- Andrzej Duda zaprzysiągł sędziów dublerów do Trybunału Konstytucyjnego i neosędziów - sędziów nominowanych przez upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa.
- Raz zawetował forsowane przez Zjednoczoną Prawicę zmiany w Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa, ale potem - po niewielkich zmianach - je podpisał.
- Działalność prezydenta w obszarze sądownictwa i sprawiedliwości pozbawiła Polskę dostępu do unijnych środków na Krajowy Plan Odbudowy.
Jeszcze zanim Andrzej Duda został kandydatem na prezydenta, jeszcze zanim PiS wygrało wybory parlamentarne w 2015 roku, to właśnie Duda był jedną z głównych postaci promujących program PiS w zakresie zmian w sądownictwie.
Krótko po tym, jak przejęło władzę, PiS zaczęło wprowadzać swoje plany w życie. Ponieważ polityk PiS Andrzej Duda został prezydentem, to realizowanie zapowiedzi raczej nie było trudne.
- Ta prezydentura była taką dość partyjną prezydenturą, ukierunkowaną dość wyraźnie na umożliwienie realizacji Zjednoczonej Prawicy jej obietnic - komentuje profesor nauk prawnych Maciej Gutowski.
Kiedy nowa sejmowa większość wybrała sędziów Trybunału Konstytucyjnego na zajęte już miejsca, prezydent Andrzej Duda w nocy odebrał od nich ślubowanie. Tak zwani sędziowie dublerzy do dzisiaj pozostają jednym z głównych problemów trybunału. Orzeczenia ich i ich następców są podważane, a sam Trybunał Konstytucyjny - między innymi przez powoływanie do niego czynnych polityków - albo nie działa, albo jest wykorzystywany jako przedłużenie PiS.
To Andrzej Duda powołał na prezesa TK Julię Przyłębską - i powołał ją w niewłaściwej procedurze. Był też podpis pod nową ustawą o Trybunale Konstytucyjnym autorstwa PiS.
Andrzej Duda najpierw zawetował zmiany w SN i KRS, potem podpisał
Kiedy Prawo i Sprawiedliwość zabrało się za zmiany w Sądzie Najwyższym, podczas masowych protestów było słychać: "nie podpisuj".
W połowie 2017 roku prezydent zawetował dwie ustawy PiS: o Sądzie Najwyższym i o Krajowej Radzie Sądownictwa, ale głównie dlatego, żeby minister sprawiedliwości nie miał zbyt mocnej pozycji ustrojowej. - To był krok, z którym można było wiązać wtedy jakieś nadzieje, ale, niestety, później przyszło rozczarowanie - ocenia dr Marcin Szwed, ekspert Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Andrzej Duda zaproponował własne projekty. Ostatecznie w nieco zmienionej formie, ale jednak do zmian i w Sądzie Najwyższym, i w Krajowej Radzie Sądownictwa doszło. W Sądzie Najwyższym pojawiły się dwie nowe izby - podważane przez unijne trybunały. Za słynną izbę dyscyplinarną płaciliśmy nawet wysokie kary.
Krajową Radę Sądownictwa w większości zaczęli wybierać politycy - sprawa ciągnie się do dzisiaj, to stąd pojęcie tak zwanych neosędziów i podważane wyroki.
Ustawy podpisane przez Andrzeja Dudę sabotowały KPO
- Tych 10 lat nie da się podsumować łącznie. Osobno to jest ponad osiem lat rządów Prawa i Sprawiedliwości, gdzie demolowano, niszczono wymiar sprawiedliwości - uważa senator Krzysztof Kwiatkowski.
- Absolutna mniejszość polskich sędziów, ale skrajnie upolityczniona, postanowiła sabotować wszelkie próby przeprowadzenia reformy wymiaru sprawiedliwości - stwierdził poseł PiS Radosław Fogiel.
Efekty zmian PiS-u w sądownictwie krytykowała nie jakaś mniejszość polskich sędziów, tylko potężna grupa prawników i w kraju, i za granicą, w tym instytucje unijne i Rady Europy.
- Nie będą nam w obcych językach narzucali, jaki ustrój mamy mieć w Polsce i jak mają być prowadzone polskie sprawy - tak na to reagował Andrzej Duda.
Jeszcze niedawno o krytycznych wobec zmian PiS sędziach mówił tak: "skończy się na tym, że trzeba będzie wszystkich tych ludzi wyrzucić ze stanu sędziowskiego bez prawa do stanu spoczynku".
To Andrzej Duda podpisał słynną ustawę represyjną, ograniczającą sędziowską swobodę. Przypomnijmy, że to między innymi ta ustawa latami blokowała nam dostęp do unijnych środków z Krajowego Planu Odbudowy.
- Najgorsze, co się stało, to olbrzymi podział w sądach, między sędziami. Zbudowanie takich rowów, które będziemy dziesiątkami lat zakopywać i zniszczenie zaufania obywatela do wymiaru sprawiedliwości - mówi Paweł Śliz, poseł Polski 2050-Trzeciej Drogi.
Zmiany w prokuraturze i kontrowersyjne ułaskawienia
Usprawnienie pracy sądów i skrócenie oczekiwania na orzeczenie było jedną z głównych zapowiedzi PiS i Andrzeja Dudy, ale tego nie udało się osiągnąć, wręcz przeciwnie. Nie dość, że na wyrok czeka się tyle samo albo jeszcze dłużej niż kilka lat temu, to jeszcze pojawiają się wątpliwości - bo wyrok wydany z udziałem tak zwanego neosędziego można próbować podważać. Wszystko jeszcze bardziej się przeciąga.
Były też zmiany w prokuraturze. To Andrzej Duda podpisał ustawę Zjednoczonej Prawicy o połączeniu funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Dr Marcin Szwed nazywa to "upolitycznieniem prokuratury".
Andrzej Duda podczas dekady prezydentury ułaskawił 146 osób. Jak podkreśla jego kancelaria, to dużo mniej niż nawet u tych jego poprzedników, którzy byli w Pałacu Prezydenckim tylko przez jedną kadencję.
Najsłynniejsze ułaskawienia to te dotyczące Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Zostały ogłoszone, zanim sądy wydały w ich sprawach prawomocne wyroki. To ułaskawienie po latach sąd uznał za nieważne, więc Andrzej Duda najpierw udzielił schronienia Mariuszowi Kamińskiemu i Maciejowi Wąsikowi przed policją, a później - ostatecznie i już bez żadnych prawnych wątpliwości - ułaskawił ich.
Po przejęciu władzy przez obecną większość rządząca koalicja próbowała uporządkować sytuację w sądownictwie, ale prezydent Duda związane z tym ustawy albo wetował, albo odsyłał do Trybunału Konstytucyjnego, upolitycznionego od początku tej prezydentury.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Nowak/PAP