|

Jimek znów podbija świat. "To był najpozytywniejszy Snoop z możliwych"

Snoop Dogg i Radzimir Dębski podczas BET Awards 2025
Snoop Dogg i Radzimir Dębski podczas BET Awards 2025
Źródło: Johnny Nunez / Getty Images
Radzimir Dębski - znany również jako Jimek - jak mało kto potrafi łączyć muzykę symfoniczną i hip-hop, wypełniając tłumami krajowe stadiony i hale widowiskowe. Nic więc dziwnego, że jego talent dostrzeżono również za oceanem. W poniedziałek muzyk poprowadził orkiestrę podczas występu Snoop Dogga na gali BET Awards 2025. - Dla Snoopa to był szalenie wyjątkowy i ważny moment - zaznacza Dębski. W jedynej rozmowie z polskimi mediami po poniedziałkowej gali zdradza też kulisy tego, jak doszło do współpracy z legendą rapu. Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • W nocy z poniedziałku na wtorek w Los Angeles odbyła się gala BET Awards 2025.
  • Wśród docenionych specjalną nagrodą Ultimate Icon Award znalazł się Snoop Dogg, który dał ponad ośmiominutowy występ.
  • Raperowi na scenie towarzyszyła orkiestra pod kierownictwem Radzimira Dębskiego (Jimka).
  • Dębski w jedynej rozmowie z polskimi mediami po poniedziałkowej gali odsłania kulisy współpracy ze Snoop Doggiem i opowiada o emocjach, jakie mu towarzyszyły w Los Angeles.

Radzimir Dębski - znany szerzej jako Jimek - na co dzień jest kompozytorem muzyki filmowej i symfonicznej, dyrygentem i muzykiem, co też przy każdej okazji podkreśla. W najnowszej rozmowie z TVN24+ Dębski zaznacza: - Moją artystyczną aspiracją jest możliwość tworzenia muzyki poważnej, osiągnięcia takiej pozycji, która pozwalałaby mi na pisanie poważnych utworów na orkiestrę.

Ze światem filmu i telewizji związany jest od blisko ćwierćwiecza, debiutując jako współtwórca muzyki do filmu "Polisz kicz projekt" (reż. Mariusz Pujszo) z 2003 roku. 37-latek w dorobku ma muzykę między innymi do takich filmów jak "Miasto '44", "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej", "Atak paniki", "Kobieta z..." czy "Cisza nocna".

Początkiem bieżącego roku skomponował specjalny utwór "Ukłon", który prapremierowo wykonał podczas koncertu inaugurującego polską prezydencję przy Radzie Unii Europejskiej. Podczas gali w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej, Dębski poprowadził 160-osobową orkiestrę symfoniczną.

Radzimir Dębski podczas koncertu inaugurującego polską prezydencję przy Radzie Unii Europejskiej
Radzimir Dębski podczas koncertu inaugurującego polską prezydencję przy Radzie Unii Europejskiej
Źródło: Radek Pietruszka/PAP

Absolwent Wydziału Kompozycji Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie oraz Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (muzyka filmowa oraz orkiestracja) międzynarodową rozpoznawalność zdobył w 2012 roku, gdy wygrał konkurs ogłoszony przez Beyonce na najlepszy remiks jej piosenki "End of Time".

Trzy lata później wspólnie z Miuoshem oraz Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia stworzył projekt "2015". Nagranie z występu na bis (znanego dzisiaj jako "Hip-Hop History Orchestrated by JIMEK" bądź po prostu "Historia hip-hopu) obiegło świat, a słowa zachwytu wyrazili między innymi Ashton Kutcher, Prodigy, Pharoahe Monch czy M.O.P. Od tamtej pory jak mało który dyrygent potrafi zapełniać polskie stadiony i hale widowiskowe, za sprawą projektów jednoczących świat muzyki symfonicznej i hip-hopu.

Dębski znowu wzbudził międzynarodowe zainteresowanie. W nocy z poniedziałku na wtorek polskiego czasu Jimek poprowadził orkiestrę, która towarzyszyła Snoop Doggowi w jego występie podczas gali BET Awards 2025. Być może w Polsce ustanowione w 2001 roku nagrody przez sieć kablową Black Entertainment Television, nie cieszą się taką rozpoznawalnością jak w Stanach Zjednoczonych, ale w USA są jednym z najważniejszych wieczorów w branży rozrywkowej. BET Awards powstały po to, żeby co roku doceniać osoby czarne oraz przedstawicieli innych amerykańskich grup niedostatecznie reprezentowanych w przestrzeni publicznej za ich dokonania w muzyce, filmie, sporcie oraz filantropii.

Snoop Dogg podczas BET Awards 2025
Snoop Dogg podczas BET Awards 2025
Źródło: Jim Ruymen/UPI Photo via Newscom/PAP

Sam Snoop Dogg w tym roku doceniony został za całokształt dotychczasowych osiągnięć specjalnym wyróżnieniem: Ultimate Icon Award. Ten specjalny laur trafił w tym roku również w ręce Mariah Carey, Kirka Franklina i Jamiego Foxxa.

Po tym, jak raper odebrał statuetkę z rąk Dr. Dre i krótkiej przerwie reklamowej, Snoop Dogg wykonał składankę swoich hitów: "Unsung Heroes", "Drop It Like It's Hot", "Nuthin' But a 'G' Thang", "Outstanding" czy "Ain't No Fun (If the Homies Can’t Have None)". Do Snoop Dogga dołączyli Charlie Wilson w trakcie "Outstanding" czy Warren G i Kurupt w zamykającym składankę "Ain't No Fun (If the Homies Can't Have None)".

- W trakcie tego seta Snoopa, jakoś w połowie, odwróciłem po raz pierwszy głowę w stronę publiczności i wówczas do mnie naprawdę dotarło to, co się dzieje - wyznaje Dębski w jedynej rozmowie z polskimi mediami po poniedziałkowej gali. - Piękne jest też to, że przychodzą takie momenty, że można się cofnąć i poczuć trochę młodocianej tremy, trochę takiej młodocianej atmosfery przejęcia się. To cudowne, że dzieje się coś, czym można się tak po prostu przejąć - ocenia.

Tomasz-Marcin Wrona: Jak to się stało, że zagrałeś na gali BET Awards w towarzystwie Snoop Dogga?  

Radzimir Dębski "JIMEK": Nie mam pojęcia. To wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Tutaj tego typu rzeczy biznesowe dzieją się w niesamowitym tempie. Po prostu pojawia się zadanie do wykonania w bardzo krótkim czasie.  

Jednocześnie, to niesamowite, jak to się wszystko toczy… Spotykasz jakichś tancerzy, muzyków czy ludzi, którzy pracują przy takich wydarzeniach i w pewnym momencie wasze drogi się przecinają. Nagle, po paru latach, spotykacie się w jednym pomieszczeniu.  

Co ciekawe, to dzieje się naprawdę bardzo szybko i do samego końca nie wiadomo, co się wydarzy. Szczegóły takich wydarzeń się zmieniają, pojawiają się kolejne wersje. Trzeba bardzo szybko reagować, ponieważ jak to w Ameryce, bardzo łatwo można zostać zastąpionym kimś innym, jeżeli się sobie nie radzi.  

jimek 1
Radzimir Dębski (Jimek) o kulisach przygotowań występu ze Snoop Doggiem
Źródło: tvn24+/Jim Ruymen/UPI Photo via Newscom/PAP

Na tyle, ile możesz, zdradź szczegóły zza kulis. Zadzwonił do ciebie ktoś z produkcji tego show, być może z managementu Snoop Dogga?  

W zasadzie była to osoba kreatywna, bardzo blisko z nim związana, a jednocześnie związana z galą BET Awards. To jest ogromne święto, wyjątkowe wydarzenie w kalendarzu amerykańskiej rozrywki. Jednocześnie, jest to bardzo ważny wieczór między innymi dla wszystkich moich ulubionych muzyków. Zresztą sam Snoop wczoraj powiedział, że jest to jego najważniejsza nagroda w życiu. A nagrodzony został za całokształt twórczości artystycznej Ultimate Icon Award. Razem z nim tę samą nagrodę otrzymali Mariah Carey, Jamie Foxx i Kirk Franklin.  

A dotychczas ten zaszczyt spotkał jedynie Whitney Houston, Debrę L. Lee i Tylera Perry'ego. Powiedziałeś, że wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Jak wyglądały same przygotowania do występu Snoopa? Jak długo próbowaliście z nim cały set?  

Pierwsza próba była jedną z najfajniejszych rzeczy, jakie przytrafiły mi się w życiu. W ten dzień przez pierwsze pół dnia pracowaliśmy bez Snoopa, z samym zespołem. On pojawił się w drugiej połowie dnia. Zagraliśmy całość chyba dwa, trzy razy. Miał przy tym ogromną radość.  

