Czarno na białym

Bodnar: nie liczy się konstytucja, liczy się ten, kto ma władzę

Trybunał Konstytucyjny 25 marca miał zdecydować, czy zgodne z ustawą zasadniczą jest pełnienie przez Adama Bodnara urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich. Jego kadencja upłynęła we wrześniu zeszłego roku, ale ponieważ parlament trzykrotnie nie zdołał wyłonić jego następcy, nadal pełni tę funkcję. Rozprawa została przełożona jednak na 12 kwietnia. To kolejna zmiana terminu rozpoznania sprawy. - Parlament jest marginalizowany jako miejsce do debaty. Zaczyna przypominać maszynkę do glosowania – mówi Adam Bodnar w rozmowie z reporterem "Czarno na białym" Arkadiuszem Wierzukiem. Nie ma wątpliwości, że jego los jest przesądzony i decyzja Trybunał będzie miała polityczne, a nie prawne, podstawy.

 

ZOBACZ REPORTAŻ: TRYBUNAŁ I POLITYKA. "ZBROJNE RAMIĘ WŁADZY"

 

PROF. MATCZAK O TRYBUNALE: PEŁNO ICH, A JAKBY NIKOGO NIE BYŁO

 

Rzecznika praw obywatelskich powołuje Sejm za zgodą Senatu na wniosek marszałka Sejmu albo grupy 35 posłów. Jeżeli Senat odmówi wyrażenia zgody na powołanie rzecznika, Sejm powołuje na to stanowisko inną osobę. Dwukrotnie jedyną kandydatką była mecenas Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, wysunięta wspólnie przez KO, Lewicę i Polskę 2050 Szymona Hołowni. Nie uzyskała jednak poparcia Sejmu. Za trzecim razem Sejm powołał na RPO kandydata PiS, wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka, jednak Senat nie wyraził zgody na tę nominację. W połowie marca kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na RPO został Bartłomiej Wróblewski. Wówczas w Sejmie przekonywał, że jeśli zostanie wybrany, będzie się starał pomagać niezależnie od wieku, przekonań politycznych, zapatrywań światopoglądowych czy orientacji. Wróblewski był jednym z wnioskodawców do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Kilka dni później, 19 marca, Lewica zaproponowała na urząd RPO prawnika i działacza społecznego Piotra Ikonowicza.