Anglicy są niezadowoleni z konieczności płacenia w sklepach za plastikowe reklamówki. Wpadli dlatego na pomysł jak ominąć, a przy okazji wyśmiać niewygodny nakaz. W mediach społecznościowych pokazali swoje zakupy przywiezione do domu w… sklepowych wózkach.
7,5 miliarda - tyle reklamówek rocznie wynosili ze sklepów mieszkańcy Wielkiej Brytanii, co na jednego obywatela dawało aż 140 toreb. Władze postanowiły zmienić prawo i nakazały płacenie za foliowe opakowanie 5 pensów (około 30 groszy).
- Anglia jest ostatnim z krajów Zjednoczonego Królestwa, który wprowadza opłatę - relacjonował na antenie TVN24 Biznes i Świat Maciej Woroch, reporter TVN. Jak dodał, nowe przepisy pełne są wyjątków. Z pobierania opłaty za plastikowe torby zwolnione są m.in. apteki i punkty sprzedające jedzenie na wynos.
Wózek zamiast reklamówki
Nowe zasady nie spodobały się Anglikom, którzy cały czas szukają sposobu, by uniknąć opłat za reklamówki. Gdy jedni kłócą się o dodatkową opłatę przy sklepowych kasach, drudzy podchodzą do nowego prawa z przymrużeniem oka i transportują swoje zakupy do domu... sklepowym wózkiem.
Jak 26-letni Aden Brown, DJ ze Stowbridge, który swoim pomysłem na uniknięcie płacenia 5 pensów podzielił się w mediach społecznościowych. Mężczyzna na swoim profilu na Facebooku opublikował zdjęcie zakupów przywiezionych do domu właśnie w sklepowym wózku. - Zamieściłem ten wpis dla żartu, żeby pokazać znajomym mój nowy sposób na zakupy - stwierdził w rozmowie z serwisem BuzzFeed 26-latek. - Każdy, kto mnie zna, wie, że lubię sobie robić żarty. Jednak zdjęcie dotarło do większej ilości osób, niż moi przyjaciele, zdobywając tysiące like’ów - dodał Brown.
Podobne zdjęcie w serwisie społecznościowym zamieścili też inni Anglicy, m.in. 32-letni Paul Griffiths. Jego post również miał charakter żartobliwy i był jedynie kawałem.
5p for a bag quid for a trolley #NoBrainer #Needed6Bags @JohnMurray84 @CiaranGriff83 pic.twitter.com/Tm93ftFUG2— paul griffiths (@paulgrippa) październik 10, 2015
"Kradzieże wózków sklepowych"
Brytyjskie tabloidy, które wykorzystały opublikowane zdjęcie Browna i Griffithsa, nie poznały się na żartach i nazwały zaistniałą sytuację kradzieżą wózków sklepowych.
Aden Brown wyjaśnił później, że mieszka jedynie 200 metrów od supermarketu, w którym zrobił duże zakupy, a znajoma, pracująca w sklepie, pozwoliła mu zawieźć produkty do domu w wózku. Podobnie było w przypadku 32-latka, który po publikacji artykułów wytłumaczył, że wiedział o publikacji swojego zdjęcia, ale nikt nie poinformował go, że sytuacja zostanie potraktowana poważnie.
Autor: kl/nb // tka / Źródło: Buzzfeed; TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock; Facebook | Aden Djvibe