W pewnym momencie spojrzał na klawiszowca. Zorientowałem się, że coś zaczyna się dziać. Klawiszowiec zaczął sobie coś podgrywać, improwizować, co od razu podłapał perkusista. Był tam też legendarny producent Soopafly, który sięgnął po kolejne klawisze. Dołączyła do nich dziewczyna, która uczyła choreografii i zaczęła improwizować ruch. W pewnym momencie przerodziło się to w pewnego rodzaju jam session, w którym uczestniczyło też około 20 tancerzy. Cała ta akcja trwała jakieś 25 minut.  

To było coś wyjątkowego. Najlepszego. To, że znalazłem się w jednym pomieszczeniu z tymi wszystkimi niesamowitymi ludźmi, w zamkniętym gronie, gdy w trakcie pracy, w trakcie próby, rozkręca się impreza, było czymś niezwykłym. Trudno mi to ubrać w słowa.  

jimek 2
Radzimir Dębski: to był najpozytywniejszy Snoop z możliwych
Źródło: TVN24+

Oglądając galę, miałem wrażenie, że w trakcie występu mieliście ze Snoopem świetny kontakt. Tak było? 

To było coś niesamowitego. Przede wszystkim dla Snoopa to był szalenie wyjątkowy i ważny moment. Żeby było jasne: w żaden sposób nie chcę, żeby ta historia była o mnie, ponieważ to Snoop Dogg był absolutnie w centrum tego występu i ten wieczór był o nim.  

Mam takie poczucie, że jeśli facet, który ma swoją gwiazdę w Hollywoodzkiej Alei Sław, zrobił masę najróżniejszych rzeczy, ostatnio był twarzą igrzysk olimpijskich, mówi, że to jest najważniejszy wieczór w karierze, to mu po prostu wierzę. Też było to po nim widać w kuluarach. Było go pełno, chętnie rozmawiał z każdym, kto go zaczepił, kto chciał zrobić sobie z nim zdjęcie. Był najpozytywniejszym Snoopem z możliwych.  

Snoop Dogg i Radzimir Dębski podczas BET Awards 2025
Snoop Dogg i Radzimir Dębski podczas BET Awards 2025
Źródło: Johnny Nunez / Getty Images

Sam chyba również się dobrze bawiłeś. Zauważyłem, że z zespołem mieliście własną "choreografię".  

Bawiłem się absolutnie rewelacyjnie. Mój "taniec" był dość spontaniczną rzeczą, na którą zdecydowałem się w ostatnim momencie. Wszyscy się ze mnie strasznie śmiali. Na próbach ani razu się nie wychylałem, patrzyłem tylko kątem oka, jak inni tańczyli. Podczas występu był taki moment, gdy "zacząłem tańczyć".  

Cała ta gala była przepięknym doświadczeniem. Podczas próby na tej właściwej scenie na widowni były rozłożone takie duże wizerunki osób, kto gdzie będzie siedzieć. Te wszystkie wielkie gwiazdy zaledwie jakieś 10 metrów od mojego podium. Wszystko to było jakimś dziwnym uczuciem. Potem, w trakcie tego seta Snoopa, jakoś w połowie, odwróciłem po raz pierwszy głowę w stronę publiczności i wówczas do mnie naprawdę dotarło to, co się dzieje.  

Dlaczego? 

Uświadomiłem sobie, że rozpoznaje te wszystkie osoby. Ludzi, których jestem ogromnym fanem. W jednym momencie zobaczyłem w pierwszym rzędzie te legendy, jak Dr. Dre - pierwszy twórca hip-hopowy, który stał się miliarderem. To, że gdzieś się pojawia, że wychodzi z domu, jest wielkim wydarzeniem. Ma to taką samą rangę, jak - nie wiem, czy pamiętasz - gdy Michael Jordan wziął udział w 75. urodzinach NBA. Były tam obecne wszystkie legendy ligi, a i tak ogromną niespodzianką dla wszystkich była obecność Jordana.  

Od lewej: Shante Broadus, Dr. Dre i Snoop Dogg
Od lewej: Shante Broadus, Dr. Dre i Snoop Dogg
Źródło: Jim Ruymen/UPI Photo via Newscom/PAP

Na gali byli też Busta Rhymes, Kendrick Lammar i wielu innych, a obok stoi na przykład Stevie Wonder, któremu wszyscy się kłaniają, wszyscy się z nim witają. Dla kogoś, kto też jest producentem, dla nas to jest najbardziej muzyczna impreza. Był też Teddy Riley, który pisał wszystkie największe hity Michaela Jacksona, na których dorastałem. I nagle mijam się z nim za kulisami. W pierwszym rzędzie byli też Babyface, Jennifer Hudson, Amerie. Staram się przywołać te najbardziej rozpoznawalne osobistości.  

