Pewien Amerykanin domagał się 54 mln dolarów za... zaginione spodnie. Przed sądem argumentował, że zagubienie odzieży naraziło go na ogromny uszczerbek psychiczny.
Amerykański sąd wstawił się za pozwanym i orzekł na korzyść właściciela pralni, któremu groziła wypłata gigantycznego odszkodowania. Sprawa wywołała wielkie zainteresowanie światowych mediów. Proces cywilny rozpoczął się 10 dni temu, mimo ostrzeżeń, że pozew wystawia amerykańskie sądownictwo na pośmiewisko.
Powód Roy Pearson z Waszyngtonu - z zawodu sędzia administracyjny - argumentował, że pralnia naraziła go na ogromny uszczerbek psychiczny, ponieważ zgubiła jego spodnie, a następnie odmówiła zapłacenia mu tysiąca dolarów tytułem odszkodowania. Tymczasem napis na drzwiach zakładu głosił: "satysfakcja gwarantowana". Pozwani właściciele pralni, państwo Jin i Soo Chung, bronili się, że spodnie się w końcu odnalazły i nie mogły kosztować aż tyle, ile sobie życzył Pearson. Ten utrzymywał z kolei, że zwrócono mu nie te spodnie co trzeba.
Pearson nie tylko nie otrzyma 54 mln dolarów za zgubione spodnie, ale będzie też musiał pokryć dochodzące do ponad tysiąca dolarów koszty sądowe poniesione przez pozwanych - zdecydowała sędzia Judith Bartnoff. Wniosek o zwrot dziesiątków tysięcy USD, które właściciele pralni wydali na honoraria dla adwokatów, ma być rozpatrywany później.
Źródło: Reuters; Onet.pl
Źródło zdjęcia głównego: Reuters