Audio: Kropka nad i 

Tomasz Siemoniak

Czas trwania 21 min

Rozmowy trwają. Atmosfera jest bardzo dobra. Donald Tusk pierwszy powie o tym, kto będzie w jego rządzie - powiedział Tomasz Siemoniak z Koalicji Obywatelskich pytany o to, czy znów zostanie Ministrem Obrony Narodowej. Przyznał jednak, nie nie wyklucza takiego scenariusza. Skomentował doniesienia, jakoby prezes PSL miałby pełnić tę funkcję. - Władysław Kosiniak-Kamysz jest liderem politycznym i taki lider może być ministrem każdego resortu, bo ma do tego odpowiedni format. Ja bardzo wysoko go cenię. Uważam za wybitnego polityka, przyzwoitego człowieka - mówił Siemoniak. Podkreślił jednak, że nie wie, czy te dywagacje mają w ogóle coś wspólnego z prawdą. Były szef MON odniósł się również do niedawnych rezygnacji generałów. - To nie był brak sympatii. Minister Błaszczak nie musiał z generałem Andrzejczakiem jeździć na wakacje. To była po prostu rosnąca wrogość, brak zaufania. To było widoczne gołym okiem. Sprawa rosyjskiej rakiety, te całe przepychanki, oskarżanie przez Błaszczaka generałów... To nie miało prawa mieć miejsca - ocenił Siemoniak. Jego zdaniem "od maja było wiadomo, że mąki już z tego chleba nie będzie, że nie ma żadnej współpracy". - Nie może być w tak kluczowym miejscu braku zaufania. Mówiłem w maju, że albo musi odejść minister Błaszczak albo generałowie. Nie da się dłużej tego ciągnąć. Ciągnięto to i wybuchło to rządowi na cztery dni przed wyborami - podsumował polityk KO. Zdaniem Siemoniaka podjęcie takiej decyzji przez generałów, w takim terminie, musi świadczyć o tym, że musiało dojść do jakiegoś konkretnego zdarzenia, po którym generałowie rzucili papierami.