Dalej, w trakcie naszego występu pojawił się Charlie Wilson. To był nasz gość, który w pewnym momencie dołączył do Snoopa, a okazało się, że siedział razem z nami. Wyszedł zaśpiewać "Beautiful", który oryginalnie nagrał z Pharellem.  

Atmosfera gali BET Awards jest zupełnie inna niż na tego typu wydarzeniu, w którym dotychczas uczestniczyłem. Wyobraź sobie, że jest jakaś kategoria muzyczna i prezentowani są nominowani - na przykład młodzi raperzy - z jakimś kilkusekundowym fragmentem ich kawałka, a cała sala śpiewa razem z tym fragmentem. I tak przez trzy godziny. I wszyscy świetnie się bawili.  

To wszystko było dla mnie nie do uwierzenia. W pewnym momencie miałem totalne FOMO, że omija mnie coś fajnego, gdy z zespołem musieliśmy być już w pełnej gotowości za kulisami, podpiąć słuchawki przed wyjściem na scenę. Nie mogłem więc śledzić tego, co się dzieje ani od przodu, ani na tych wszystkich telewizorach. Byliśmy na scenie za taką kotarą, którą odsłonili tuż przed występem.  

jimek 3
Radzimir Dębski o swoich wrażeniach z występu podczas gali BET Awards 2025
Źródło: TVN24+

Trudno mi opisać uczucia, gdy na przykład na scenie pojawił się Kurupt, który jest takim naprawdę groźnym raperem, a słuchałem go jako dzieciak. Był też bardzo ważnym gościem na płytach Dr. Dre, razem z świętej pamięci Natte Doggiem, który też „śpiewał” podczas naszego występu. Kurupt wyszedł na scenę, a do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy, czy w ogóle się będzie. O tym, że Dr. Dre nas zapowie, też dowiedziałem się na parę minut przed. Wyobraź sobie cały ten ogrom uczuć, gdy co chwila dzieje się coś takiego, gdy na korytarzach mijasz kogoś takiego.  

Przez chwilę zacząłem się zastanawiać nad tym - nie wiem, jak to opisać - że chyba nie jestem we właściwym miejscu. Miałem świadomość, że jestem gościem. Ale zostałem bardzo ciepło przyjęty, co było bardzo piękne. Zresztą to, co wyróżnia BET Awards, to właśnie fakt, że tu liczą się ludzie i czuć samo ciepło.  

Świat podbiłeś już 13 lat temu, gdy zrobiłeś słynny już remiks "End of Time" Beyonce. Tak też się składa, że 10 lat temu zrobiliście z Miuoshem i NOSPR-em projekt "2015", z którego pochodzi "Historia hip-hopu" ("Hip-Hop History Orchestrated by JIMEK"). I znowu zachwyciłeś międzynarodowe gwiazdy i publiczność. Czy robiąc "Historię…", wyobrażałeś sobie, że pewnego dnia będziesz na jednej scenie ze Snoop Doggiem i to w takich okolicznościach? 

Nie chcę popadać w banały, używać jakichś górnolotnych słów, ale mam poczucie, że to wszystko jest dla mnie piękną lekcją życiową. W poprzednich latach miało zadziać się wiele rzeczy, które nie dochodziły do skutku. Takie jest życie, to część tej gry. Bardzo dużo opcji pojawia się po drodze, równie dużo się nie wydarza. Czasem do skutku dochodzą bardzo fajne rzeczy, ale nie dociera to do nikogo. Inne, które udaje się nam zrobić, są dostrzegane w jakimś konkretnym, wąskim gronie. Nie wszystko może być aż tak spektakularne, jak ta gala. 

Natomiast te 10 lat temu absolutnie nie spodziewałem się, że coś takiego może się wydarzyć. Tak samo szybko, jak wydarzyła się ta współpraca ze Snoop Doggiem, tak równie szybko powstał wówczas ten bis - "Historia hip-hopu". To też była śmieszna, nieoczekiwana sytuacja.  

Hip-Hop History Orchestra
Hip-Hop History Orchestra by JIMEK (wideo z 2015 roku)
Źródło: JIMEK MUSIC

Co masz na myśli? 

