Audio: Kawa na ławę

Cezary Tomczyk, Artur Soboń, Krzysztof Hetman, Joanna Mucha, Magdalena Biejat, Andrzej Dera

W lutym inflacja osiągnęła najwyższy wskaźnik od ponad dwóch dekad - 18,4 procent rok do roku. Goście "Kawy na ławę" dyskutowali o przyczynach rosnącej drożyzny. Poseł Platformy Obywatelskiej Cezary Tomczyk przekonywał, że "wszyscy wiemy, że w tej sprawie mieliśmy serię błędów, pomyłek i partactwa, niestety". Jego zdaniem to, co napędza inflację, to "ceny ciepła, elektryczności, to jest benzyna, to jest Orlen". - Wy nie dość, że w tej trudnej sytuacji Polakom nie pomagacie, to jeszcze ich łupicie na stacjach benzynowych i wtedy, kiedy muszą płacić za energię elektryczną - ocenił mówiąc do przedstawicieli obozu rządzącego. - Dlaczego odczyt za luty jest odczytem rekordowym? Dlatego, że styczeń i luty rok temu to są tarcze antyinflacyjne, czyli obniżenie o trzy punkty procentowe inflacji - przekonywał wiceminister finansów Artur Soboń z PiS. Europoseł Koalicji Polskiej-PSL Krzysztof Hetman ocenił, że "rząd nie jest absolutnie zainteresowany tym, aby walczyć z inflacją, ponieważ na tej inflacji zarabia gigantyczne pieniądze bezpośrednio". - A pośrednio zarabia poprzez wszelkiego rodzaju nieograniczone marże, które nakłada na ceny energii elektrycznej, gazu bądź paliw - dodał. Posłanka Joanna Mucha z Polski 2050 stwierdziła, że "trzeba by było zadać pytanie, co się stało z putinflacją". - Dlatego, że ceny wszystkich surowców, które w trakcie wojny (w Ukrainie - red.) rzeczywiście wzrosły, dzisiaj są poniżej tych cen, które były przed wojną. W związku z tym przekonywanie Polaków, że mieliśmy do czynienia z inflacją, która była nakręcana przez wojnę, już dzisiaj po prostu wyparowało - powiedziała. Zdaniem Magdaleny Biejat z partii Lewica Razem, "wbrew zapewnieniom niektórych ekonomistów inflacja rozpędzała się przede wszystkim nie tylko ze względu na znaną nam wszystkim sytuację geopolityczną, wojnę i przerwanie łańcuchów dostaw, ale była napędzana przez spiralę marżowo-cenową". Prezydencki minister Andrzej Dera był pytany, jak tłumaczy inflację, skoro źródła energii są tańsze niż przed wojną. Odparł, że zależy to od tego, "o jakim źródle energii rozmawiamy". - Jeżeli rozmawiamy o paliwach, to musieliśmy zmienić całkowicie źródło dostaw. Jesteśmy krajem, który zrezygnował z ropy rosyjskiej, ściągamy ją z innych części świata, co za tym idzie, to jest wszystko droższe - mówił Dera.