W ogniu kampanii wyborczej politycy nie szczędzą sobie razów. Członkowie "Pomarańczowej Alternatywy" postanowili wyłamać się z brudnej kampanii i zamiast rząd opluwać, jego członków... wynieśli na ołtarze.
Przez warszawski Nowy Świat w sile kilkunastu osób przeszedł zakończony pod siedzibą prezydenta marsz wykształciuchów. - Za cudowne przemienienie kłamstwa w prawdę, cud życia bez konta i cud zdolności przebywania w dwóch miejscach jednocześnie - lider ruchu Waldemar Fydrych ogłosił premiera Jarosława Kaczyńskiego świętym. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro został "beatyfikowany" jako "człowiek, dzięki któremu obywatele nie czują się już osamotnieni, a wina każdego przestępcy zostaje cudownie pomnożona".
- To prezydent - zwróciła uwagę jedna z uczestniczek, wskazując na portret, który miał przedstawiać premiera z żółtym kółkiem nad głową. Druga "ikona" przedstawiała Ziobrę z aureolą. Rozdawszy kawałki wędzonego "ofiarnego" indyka, Fydrych i happenerzy ruszyli pod Pałac Namiestnikowski. Po drodze przez Trakt Królewski przemknęła kolumna wioząca goszczącego w Warszawie premiera Wietnamu. - Dziś jest marsz wykształciuchów, następny będzie może ścierwojadów - wołał Fydrych do fotoreporterów. Dziewczę w białym anielskim przebraniu z papierowymi skrzydłami rozdawało z tacy wkręcane haczyki, ponieważ "ważni są ci, którzy mają haki". Statuetkę "Złotego Haka" Fydrych przyznał Romanowi Giertychowi za "zahakowanie" Jacka Kurskiego w debacie nad rozwiązaniem Sejmu.
Przechodnie odnosili się do marszu przychylnie - "częstując się" haczykami, jednak niektórzy wdawali się w słowne utarczki - Pijany Kwaśniewski bardziej się pani podobał? - pytała starsza dama w długim płaszczu uczestniczkę happeningu. W ubiegłym roku w wyborach na prezydenta Warszawy Waldemar "Major" Fydrych, zgłoszony przez komitet Gamonie i Krasnoludki uzyskał 0,42 proc. głosów, zajmując szóste miejsce i wyprzedzając troje innych kandydatów.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: 1509wyksztalciuchy.avi