Od początku afery mieszkaniowej sztab Karola Nawrockiego unika odpowiedzi na kluczowe pytania. I wciąż nie opublikował kluczowych dokumentów. Nadal pozostaje niejasne, w jakich okolicznościach kandydat PiS na prezydenta i jego żona kupili mieszkanie od schorowanego gdańskiego emeryta, żyjącego w skrajnej biedzie.
Aferę mieszkaniową z udziałem Karola Nawrockiego zapoczątkował 28 kwietnia sam Nawrocki. Do tego dnia niespecjalnie interesowano się majątkiem prezesa Instytutu Pamięci Narodowej i kandydata PiS w wyborach prezydenckich. Ale właśnie w poniedziałkowy wieczór odbyła się debata wszystkich kandydatów na prezydenta zorganizowana przez redakcję "Super Expressu". I podczas debaty Karol Nawrocki oświadczył (odnosząc się do kwestii podatku katastralnego): - Mówię w imieniu Polek i Polaków zwykłych, takich jak ja, którzy mają jedno mieszkanie.
Dwa dni później, 30 kwietnia, portal Onet opublikował artykuł zaczynający się od słów: "Kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki powiedział nieprawdę (…) Nawrocki stwierdził, że ma jedno mieszkanie, a z ustaleń Onetu wynika, że jest właścicielem dwóch mieszkań".
"Opieka" i "wkład finansowy”
Jeszcze tego samego dnia Emilia Wierzbicki, rzeczniczka sztabu wyborczego Nawrockiego zamieściła na X oświadczenie.
"Wszystkie informacje o posiadanych mieszkaniach dr Karol Nawrocki zawierał od lat w oświadczeniach majątkowych. Wszystkie informacje były też przedmiotem informacji przedkładanych służbom udzielającym certyfikaty dostępu do informacji niejawnych i owocowały zawsze przyznaniem najwyższych klauzul bezpieczeństwa. Z tytułu posiadania nieruchomości rodzina Nawrockich nie uzyskuje żadnych dochodów. Mieszkanie jest w dyspozycji osoby, którą od wielu lat, jeszcze jako działacz społeczny w gdańskiej dzielnicy Siedlce, jako jedyny opiekował się dr Karol Nawrocki" - zapewniła.
"Karol Nawrocki nabył prawo własności do opisywanej kawalerki w zamian za wkład finansowy oraz od lat sprawowaną opiekę nad jej właścicielem, w tym ponoszenie kosztów utrzymania mieszkania. Karol Nawrocki nie czerpie żadnych korzyści finansowych z tego faktu" - zaznaczyła rzeczniczka.
Emilia Wierzbicki nie opublikowała jednak żadnych dokumentów, które potwierdzałyby, w jakich okolicznościach Nawrocki nabył mieszkanie. Nie wskazała, czy "opieka w zamian za mieszkanie" została ujęta w jakiejkolwiek umowie. Nie doprecyzowała też, jak wysoki był ów "wkład finansowy".
Podkreśliła też, że informacje o nieruchomościach Karola Nawrockiego i jego żony zostały zawarte w oświadczeniach majątkowych, które kandydat na prezydenta składał jako prezes IPN. Te oświadczenia nie były jednak jawne, a sam kandydat ani jego rzeczniczka nie zdecydowali się ich opublikować.
W następnych dniach uwaga opinii publicznej skupiła się na wizycie Nawrockiego w Stanach Zjednoczonych. Ale tylko na chwilę.
Sprawa kawalerki wróciła już w niedzielę, 4 maja, gdy okazało się, że mieszkanie być może rzeczywiście jest "w dyspozycji" pana Jerzego, ale starszego mężczyzny w tym mieszkaniu nie ma. Gdzie zatem jest?
Tego samego dnia, późnym wieczorem, ukazało się kolejne oświadczenie Emilii Wierzbicki. Uprzedzało kolejny artykuł Onetu, który dopiero miał się ukazać. Rzeczniczka napisała, że "sprawa kawalerki" jest wykorzystywana do "ataku" na Karola Nawrockiego i dowodzi, że w "brudną kampanię" zaangażowano służby specjalne.
"Pan Jerzy to sąsiad Karola Nawrockiego. Karol Nawrocki jako społecznik przez wiele lat pomagał Panu Jerzemu, który jest osobą niepełnosprawną i samotną. Karol Nawrocki przekazał Panu Jerzemu pieniądze na wykup mieszkania, które Pan Jerzy obiecał przekazać Nawrockiemu za świadczoną pomoc. (...) Odkąd mieszkanie stało się formalnie własnością Karola Nawrockiego, ten nadal pomagał Panu Jerzemu, regularnie opłacając rachunki, robiąc zakupy spożywcze, wykupując leki itp. (…) Pan Jerzy wciąż jest dysponentem mieszkania. Kontakt z Panem Jerzym urwał się w grudniu 2024 roku. Wówczas jak co roku Karol Nawrocki poszedł odwiedzić Pana Jerzego w okresie świąt Bożego Narodzenia. Mężczyzna nie otworzył drzwi i nie ma z nim od tej pory kontaktu. Karol Nawrocki próbował odnaleźć go poprzez sąsiadów i znajomych, jednak bezskutecznie" - napisała Wierzbicki.
Wciąż jednak nie opublikowała żadnych dokumentów, na przykład potwierdzeń opłat za rachunki. Nadal nie ujawniała, za jaką kwotę Nawroccy kupili 28-metrową kawalerkę, kiedy dokładnie, na jakich warunkach. Oświadczenia majątkowe wciąż pozostawały niejawne - nie sposób było więc sprawdzić, czy rzeczywiście widnieje w nich owa kawalerka. Wierzbicki nie zdradziła też kwoty, jaką Nawrocki przekazał panu Jerzemu na "wykup mieszkania" i o co w ogóle chodzi z tym wykupem.
Pan Jerzy
W poniedziałek, 5 maja, Onet opublikował kolejny tekst.
W ten sposób na medialną scenę wkroczył Jerzy Ż., rocznik 1947, niepełnosprawny mężczyzna, który sprzedał Nawrockim swoje mieszkanie, choć wciąż pozostaje jego "dysponentem". Jak ustalił Onet, Jerzy Ż. przebywa aktualnie w Domu Pomocy Społecznej w Gdańsku.
O tym "opiekujący się" nim Karol Nawrocki nie wiedział.
Jeszcze w poniedziałek okazało się, że:
- mimo zapewnień Emilii Wierzbicki, że Karol Nawrocki jako jedyny opiekował się Jerzym Ż., mężczyzna od 2007 roku był podopiecznym Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie;
- mieszkanie, które aktualnie należy do Karola Nawrockiego, jeszcze w 2011 roku było mieszkaniem komunalnym;
- Jerzy Ż. kupił je od gminy z 90-procentową bonifikatą;
- trzy miesiące po tym zakupie, czyli w styczniu 2012 roku, zawarł z Nawrockimi umowę przyrzeczenia sprzedaży, która zawierała jednak zapis, że do właściwej sprzedaży dojdzie dopiero między 2 stycznia a 31 marca 2017 roku.
I właśnie w marcu 2017 roku Karol Tadeusz i Marta Sandra małżonkowie Nawroccy stali się pełnoprawnymi właścicielami kawalerki na gdańskich Siedlcach. Dlaczego dopiero po pięciu latach? Bo gdyby Jerzy Ż. sprzedał je przed upływem tego okresu, straciłby 90-procentową bonifikatę.
Z wpisów, które przed laty mężczyzna zamieszczał w mediach społecznościowych, wynika, że żył w skrajnej biedzie.
Ja otrzymuję z MOPR 600 zł. jestem niepełnosprawny, nie chodzę bez kul, nie starcza na jedzenie, i tyle.Wpis z 22 marca 2020 roku
Raz opisałem, jestem niepełnosprawny, jestem samotny w mieszkaniu dostaję 600 zł. miesięcznie. Na dwie godziny jest opiekunka. Czekam na zabiegi ortopedyczne. I tyle.Wpis z 7 kwietnia 2020 roku
Mimo kolejnych publikacji w mediach w poniedziałek Emilia Wierzbicki wciąż nie udostępniła żadnych dokumentów, które potwierdzałyby jej oświadczenia z platformy X. Zorganizowała za to konferencję prasową w formie wiecu, na której pytania dziennikarzy były zakrzykiwane przez zwolenników kandydata.
Wciąż nieujawnione pozostawały oświadczenia majątkowe Nawrockiego. On sam mówił tak: - Gwarantuję, że nie mam w swoim oświadczeniu majątkowym nic do ukrycia. Jestem skromnym człowiekiem, ale procedura w Instytucie Pamięci Narodowej jest taka, że moje oświadczenie majątkowe trafia do Sądu Najwyższego. (…) Jeśli będzie możliwość prawna opublikowania mojego oświadczenia majątkowego, to to zrobię.
O tym, że mógłby to zrobić sam, pisaliśmy na Konkret24.
W poniedziałek, 5 maja, wysłaliśmy do Emilii Wierzbicki dziesięć szczegółowych pytań o okoliczności transakcji między małżonkami Nawrockimi a Jerzym Ż. Chcieliśmy wiedzieć między innymi, co faktycznie kryje się za stwierdzeniem, że starszy mężczyzna pozostaje "dysponentem mieszkania". Czy w umowie sprzedaży zawarto zapis o służebności lokalu? A jeśli tak, to czy jest to służebność dożywotnia? Jaka jest podstawa formalna dysponowania mieszkaniem przez Jerzego Ż.?
Pytaliśmy o to, bo żadne takie zastrzeżenie nie znalazło się w księdze wieczystej 28-metrowej kawalerki na gdańskich Siedlcach.
Wierzbicki nie odpowiedziała.
Zapytaliśmy ponownie we wtorek rano. Wówczas rzeczniczka odpisała: "Zachęcam do oglądania konferencji prasowej dziś o godz. 11".
Pani Anna
6 maja ukazał się kolejny artykuł Onetu. Dziennikarze rozmawiali z Anną Kanigowską - opiekunką Jerzego Ż. z ramienia ośrodka pomocy społecznej. Kobieta stwierdziła, że starszy mężczyzna żył w nędzy, nie był w stanie samodzielnie funkcjonować, że jego mieszkanie było nieogrzane i nie był nawet świadomy, że nie jest ono już jego własnością. W ostrych słowach skrytykowała Karola Nawrockiego.
Sześć minut po publikacji Onetu, ponad tydzień po debacie "Super Expressu" Emilia Wierzbicki zamieściła pierwszy dokument: oświadczenie majątkowe Karola Nawrockiego, choć nie najnowsze, bo z 2021 roku. Okazało się, że w oświadczeniu jest jeszcze trzecie mieszkanie, którego, jak potem podkreślał Nawrocki, w rzeczywistości wcale nie posiada, ale wpisał je na wszelki wypadek, bo to lokal, który jego wciąż żyjąca matka zapisała swoim dzieciom w testamencie.
Polityczny atak
O godzinie 11 do dziennikarzy wyszli trzej posłowie PiS: Przemysław Czarnek, Paweł Szefernaker i Andrzej Śliwka. W ciągu trwającej godzinę konferencji Przemysław Czarnek pokazywał różne dokumenty, choć żadnego nie udostępnił w sposób, który umożliwiałby jego weryfikację.
Odczytał między innymi treść testamentu, który sporządził - odręcznie, bez udziału notariusza - Jerzy Ż.: "Ja, niżej podpisany, przekazuję mój dobytek w drodze testamentu Karolowi Nawrockiemu. Zaznaczam, że wydziedziczam swoją żonę i dzieci. Robię tak z racji braku kontaktu z wyżej wymienionymi przez 37 lat".
Wśród przedstawianych dokumentów znalazły się również akty notarialne, między innymi umowy przedwstępnej sprzedaży kawalerki. Poseł Czarnek cytował fragmenty. Z tego, co odczytał, wynikało, że Nawroccy kupili mieszkanie od Jerzego Ż. za 120 tysięcy złotych. W umowie nie znalazł się żaden zapis zobowiązujący Nawrockiego do opieki nad starszym mężczyzną, więc wszystko, co robił, robił z własnej, nieprzymuszonej woli, z dobroci serca - przekonywali posłowie PiS. Mieszkanie - jak twierdzili, zostało zakupione po cenie rynkowej, a kwota - cena za kawalerkę w wysokości 120 tys. zł została uregulowana.
Posłowie przekonywali, że nie ma żadnej "afery", a cała sprawa jest po prostu politycznym atakiem, w którym biorą udział dziennikarze i służby specjalne, oraz elementem kampanii wyborczej Rafała Trzaskowskiego, który dołuje w sondażach.
Niedługo potem Emilia Wierzbicki opublikowała kolejne oświadczenie majątkowe Karola Nawrockiego, tym razem to najnowsze z 2025 roku. Wciąż jednak nie opublikowała żadnego dokumentu potwierdzającego okoliczności zawarcia transakcji między Jerzym Ż. a małżonkami Nawrockimi.
Kluczową stronę aktu notarialnego z 2012 roku opublikowali za to dziennikarze Wirtualnej Polski. Z tego dokumentu wynika jasno, że już w 2012 roku Nawroccy i Jerzy Ż. potwierdzili przed notariuszem, że transakcja między nimi została w całości rozliczona. Już wtedy, czyli na pięć lat przed faktycznym przekazaniem własności.
W ratach, przez czternaście lat
Tymczasem krótko po konferencji prasowej posłów PiS Karol Nawrocki wystąpił w programie Rymanowski Live. Był pytany przez prowadzącego o szczegóły zakupu mieszkania od Jerzego Ż.
- Jaka była sekwencja zakupu czy wykupu tego mieszkania? - dociekał Bogdan Rymanowski. - Bo rozumiem, że wszystko zaczęło się w 2011 roku i wtedy pojawiła się możliwość wykupu tego mieszkania przez pana Jerzego za 10 procent jego wartości, tak?
- To już regulował oczywiście pan Jerzy, ale pojawiła się opcja zakupu tego, czy wykupu tego mieszkania, na które pan Jerzy potrzebował środki finansowe - odpowiadał kandydat na prezydenta Karol Nawrocki. - Ja mu te środki finansowe przekazałem (…) na to, żeby opłacił swoje zaległości w jakichś tam czynszach komunalnych, bo miał nieopłacone rachunki. Wykupił też, dopełnił formalności w odniesieniu do wykupu mieszkania komunalnego.
- To jaka to była kwota, którą pan przekazał panu Jerzemu?
- Około 20 tysięcy złotych. (…)
- Przekazuje pan te 20 tysięcy panu Jerzemu w 2011? I w 2017, czyli po pięciu latach, (…) panowie podpisujecie umowę, tak? To jest umowa sprzedaży?
- Wcześniej jest podpisana umowa przedwstępna sprzedaży. Ta umowa przedwstępna sprzedaży reguluje nasze zobowiązania względem siebie, odnosi się do ceny rynkowej 120 tysięcy złotych, bo wówczas tyle kosztowało tego typu mieszkanie na wolnym rynku. No i jest pewną konkretną gwarancją, że te środki w konkretnej formule zostaną przekazane Jerzemu Ż., uwzględniając te koszty, które zostały już poniesione, a nie uwzględniając tych rzeczy, które robię z dobrego serca i na które mnie stać.
- Czyli formalnie przelał pan te pieniądze czy przekazał pan te 120 tysięcy panu Jerzemu?
- Przekazanie całej kwoty 120 tysięcy złotych wówczas panu Jerzemu Ż. byłoby zagrożeniem dla jego życia i zdrowia.
Dalej Karol Nawrocki stwierdził, że umowa przedwstępna sprzedaży jest "pewną konkretną gwarancją, że te środki w konkretnej formule zostaną przekazane Jerzemu Ż.". Zostaną przekazane, czyli stanie się to w przyszłości, już po zawarciu umowy w 2012 roku.
Dalej mówił: "po zawarciu tego typu umowy już ich regulacja i kwoty wypłacane pozostają pomiędzy partnerami takiej umowy".
Cały czas chodzi o umowę przedwstępną sprzedaży.
W dalszej części wywiadu Nawrocki przyznał, że płacił w formie przelewu, w formie gotówki, która była dostarczana "do różnych miejsc", w których przebywał Jerzy Ż. i że trwało to (przekazywanie kwoty 120 tysięcy złotych w ratach) w sumie czternaście lat.
Rymanowski dopytywał, czy Nawrocki przez te wszystkie lata płacił co miesiąc czynsz za to mieszkanie, a także rachunki za prąd i wodę. Kandydat nie odpowiedział jednak wprost: - Wydaje mi się, że my kwotę rynkową 120 tysięcy złotych przekroczyliśmy już jakiś czas temu. Mówi o tym prosta arytmetyka. To jest 14 lat, czyli to jest około ośmiu tysięcy rocznie - stwierdził.
Cała cena sprzedaży
Wróćmy zatem do aktu notarialnego, którego fragmenty co prawda odczytał Przemysław Czarnek, ale którego pełnej treści do tej pory sztab kandydata nie ujawnił. Jedną stronę tego dokumentu opublikowała Wirtualna Polska. I tam czytamy: "Karol Tadeusz i Marta Sandra małżonkowie Nawroccy oświadczają, że zapłacili oni na rzecz Jerzego Ż. całą cenę sprzedaży w kwocie 120 tys. zł, co Jerzy Ż. potwierdza".
Karol Nawrocki stwierdził, że kwotę tę zapłacił w wielu ratach na przestrzeni czternastu lat. Tymczasem z zapisu w akcie notarialnym wynika, że cała kwota (120 tys. zł) została zapłacona już w styczniu 2012 roku, a zatem trzy miesiące po wykupie mieszkania od gminy przez Jerzego Ż.
We wtorek po południu inna kandydatka na prezydenta, Magdalena Biejat, zapowiedziała złożenie w tej sprawie zawiadomienia do prokuratury.
Do czasu publikacji tego tekstu sztab Nawrockiego wciąż nie opublikował żadnych dokumentów poza oświadczeniami majątkowymi z 2021 i 2025 roku.
Do czasu publikacji tego tekstu Emilia Wierzbicki nie odpowiedziała na żadne z dziesięciu pytań, które wysłaliśmy jej w poniedziałek.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Gadomski/PAP