowski, rzecznik policji w Mysłowicach.
Przez około godzinę w miejscu zdarzenia ruch był całkowicie zablokowany. Po ugaszeniu ognia auto zostało odholowane przez pomoc drogową.
27-letni kierowca z Chorzowa nie został ukarany. Lisowski: - To nie była jego wina, tylko zdarzenie losowe.
Autor: mag/pm / Źródło: TVN 24 Katowice / 112Tychy
Źródło zdjęcia głównego: Auto S.O.S.