"Ubrałam dzieci i biegiem w dół. Nic nie było widać, wszędzie dym. Nie ma po co wracać"

Pożar pozbawił rodzinę dachu nad głową
Pożar pozbawił rodzinę dachu nad głową
Źródło: TVN 24 Katowice
Rodzina z dwójką małych dzieci w jedną noc straciła mieszkanie. Ich kamienica jest spalona i zalana. Ogień prawdopodobnie zaprószył obcy mężczyzna, który nie przeżył pożaru.

Pożar kamienicy w Częstochowie przy ul. Śniadeckich wybuchł o drugiej w nocy z poniedziałku na wtorek.

- Brat nas obudził. Powiedział: w całym budynku jest dym. Ubrałam dzieci i uciekaliśmy z mężem biegiem w dół. Nic nie było widać - opowiada mieszkanka kamienicy.

Obudzili się w nocy i musieli uciekać

Obudzili się w nocy i musieli uciekać

Rodzina, w tym trzy osoby dorosłe i dwójka dzieci w wieku 11 i 3 lata, trafili do szpitala na badania. Dzieciom podano tlen, ponieważ były lekko podtrute czadem.

Strażacy wynieśli z kamienicy szóstą osobę. - Poniosła śmierć na miejscu - mówi kapitan Paweł Gronkiewicz z Państwowej Straży Pożarnej w Częstochowie. Zwłoki były osmolone.

Więcej lokatorów w kamienicy nie było.

Przyszedł tylko przenocować

Akcja gaśnicza trwała do rana.

- Z poddasza wydobywał się dym na kilometr w górę, z każdego otworu pod dachem, a na dole był jeden wielki ogień - opowiada poszkodowana matka.

Pożar kamienicy w Częstochowie

Pożar kamienicy w Częstochowie

- Mieszkam pod tym lokalem, gdzie się paliło. Akurat nie było mnie w w domu. Nie ma tam po co wracać. Dachu nie ma, nic nie ma - powiedział nam inny mieszkaniec.

- Niewiele dało się zabrać, wszystko zadymione, zalane - dodaje kobieta. Zatrzymała się z rodziną u teściów, liczy na pomoc miasta.

Mieszkańcy kamienicy nie znają zmarłego mężczyzny. Powiedzieli nam, że na co dzień tam nie mieszkał i prawdopodobnie przyszedł tylko przenocować. Śledczy potwierdzają, że lokal, w którym przebywał, był pustostanem i mężczyzna nie miał tytułu do jego zajmowania. Zmarły miał 31 lat.

I zaprószył ogień

Budynek został wyłączony z użytkowania. Na miejscu pracowali policjanci, strażacy i ratownicy medyczni. Obecny był też prokurator oraz przedstawiciel inspektoratu nadzoru budowlanego i pogotowia energetycznego.

- Przeprowadzono oględziny pogorzeliska z udziałem biegłego do spraw pożarnictwa. Źródło ognia było w mieszkaniu zajmowanym przez ofiarę pożaru. Przyczyną prawdopodobnie było zaprószenie ognia, ale nie wiadomo, od czego - mówi Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. Zaznacza, że to dopiero wstępne ustalenia.

W środę ma się odbyć sekcja zwłok 31-latka.

Policjanci, wspólnie z prokuratorem będą wyjaśniać, jak doszło do tej tragedii.

Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice

Czytaj także: