To był prawdziwy "casual friday" w polskim Sejmie. Krótko przed godz. 14 posiedzenie jeszcze trwało, ale na sali obrad nie było nikogo. Prawie nikogo - z urzędowego obowiązku obrady prowadził wicemarszałek Jerzy Wenderlich (SLD), byli protokolanci i "ostatni sprawiedliwy" - poseł Jerzy Gosiewski z Prawa i Sprawiedliwości. Reszta posłów dawno pojechała z Wiejskiej do domu.
Na koniec 78 posiedzenia Sejmu poseł Gosiewski postanowił wygłosić oświadczenie dotyczące projektu resortu finansów zakładającego skierowanie nadwyżek finansowych Lasów Państwowych do budżetu państwa. Propozycja ta mu się nie podoba i nie byłoby nic dziwnego w tym, że chciał swoje zdanie wygłosić z sejmowej trybuny, gdyby nie to, że mówił do pustej sali.
- Informuję, że zgłosili się posłowie w celu wygłoszenia oświadczenia - mówił na koniec posiedzenia marszałek Wenderlich - choć ta liczba mnoga jest tutaj nieuzasadniona. Zgłosił się tylko jeden poseł i nawet, gdybym nie wymienił jego imienia i nazwiska, to i tak wszyscy wiedzieliby, że to pan poseł Jerzy Gosiewski.
Apel do pustych ław
Przemówienie posła trwało nieco ponad siedem bardzo cennych minut, w czasie których przekonywał nieobecnych posłów o konieczności odrzucenia propozycji ministerstwa finansów. Swoje wystąpienie zakończył dramatycznym apelem: - Z ogromną nadzieją zwracam się do państwa posłów o to byście obudzili się z marazmu!
Poseł Jerzy Gosiewski został dwukrotnie - w 2005 i 2007 roku - wybrany do Sejmu z list Prawa i Sprawiedliwości w okręgu olsztyńskim. Ma 58 lat, wykształcenie wyższe i jest żonaty.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot. PAP