Napisałem go bez grama jakiejkolwiek kalkulacji. A wynikało to z tradycji muzyki klasycznej, poważnej. Grając koncert z orkiestrą, na przykład w filharmonii, to jeżeli publiczność wywołuje cię na bis, to trzeba mieć przygotowanego coś spoza programu. To musi być coś szpanerskiego, czy też mówiąc językiem klasycznym: wirtuozerskiego. Przed koncertem „2015” nie miałem nic takiego przygotowanego. Napisałem to w ostatniej chwili i dałem muzykom na próbie generalnej do przeczytania a vista - czyli, dałem im coś do zagrania bez przygotowania, przy pierwszym spojrzeniu na nuty. Było to więc tylko coś, co wówczas było w moim odczuciu pewnego rodzaju deserem muzycznym.  

Potem się to samo rozniosło, te wszystkie gwiazdy zaczęły udostępniać nagranie. Pomijam już fakt, że nie mieliśmy żadnego profesjonalnego zapisu tej części koncertu. To wideo pojawiło się w sieci tylko dlatego, że kumpel pozbierał nagrania z 70 telefonów i zmontował w całość.  

jimek 4
Jimek o swojej dotychczasowej karierze
Źródło: tvn24+

Z wykształcenia jesteś muzykiem klasycznym, kończyłeś kompozycję w Warszawie oraz muzykę filmową i orkiestrację w Los Angeles. Czy ten romans z hip-hopem jest częścią świadomie wybranej ścieżki artystycznej?  

Ta sfera związana z hip-hopem to tylko pewnego rodzaju hobby, część prywatnych zainteresowań, która "rozlała się" na mój zawód - mówiąc zupełnie nieromantycznie. Mój codzienny zawód związany jest przede wszystkim z orkiestracją, z muzyką filmową, a artystyczną aspiracją jest możliwość tworzenia muzyki poważnej, osiągnięcia takiej pozycji, która pozwalałaby mi na pisanie poważnych utworów na orkiestrę.  

Trochę przez przypadek, do tego życia zawodowego przebiły się prywatne zajawki, coś, co było tylko hobby. Mam takie wrażenie, że taka jest też młodość. Po remiksie dla Beyonce rzeczywiście udało mi się zrobić jeszcze kilka hip-hopowych kawałków, między innymi z Pezetem. Jednocześnie, miałem szczęście, że ktoś pozwolił mi nagrać na orkiestrę pięciominutowy materiał i mogło to być cokolwiek. W efekcie, w naturalny sposób muzyka symfoniczna połączyła się z hip-hopem.  

Współpraca z Beyonce dała mi pewną rozpoznawalność i jako artysta miałem w ręku narzędzia, żeby zrobić coś większego. Zwróć uwagę, że zrobienie dużego koncertu symfonicznego nie jest łatwe, chociażby z perspektywy jego rentowności i żeby bilety nie kosztowały po kilka tysięcy złotych.  

Co przed tobą?  

Powrót do Warszawy i w poniedziałek wchodzę do studia. Dostałem ogromną wolność twórczą i możliwość nagrania własnego materiału. Z perspektywy tej koncertowej, w której pojawiają się elementy hip-hopowe, przede mną robienie rzeczy nowych, dla siebie i po swojemu. W efekcie powstaje płyta, do której udało mi się zaprosić orkiestrę i paru niesamowitych gości. Kilku moich rapowych idoli namówiło mnie, żeby napisać kompletnie nowe rzeczy i to jest zasada, która przyświeca nam przy tej płycie. 

Zupełnie inaczej patrzę na tę część mojej pracy, związanej z muzyką poważną i filmową.  

A dużo masz zabookowanych filmów, seriali?  

W sumie tak. Właśnie pracuję nad muzyką do dużego serialu. Po powrocie do Warszawy, będziemy robić pierwsze nagrania. 

Da się ochłonąć po takim doświadczeniu, jak występ ze Snoop Doggiem na gali BET Awards? 

Zupełnie szczerze: po paru takich latach, po kilku takich koncertach i doświadczeniach, ciężko cieszyć się nimi taką dziecięcą radością. Gdy po nich przychodzi chwila na ochłonięcie, zaczyna się przyzwyczajać do tego uczucia radości. Ale piękne jest też to, że przychodzą takie momenty, że można się cofnąć i poczuć trochę młodocianej tremy, trochę takiej młodocianej atmosfery przejęcia się. To cudowne, że dzieje się coś, czym można się tak po prostu przejąć. Ten występ mi o tym przypomniał. Dzięki niemu uśmiechnąłem się do dzieciaka, który we mnie cały czas jest. 

Czytaj także: